Dwóch zawsze ich jest, mistrz i uczeń. Dlaczego od lat nie dostaliśmy dobrej gry o Jedi?

Jakub Mirowski

59

Dwóch zawsze ich jest, mistrz i uczeń

Przejęcie marki przez Disneya za 4 miliardy dolarów w 2012 roku mogło więc przynieść pewne pozytywne zmiany na gruncie interaktywnej rozrywki. Problem w tym, że o ile na produkcji filmów korporacja ta zna się jak mało kto, tak z grami idzie jej średnio. Jeśli popatrzeć na działania firmy w tej branży, widać bałagan nie mniejszy niż w przypadku LucasArts. Zamknięcie tak utalentowanych zespołów jak Propaganda Games, kierowanego przez legendarnego Warrena Spectora Junction Point czy Avalanche Software, odpowiedzialnego za stworzenie przynoszącego krociowe zyski Disney Infinity, a także skasowanie szeregu ciekawie zapowiadających się produkcji – to tylko niektóre z przewinień tego konglomeratu.

Zanim seria Disney Infinity została skasowana, także w tej grze mieliśmy okazję zagrać postaciami ze świata Gwiezdnych wojen. - 2019-01-21
Zanim seria Disney Infinity została skasowana, także w tej grze mieliśmy okazję zagrać postaciami ze świata Gwiezdnych wojen.

Dla fanów gier opartych na Gwiezdnych wojnach sam początek działań Disneya musiał być wstrząsem. Niemal od razu po przejęciu marki firma chwyciła za miotłę i zredukowała liczbę pracowników LucasArts do niezbędnego minimum. Skutkiem było anulowanie takich projektów jak 1313, opowiadającego o młodym Bobie Fetcie, oraz First Assault. Późniejsza decyzja o uczynieniu Expanded Universe niekanonicznym pozbawiła nas z kolei jakichkolwiek szans na The Force Unleashed 3 (choć po bardzo słabej „dwójce” chyba nikt już na nie nawet nie czekał). Wcześniej jednak Disney zdecydował się na ruch, który podzielił graczy – w maju 2013 roku przekazał licencję na produkcję gwiezdnowojennych gier firmie Electronic Arts.

Renoma EA wśród fanów interaktywnej rozrywki już wówczas była daleka od nieskazitelnej i oddanie tej firmie tak znanej marki budziło obawy, czy nie zacznie ona „doić” jej do upadłego. Jednocześnie jednak ruch ten mógł wzbudzić spore nadzieje. Informacja o umowie między EA a Disneyem pojawiła się po kilkuletnim okresie posuchy, w którym na rynek trafiły głównie gry mobilne i niesławne Kinect Star Wars. Wtedy mogło się wydawać, że będzie już tylko lepiej.

EA miało pod swoimi skrzydłami parę naprawdę utalentowanych zespołów i od razu zapowiedziało, że oddeleguje je do prac nad projektami osadzonymi dawno temu w odległej galaktyce. Oprócz szwedzkiego DICE, odpowiedzialnego za remake Battlefronta, gry ze świata Gwiezdnych wojen miało też tworzyć Visceral Games (znane za sprawą cyklu Dead Space) oraz BioWare. O zaangażowaniu tego ostatniego w projekt EA nie lubiło wypowiadać się oficjalnie. Wymieniono je jednak razem z DICE i Visceral Games na Twitterze, gdy ogłaszano podpisanie umowy z Disneyem.

Zaangażowanie BioWare dobrze wróżyło całemu przedsięwzięciu – kanadyjskie studio miało już na koncie kultowe Knights of the Old Republic oraz udane MMO The Old Republic i wyraźnie dobrze czuło się w realiach tego uniwersum.

O ile Electronic Arts nie może być zadowolone ze sprzedaży Battlefronta II, tak firmie tej idzie nieco lepiej na rynku mobilnym. Wszystko za sprawą gry Star Wars: Galaxy of Heroes, w której najbardziej legendarni bohaterowie galaktyki ścierają się w turowych bitwach. Produkcja jest wprawdzie darmowa, ale oczywiście możemy w niej kupić paczki i zestawy z postaciami za prawdziwe pieniądze. Model ten – zdecydowanie szerzej akceptowany w pozycjach na smartfony i tablety – przynosi EA gigantyczne zyski. W 2017 roku Galaxy of Heroes wygenerowało ponad 150 milionów dolarów przychodu brutto, co czyni ten tytuł najbardziej dochodowym w mobilnym portfolio „Elektroników”.

Pierwszy Battlefront miał stosunkowo mało zawartości, ale przynajmniej nadrabiał to oprawą audiowizualną. Nikt wówczas nie przypuszczał, jaką burzę wywoła jego kontynuacja. - 2019-01-21
Pierwszy Battlefront miał stosunkowo mało zawartości, ale przynajmniej nadrabiał to oprawą audiowizualną. Nikt wówczas nie przypuszczał, jaką burzę wywoła jego kontynuacja.

Przejęcie licencji przez Electronic Arts miało jednak też swoje gorsze strony. O ile LucasArts regularnie nawiązywało współpracę z zewnętrznymi zespołami, takimi jak Raven Software, Obsidian Entertainment czy Petroglyph Games, ekskluzywna umowa z Disneyem oznaczała, że jeśli chodzi o świat gier AAA, wszystkie będą powstawać pod skrzydłami EA. To z kolei automatycznie oznaczało mniejszą liczbę tytułów z uwielbianego uniwersum – tym bardziej że gigant z Redwood miał jeszcze mnóstwo własnych projektów, niezwiązanych z sagą Lucasa. Zaangażowanie paru wyjątkowo utalentowanych ekip dawało jednak nadzieję, że jakość wydawanych produkcji nadrobi to z nawiązką.

Star Wars Jedi: Fallen Order

Star Wars Jedi: Upadły zakon

Star Wars Jedi: Fallen Order
PC PlayStation Xbox
Data wydania: 15 listopada 2019
Star Wars Jedi: Fallen Order - Encyklopedia Gier
7.6

GRYOnline

7.8

Gracze

8.9

Steam

8.2

OpenCritic

Wszystkie Oceny
Oceń

54

Jakub Mirowski

Autor: Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

W kontynuację której gry ze świata Gwiezdnych wojen chciałbyś zagrać?

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl