Latające samochody. Cyberpunk to wizja przyszłości? Nie, on już jest
Adam Bełda
- Cyberpunk to przyszłość? Nie, to już nasza codzienność
- Wirtualna rzeczywistość
- Korpokracja
- Sztuczna inteligencja
- Cyborgizacje
- Modyfikacje genetyczne
- Klonowanie
- Dopalacze
- Latające samochody
- Mroczna przyszłość
Latające samochody
Samochody przyszłości to w ogóle ciekawy temat. Współcześnie mamy dostęp do samochodów elektrycznych, częściowo autonomicznych, a na horyzoncie majaczą już takie, które – przynajmniej według ich producentów – w ogóle nie będą potrzebować kierowcy. Ale to właśnie wizja oderwania się od ziemi rozbudza wyobraźnię bardziej niż te praktyczniejsze funkcje.

Wizja niezrealizowana, ale niekoniecznie z powodu niemożliwości stworzenia takiej technologii. Problem stanowi przede wszystkim nasze wyobrażenie takiego autonomicznego samochodu – cyberpunkowy smukły AV-4 z punktu widzenia praw fizyki jest zupełnie pozbawiony sensu. Nie posiadając żadnego mechanizmu, który utrzymywałby go w powietrzu, musiałby działać na zasadzie niwelowania siły grawitacji, a to jest fantastyka wymagająca modyfikowania fundamentalnych sił natury, a więc dużo bardziej odległa niż 2077 rok.
Realny latający samochód musiałby mieć coś, co pozwoli mu utrzymać się w prądzie powietrza albo samo będzie ten prąd generować – skrzydła lub śmigła. Prawdziwy podniebny wehikuł przypominałby więc bardziej samolot czy helikopter niż auto.
Czy wobec tego nie lepiej po prostu użyć śmigłowca? Z podobnego założenia wychodzi Uber, który we współpracy z ośmioma zewnętrznymi firmami stara się wprowadzić do swojej oferty podniebne taksówki. Mają one przyjmować postać czegoś w rodzaju dużych dronów, móc pomieścić do czterech osób i poruszać się z prędkością przekraczającą 200 km/h! Choć to ostatnie jest akurat mało praktyczne, gdyż – przynajmniej według obecnych planów – pojazdy takie mają służyć do transportu miejskiego, a głównym celem ich projektowania nie jest przyspieszenie odległych podroży, tylko rozładowanie korków.
Autonomiczne taksówki Ubera nie będą też dostępne w sprzedaży dla klientów indywidualnych i niekoniecznie wynika to z chęci chronienia przez przedsiębiorstwo swojego monopolu. Prowadzenie samochodu poruszającego się w trzech wymiarach z pewnością jest znacznie bardziej skomplikowane niż takiego smutno sunącego po drodze i marzącego o lataniu. Upowszechnienie takiego transportu musiałoby więc wiązać się nie tylko ze stworzeniem osobnej kategorii uprawnień, ale i z prawdziwą rewolucją w zasadach ruchu drogowego.
Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle takie regulacje zostaną wprowadzone. Nie wiadomo też, kiedy latające taksówki miałyby wejść do użytku. Firmy zaangażowane w ich produkcję podają różne daty, z których najbliższa wskazuje na rok 2030. Do tego czasu sen o lataniu będziemy musieli po staremu realizować w samolotach, śmigłowcach i wiatrakowcach.