Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 5 grudnia 2022, 10:53

Blizzard dodał do WoW-a najlepszą rzecz od dekady, ale jest z nią jeden problem

Zdaniem graczy Dragonflight na razie wypada znacznie lepiej od poprzedniego dodatku do WoW-a. Duża w tym zasługa jednej nowości, która z miejsca urzekła fanów.

Źródło fot. Blizzard Entertainment.
i

Premiera World of Warcraft: Dragonflight nie obyła się bez problemów, zarówno typowych dla gier MMO, jak i bardziej niecodziennych pokroju statku, który zaginął (albo utknął) w drodze na Smocze Wyspy. Mimo to fani wydają się być zadowoleni z dziewiątego dodatku. Zwłaszcza z jednej nowości, którą gracze chcą zobaczyć w całym Azeroth.

Loty nad smoczym gniazdem

Na pierwszy rzut oka podróż drogą powietrzną nie jest niczym nowym w WoW-ie. Latające wierzchowce trafiły do gry już w 2007 roku wraz z pierwszym dodatkiem i dawno zdążyły spowszednieć. Nie wszyscy byli też zachwyceni ich wprowadzeniem, gdyż – ich zdaniem – nieco osłabiły immersję.

Jednakże trudno znaleźć narzekania na loty na Smoczych Wyspach. Po pierwsze dlatego, że lokacje w Dragonflight wyraźnie tworzono od podstaw z myślą o lataniu, a cały system został znacznie rozbudowany. Teraz mamy osobne drzewko umiejętności, specjalne manewry oraz opcje personalizacji wierzchowca.

Dzięki temu lot na smoku jest ciekawszy i przede wszystkim daje sporo zabawy.Gracze docenili też, że latanie jest dostępne od samego początku. Choć mechanika wigoru sprawia, że pierwsze loty nie trwają zbyt długo.

Niemniej to wciąż znacznie lepsze rozwiązanie, niż to zastosowane w przypadku starych (czytaj: drogich i wymagających sporo pracy) latających wierzchowców. Zwłaszcza że punkty wigoru regenerują się szybko (nawet bez konieczności lądowania na ziemi), a kolejne ulepszenia pozwalają bawić się w powietrzu jeszcze dłużej.

Fani chcą smoczej inwazji w Azeroth

Oczywiście pojawiają się też pewne narzekania, aczkolwiek część z nich to raczej żarty niż faktyczne utyskiwania na smocze loty. Inne to w zasadzie powtórzenie zarzutów wobec oryginalnych latających wierzchowców, tj. sprawienie, że świat wydaje się mniejszy w skali, a graczom trudno podziwiać szczegóły lokacji.

Niemniej większość graczy nie widzi problemu ani z mechaniką wigoru, ani z rzekomym psuciem immersji. Nowy systemu lotu podoba im się tak bardzo, że część osób nazywa go najlepszą nowością dodaną do WoW-a w ostatniej dekadzie.

Nie dziwi więc, iż fani chcą zobaczyć latanie na smokach z Dragonflight w całym Azeroth, a przynajmniej w lokacjach z kolejnych rozszerzeń.

Blizzard dodał do WoW-a najlepszą rzecz od dekady, ale jest z nią jeden problem - ilustracja #1
Gracze marzą o smoczych lotach nie tylko na Smoczych Wyspach. Źródło: Blizzard Entertainment.

Obawy graczy o przyszłość tej mechaniki nie są zupełnie bezpodstawne. Dodatki do WoW-a zawsze wprowadzały coś nowego do gry. Tyle że wiele z tych nowinek rozwijano tylko w ramach danego rozszerzenia. i szybko o nich zapominano w kolejnych rozdziałach z historii Azeroth. Dość wspomnieć, co się stało z artefaktami z Legionu.

Latanie na smoku nie skończy się na Dragonflight

Jednakże najpewniej gracze nie muszą się przesadnie martwić, że w kolejnym dodatku nowy system lotu jakimś cudem zniknie z Azeroth. Miesiąc temu twórcy WoW-a mówili o rozpoczęciu nowej ery w historii gry wraz z premierą Dragonflight. W praktyce ma to oznaczać m.in. tworzenie rozszerzeń z myślą o długoterminowym rozwoju gry – tak fabularnie, jak i pod względem rozgrywki.

Jeśli wierzyć deweloperowi na słowo, możemy założyć, że latanie na smokach nie tylko nie zniknie, ale będzie wręcz rozwijanie w kolejnych dodatkach.

Większym problemem, na który zwraca uwagę część internatów, może być przeniesienie tej mechaniki do innych lokacji Azeroth. Z jednej strony wymagałoby to gruntownego przebudowania praktycznie całego świata, co nie byłoby łatwym zadaniem.

Z drugiej twórcy musieliby coś zrobić ze starymi latającymi wierzchowcami, by nie stały się one bezwartościowe po wprowadzeniu nowych, bardziej lotnych smoków. Niemniej ciepłe przyjęcie tychże oznacza, że twórcy mają powody, by poważnie zastanawiać się nad tą kwestią.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej