autor: Yuchi
10 typów graczy, których każdy choć raz spotkał w League of Legends
Codziennie miliony graczy uruchamiają LoL-a. Teoretycznie każdy z nas jest inny, ale bez problemu wybraliśmy 10 typów graczy, z którymi na pewno każdy z Was się kiedyś spotkał.
Spis treści
- 10 typów graczy, których każdy choć raz spotkał w League of Legends
- Modniś
- „Lager” albo człowiek o słabym łączu
- Złodziej recydywista
- Po prostu troll
- „Prawdziwy” wojownik
- AFK – człowiek Schrödingera
- „Mistrz” jednej sztuczki
- Noob entuzjasta
- Jestem dziewczyną, wiesz?
Po prostu troll
Pokażcie mi jedną grę, w której nie ma takich graczy. Choćby jedną. Kto ich nie spotkał? No i niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy tego nie robił. Zawsze znajdzie się typ, który chce sobie potrollować – takie jest życie. Gorzej, jeżeli gramy mecz rankingowy, a od wyniku zależy wyjście z grupy. Tutaj może pojawić się rozżalenie i lekki niesmak.
My staramy się dobrać idealną postać do kolejnego meczu, a troll... On zawsze może przecież spróbować iść na linię solo jakimś słabym supportem albo chociażby Soraką do dżungli. Może postanowić sprawdzić się w pojedynkę przeciwko pięciu, bo kupił nowy miecz do ekwipunku i ma chęć przetestować swoje umiejętności. Co mu tam.
Moim ulubionym sposobem trollowania jest branie dwóch AD na jedną linię. Uwielbiam takie mecze. Można zawsze obstawiać, który z nich umrze szybciej, a zabawa zyskuje nowy wymiar. Bieganie po mapie i atakowanie solo niektórych bossów, np. Barona, uważam za kwintesencję trollowania, no bo samemu na Barona od razu po pierwszym respie? No jak, ja się pytam (oczywiście nie mówię tu o grze na boty). Trochę lubimy pośmiać się z tych trolli, które przeceniają swoje możliwości i za każdym razem dają się zabić stworkom z dżungli. Polecam też Waszej uwadze te osoby, które specjalnie rzucają się w wir walki, dobrze wiedząc, że zginą, zamiast się wycofać.
Oczywiście nie mylmy trolli z graczami próbującymi innowacji, bo to klucz do sukcesu. Do tej pory pamiętam polskie drużyny na turniejach LoL-a i Maćka „Shusehi” Ratuszniaka, grającego na midzie Alistarem, Vi lub Evelynn.
Moim ulubionym trollem był mój kumpel, którego nazywaliśmy Panem Testem. On miał zawsze jakiś sprytny i jednocześnie dziwny plan na zwycięstwo, który przeważnie nie działał. Mimo to dobrze nam się grało, a jeżeli było trzeba, kolega stawał na wysokości zadania.