- Recenzujemy Tenet, Czarną Wdowę oraz inne filmy, których nie widzieliśmy
- Tenet
- Czarna Wdowa
- Pętla
- Power
- Nowi mutanci
- Wonder Woman 1984
Tenet

- Co to? Kolejny film Nolana o czasie, który tym razem zabił się swoją własną bronią
- Reżyser: Christopher Nolan
- Data premiery: 27.08.2020 (póki co)
- Wielowarstwowa fabuła przyprawiająca swoim skomplikowaniem o ból głowy;
- Pomysłowe sceny akcji z wykorzystaniem motywu odwróconego czasu;
- Pattinson ponownie udowadnia, że jest kimś więcej niż Edwardem ze Zmierzchu;
- Muzyka Hansa Zimmera tylko podbija monumentalizm filmu.
- Niby to widowiskowe i wciągające, ale czy jest w tym jakiś głębszy sens?
Tenet miał być według fanowskich przepowiedni prawdziwym zbawicielem kin. Tym nowym rozdaniem, które wskaże branży postpandemiczną ścieżkę, potrzebne wyjście awaryjne. Nolan bardzo pragnął takiego scenariusza; nie od dziś wiadomo, że wizjonerskie umysły dostrzegają zdecydowanie więcej. Dlatego też w tym przypadku czekaliśmy nie tylko na film, ale i płomyk nadziei, symboliczny znak na niebie. Rzeczywistość okazała się, jak zwykle, nad wyraz brutalna i dystrybutorzy zdążyli już opóźnić premierę trzykrotnie. I tak z lipca zrobił się sierpień, a z sierpnia zrobiła się bliżej nieokreślona przyszłość. Trochę to przygnębiające, dlatego dziś zasiejemy w Was ziarno optymizmu – Tenet z pewnością nie zawiedzie.
Skąd to wiemy? Cóż, należy zwrócić uwagę na to, że Nolan zwiedził już wszystkie płaszczyzny czasowe oraz galaktyczne scenerie, jakie tylko można. Za pośrednictwem Prestiżu przeniósł nas w przeszłość, abyśmy poznali magię z tej zarówno fałszywej, jak i nieskazitelnej strony. Zobaczyliśmy Gotham City w wydaniu iście bezwzględnym i mrocznym. Mieliśmy także okazję przenieść się do kosmosu, gdzie dziesięć lat mija w pięć minut, oraz na front wojenny, gdzie każda sekunda może zaważyć o dalszym życiu. Oj, tak. Krzysiek uwielbia bawić się czasem.
Tenet to o tyle sprawdzony teren, że stylistycznie nawiązuje do kultowej Incepcji. Po raz kolejny przenosimy się do iluzorycznie ogromnej Ameryki. Przeważa szarość i minimalizm. Szerokie ulice i otwarte morze. Dopieszczone do granic możliwości ujęcia zderzają człowieka wielkości mrówki z monumentalnymi obiektami czy budowlami. A gdybyście nie czuli się wystarczająco odizolowani od świata, to czeka Was jeszcze absolutnie rewolucyjna gra z czasoprzestrzenią. W Incepcji przeważała struktura szkatułkowa – bohaterowie nieustannie wchodzili głębiej w następne mikroświaty, wpływając tym samym na bieg wydarzeń w rzeczywistości pierwotnej. Tenet zakrzywia kontinuum w zupełnie inny sposób. Teraźniejszość trafia na wydarzenia przeszłe, które mają się dopiero wydarzyć. Na papierze nie ma to żadnego sensu, ale możecie być więcej niż pewni, że Nolan rozpisał to sobie starannie na swojej legendarnej tablicy.
Jeżeli obawialiście się, że zawiodą aktorzy, to od razu uspokajamy. Całkiem możliwe, że nie kojarzycie pana z plakatów, ale ma on, można powiedzieć, arystokratyczne korzenie. To John David Washington, syn wybitnego Denzela Washingtona. Na szczęście gra nie tylko dzięki nazwisku, bo odpowiednie umiejętności ma, co udowodnił w oscarowym filmie Spike’a Lee pod tytułem BlacKkKlansman. Partneruje mu Robert Pattinson, do którego wielu z nas żywi pewną urazę w związku z niechlubną serią Zmierzch. Prawda jest taka, że chłopak już swoje odpokutował i od kilku lat angażuje się w masę mniejszych projektów z dużym powodzeniem (chociażby surrealistyczne The Lighthouse). Apelujemy, pora się do niego przekonać. W Tenecie poradził sobie doskonale, a już niedługo przywdzieje strój nietoperza, by oczyścić ulice Gotham City z wszelkiego zła. I trochę wstyd, bo nie wspomnieliśmy jeszcze o Hansie Zimmerze, który swoim kompozytorskim talentem uświetnia każdy moment dzieła. Oj, Tenet to tykająca bomba. Odliczajcie miesiące, póki możecie.

DRUGA OPINIA
Film ten robotę zrobił dobrą niesłychanie. Niesłychanie dobrą zrobił robotę ten film. Nolan rozrywkę inteligentną rozumie. Rozumie inteligentną rozrywkę Nolan. Warto to powtarzać. Powtarzać to warto. Będzie Oscar? Oscar będzie!
Filip „fsm” Grabski
