Polskie gry, które podbiją świat w 2022 roku
Przed Wam zestawienie najbardziej oczekiwanych gier 2022 roku z rodzimego podwórka. Czym tym razem zaskoczą nas polscy twórcy? Okazuje się, że całkiem sporą liczbą obiecujących produkcji.
Spis treści
- Polskie gry, które podbiją świat w 2022 roku
- Kangurek Kao
- Dying Light 2
- Hellish Quart
- Niezwyciężony
- Timberborn
- Against the Storm
- Shadow Warrior 3
- Lords of the Fallen 2
- Manor Lords
- Broken Ranks
- Layers of Fear 3
Czy gry stały się polskim towarem eksportowym? Na to pytanie nie sposób jeszcze udzielić jednoznacznej odpowiedzi, choć nie brakuje przesłanek wskazujących, że jak najbardziej tak! Jako że standardem w naszej nadwiślańskiej krainie jest wszechobecny entuzjazm i ryk fanfar na wieść o sukcesie rodaka bądź polskiego przedstawicielstwa za granicą, głęboko wierzę, że dzięki rodzimym twórcom gier owe trąby w 2022 zabrzmią głośno i donośnie.
Patriotyzm można rozumieć na wiele sposobów. Na wiele sposobów można go również okazywać. Ja w przyszłym roku mam zamiar spełniać swój obywatelski obowiązek poprzez wspieranie rodzimego gamedevu. Czemu? Nie tylko za względu na moje zamiłowania i pasje. Polacy robią po prostu świetne gry! Swoją rolę odegrały też wyrzuty sumienia – szybka kalkulacja i jedna dłoń wystarczyła mi do policzenia polskich tytułów, z jakimi miałem styczność w 2021 roku. Gdy rumieniec wstydu na mojej twarzy zbladł, pojawiła się zawzięta chęć odpokutowania win. Myśl tę czym prędzej ubrałem w szatę noworocznego postanowienia, na które złożyło się dwanaście punktów. Tak powstała lista polskich gier, które podbiją świat w 2022 roku. Ową listą chciałbym się z Wami podzielić. Wymienione tytuły mają dużą szansę na wyjście z szuflady „dobre, bo polskie”, wskakując na wysoką półkę światowego gamedevu opatrzoną etykietą „dobre, bo dobre”.
Evil West
- Data premiery: 2022
- Producent: Flying Wild Hog
- Gatunek: gra akcji
- Budzą nadzieje: wampiry na Dzikim Zachodzie
- Polskie akcenty: motyw przewodni (walka z krwiopijcami – czytaj: z ZUS-em)
Czym jest Evil West?
Dobrzy ludzie ze studia Flying Wild Hog doszli do, słusznego zresztą, wniosku, że „jeśli jesteś w czymś dobry, to rób właśnie to”. Tą ideą zapewne kierowali się podczas prac koncepcyjnych nad swoim nowym tytułem – Evil West w ogólnym zarysie jest bliźniaczym bratem Shadow Warriora, ich poprzedniego dzieła. A jako że gameplay polegający na ciągłej akcji, walce, sieczeniu, rąbaniu, strzelaniu i ogólnej młocce, realizowanej poprzez bardzo przyjemne mechaniki, został przyjęty nader entuzjastycznie, twórcy postanowili pójść za ciosem i wykorzystać zdobyte już doświadczenie (oraz grono odbiorców). Wszystko wskazuje na to, że dotychczasowi fani ich produkcji nie będą zawiedzeni, a i nowych graczy nie powinno być trudno przyciągnąć.
Dlaczego warto czekać?
Wabikiem tak dla fanów Shadow Warriora, jak i osób z ową serią niezaznajomionych z pewnością mogą być realia nowej gry. Otóż zostajemy przeniesieni do Ameryki z przełomu XIX i XX wieku w urokliwe miejsce zwane Dzikim Zachodem, a więc na skaliste tereny zachodniej części tego kontynentu. Powiedziałem realia? Wabikiem są raczej odstępstwa od dobrze znanego z westernów świata. Naszymi wrogami są bowiem nie bandyci, a wampiry wraz z całą menażerią innych maszkar i ich zdziczałych pobratymców, zaś naszym orężem, oprócz niezastąpionych rewolwerów, elektromechaniczna rękawica w zmyślny, efektowny i widowiskowy sposób pozbywająca się zastępów wspomnianych przeciwników.
Do tego dochodzą gadżety i urządzenia mniej lub bardziej związane ze steampunkiem lub SF i tak otrzymujemy ciekawy miks, w którym musimy się odnaleźć jako członek organizacji zajmującej się walką z plagą potwornych krwiopijców. Jak do tego doszło i gdzie nas owa walka zaprowadzi? Szczegółów fabuły do tej pory nie zdradzono, ale założyć się mogę o skrzynię osinowych kołków, że lejąca się wokół posoka skutecznie odwróci naszą uwagę od opowiadanej w grze historii.