Opowieść o trzech braciach. Co filmy o Potterze robią lepiej niż książki?

- 9 rzeczy, które w filmach o Harrym Potterze wypadły lepiej niż w książkach Rowling
- Mniej Dursleyów
- Architektura Hogwartu
- Konfrontacja Harrego i Snape’a
- Zadania Czary Ognia
- Poświęcenie Hedwigi
- Spotkanie Hermiony z rodzicami
- Chemia między Harrym i Hermioną
- Opowieść o trzech braciach
Opowieść o trzech braciach

- Który to film: Harry Potter i Insygnia Śmierci część 1
- Kto reżyserował: David Yates
- Kto napisał scenariusz: Steve Kloves
W książce Rowling ledwie wspomina o legendzie, która w przypadku tak obszernej powieści szybko gubi się w natłoku innych wątków. W filmie, chociaż opowiadająca o trzech braciach Hermiona używa niemal tych samych słów, wybrzmiewają one znacznie wyraźniej. Po pierwsze ze względu na metraż filmu – 3 minuty na ekranie to więcej niż strona w książce. Przede wszystkim jednak twórcy pierwszej części Insygniów Śmierci stworzyli w zasadzie osobną krótkometrażówkę.
Animacja ma swój wyrazisty styl, przywodzący trochę na myśl postacie kreowane przez Tima Burtona. Tak naprawdę to niesamowicie klimatyczny krótki film w filmie, świetnie komentowany głosem Emmy Watson. W polskiej wersji dorównuje jej zresztą w tej roli Joanna Kudelska, często oceniana jako najlepsza artystka rodzimego dubbingu. Możecie zresztą wyszukać zarówno polską jak i angielską wersję na YouTubie. Według mnie obie są tak samo świetne.
Opowieść o trzech braciach to kolejny przykład tego, jak filmowcy rozbudowywali filmy, niby bazując na materiale książkowym w 100%, ale niektóre elementy rozszerzając, a inne wycinając. Te drobne nieraz zmiany sprawiały, że wydźwięk niektórych scen był zupełnie inny. I chociaż w wielu miejscach powieści pozostawały niedoścignionym ideałem, w kilku innych film prześcignął nawet oryginał.

Ciężko uznać ścieżkę dźwiękową za zrobioną lepiej niż w książkach, bo z wiadomych względów Rowling raczej nie mogła dołączyć do powieści muzyki. Jeżeli jednak mówimy o zaletach filmów, nie można nie wspomnieć o cudownej kompozycji Johna Williamsa. Lajtmotyw Hedwiga jest najczęściej pojawiającym się elementem soundtracku w całej serii. Słysząc go, od razu widzę Hogwart. Podobnie zresztą jak miliony fanów odtwarzające na YouTubie kawałek nawet po tylu latach od premiery.
OD AUTORA
Książki o Harrym Potterze ukazywały się w języku polskim w czasie, kiedy sam dorastałem. Czytając końcówkę serii, zastanawiałem się, czy nie jestem na nią za stary – miałem już 18 lat. Teraz, kawał czasu później, dochodzę do wniosku, że na Harry’ego Pottera nigdy nie można być za starym. Zarówno na tego książkowego, jak i filmowego. Chociaż pewne wydarzenia w obu wersjach się różnią, do jednego i drugiego świata powracam do dzisiaj z ogromną przyjemnością.