Świat Diablo 4 wciąga.... 5 powodów, dla których czekam na Diablo 4
- 5 powodów, dla których nie mogę się doczekać Diablo 4
- Znów naprawdę rozwijamy postać
- Świat Diablo 4 wciąga...
- ... i fabuła Diablo 4 też
- Gold, gooooold, gooooooold!
Świat Diablo 4 wciąga...
Diablo 2 było raczej pustawe, nie licząc miejscówek fabularnych, ale przynajmniej robiło wrażenie ogromem, iluzją nieskończoności. Diablo 3 zaś próbowało wypełnić lokacje atrakcjami, ale szło mu tak sobie. Przy Diablo 4 Blizzard znowu odrobił lekcje. Świat gry jest wielki, obszerny i pełen miejsc wartych odwiedzenia oraz potworów do ubicia. W dodatku postawiono na fajny podział.
Z jednej strony – rewolucja w serii, otwarte przestrzenie do eksploracji przygotowane wcześniej, dokładnie rozplanowane miejscówki. Z drugiej, by pokłonić się duchom nobliwych przodków – zachowano losowy rozkład pomieszczeń we wszelkich lochach i innych podziemnych instancjach, które przemierzamy. To chyba najzdrowszy podział ról, jaki widziałem w tej serii. Dzięki temu, jak już poznamy lokację, nie musimy latać jak głupi za wiecznie zmieniającym miejsce pobytu wejściem do lochów. A jak potem któreś podziemie nas czymś zaskoczy, to tym lepiej.
Eksploracja jako taka jest ciekawa, bo możemy natknąć się na wymagającego przeciwnika, ale i na fajne, krótkie zadania poboczne. Dzięki temu da się złapać chwilę oddechu od głównego wątku i poznać krótką, zwartą historyjkę. Często bardzo smutną i wpisującą się w ogólny ton tego uniwersum.
Opcjonalne lochy i zadania warto zaliczać nie tylko dlatego, że to ciekawe lokacje, z których możemy dowiedzieć się czegoś o tym świecie i jego mieszkańcach, ale także, by zyskać nagrody związane z ukończeniem danego obszaru. Obok złota i expa – te się zawsze przydają – otrzymujemy dodatkowe punkty do wydania na drzewku umiejętności. A to już waluta bezcenna.
Przede wszystkim zaś – ten świat, a przynajmniej wycinek, który zwiedziłem, wygląda znakomicie. Przemierzałem jesienno-zimowo-roztopowe obszary i dawno nie czułem takiego mrozu bijącego z ekranu. Ostatni raz chyba w pierwszym Icewind Dale. Wioseczki, architektura, ruiny, ośnieżone skarby, błotniste trakty, a to wszystko upstrzone mnóstwem detali – to buduje klimat.
Świat gry ma jeszcze ten znakomity feature, że dopóki nie poznamy fabuły w danym regionie, nic nie zmusza nas do grania z kimkolwiek – jeśli nikogo nie zaprosimy do zabawy, to będziemy widywać graczy tylko w mieście, a na szlaku dopiero wtedy, gdy odbębnimy główne questy. Dzięki temu Blizzard wybronił atmosferę gry, mimo nieszczęsnego „always online”.

