Dopracowany tryb FPP. Czego GTA 6 może nauczyć się od Cyberpunka 2077

• 4 rzeczy, których GTA 6 może nauczyć się od Cyberpunka 2077
• Fabuła i misje poboczne
• Ktoś jeszcze bardziej „breathtaking”
• Dopracowany tryb FPP

Dopracowany tryb FPP

GTA to przede wszystkim gra TPP. Dodanie perspektywy pierwszej osoby w GTAV było jakby nieco na wyrost – głównie po to, by liczba nowości wprowadzanych do starej gry na nowe platformy stała się nieco dłuższa. Obecność tego trybu od początku w Red Dead Redemption II każe już jednak sądzić, że Rockstar przekonał się do takiego sposobu obserwowania świata gry i można się go spodziewać również w kolejnej odsłonie GTA. Warto by więc dopilnować, aby nie było to zwykłe przesunięcie punktu oparcia kamery, tylko dopracowany element gameplayu.

Cyberpunk nie oferuje trybu TPP – wszystko podporządkowane zostało tu perspektywie FPP i wyszło to nieźle. Strzelanie, wychylanie się zza osłon czy jazda samochodem może nie są perfekcyjne, ale grę da się przejść bez tęsknoty za widokiem trzecioosobowym. Siłę FPP widać najbardziej w oskryptowanych przerywnikach, gdy obserwujemy wszystko własnymi oczami, a postacie NPC zwracają się bezpośrednio do nas.

Tryb FPP w GTA był trochę jak przesunięcie obiektywu kamery. Przydałoby się więcej dopracowania, łącznie z osobnymi modelami broni.

Widok FPP w grach Rockstara to do tej pory raczej ciekawostka niż pełnoprawny wybór. Gdyby miał znowu pojawić się w „szóstce”, powinien ulec „tuningowi”. Można by się pokusić o osobne, dopieszczone modele i animacje broni czy też automatyczne zmienianie pola widzenia w samochodach na nieco szersze. Wątpliwe jednak, by przygotowano alternatywne wersje cutscenek – pod tym względem GTA nadal raczej pozostanie bardziej filmowe niż erpegowe.

A skoro FPP…

Pimp My Gun

Trudno nie odnieść wrażenia, że broń w GTA traktowana była do tej pory głównie jako ikona w rogu ekranu czy też w kółku wyboru - zawsze gdzieś w cieniu samochodów z tytułu. Tymczasem strzelaniny są przecież integralną częścią większości misji i bohaterowie gry często i gęsto korzystają z przeróżnych typów broni palnej. Broni, która do tej pory traktowana była przez autorów dość pobieżnie. Ot, kupowaliśmy spluwę czy karabin w sklepie i tyle.

W tej kategorii jest chyba miejsce na sporo ulepszeń – na coś w stylu trybu rusznikarza, gdzie można by instalować do broni przeróżne dodatki, kolimatory, latarki, zmieniać kolby, lufy, chwyty i inne podwieszenia. Nie ma tu co wymyślać koła od nowa – świetnie zrobiono to w Tom Clancy’s The Division czy Ghost Recon: Wildlands i wystarczyłoby coś takiego. Oczywiście GTA to nie gra RPG i wszelkie zapędy do kreowania skomplikowanych statystyk broni zależnie od modyfikacji nie powinny mieć mieć miejsca. Tu wystarczyłaby po prostu sama zabawa w formie wizualnej, a efekty można by podziwiać we wspomnianym, bardziej dopracowanym trybie FPP.

Czekaliśmy na V, teraz czekamy na VI

Piąta część Grand Theft Auto nadal wygląda świetnie, nadal lubimy do niej wracać, ale powoli staje się jedynie dobrze trzymającym się staruszkiem. Od premiery GTAV minie wszak w tym roku osiem lat. Na przygody V w Cyberpunku 2077 czekaliśmy od pierwszej zapowiedzi również osiem lat. Najwyższy więc czas, by od jednego V przejść do innego VI – choćby pierwszej zapowiedzi i zwiastuna. Twój ruch, Rockstarze!