Ron Gilbert zrezygnował z pracy nad grą RPG z powodu braku funduszy i skrytykował współczesnych wydawców, którzy kierują się sztywnymi formułami, decydującymi o tym, które projekty są warte inwestycji.
Ron Gilbert ma na swoim koncie wiele gier, ale najbardziej kojarzony jest z serią Monkey Island. Jego najnowszym dziełem jest roguelike Death by Scrolling, a wcześniej miał pomysł na grę RPG, który jednak nie został urzeczywistniony. Problemem okazali się wydawcy.
Po wydaniu Return to Monkey Island w 2022 roku w głowie Gilberta zrodziła się wizja rozległej gry RPG 2D z otwartym światem w stylu Zeldy. Podczas rozmowy z serwisem ArsTechnica przyznał jednak, że nie będzie już nad nią pracował z powodu braku środków finansowych i czasu.
Po prostu nie miałem pieniędzy ani czasu, żeby stworzyć taką dużą grę z otwartym światem. Wiesz, to albo projekt pasji, nad którym spędzasz 10 lat, albo potrzebujesz mnóstwa pieniędzy, żeby móc zatrudnić ludzi i zdobyć zasoby.
Deweloper oczywiście kontaktował się z wydawcami, którzy składali mu oferty, ale wszystkie z nich „były po prostu okropne”. Zdaniem Gilberta problemem był niszowy gatunek, w który nie chcieli inwestować, ponieważ nie widzieli potencjału na duży zarobek.
Robienie pikselowej, olodskulowej gry w stylu Zeldy nie jest dziś wielkim hitem, więc wydawcy patrzą na nas i nie widzą w tym czegoś na zasadzie: „zarobimy 100 milionów dolarów, warto w to inwestować”. Kwota pieniędzy, którą byli skłonni wyłożyć, i umowy, które oferowali, absolutnie nie miały dla mnie sensu.
Gilbert stwierdził, że w porównaniu do początków swojej kariery wielu dzisiejszych wydawców „jest bardzo zorientowanych na analitykę”. Firmy wypracowały własne tajemnicze formuły, które pozwalają ocenić, czy gra będzie dochodowa. Jego zdaniem właśnie przez to „wiele gier wygląda dokładnie tak samo, jak rok temu”.
Kiedy zaczynaliśmy, nie mogliśmy tak robić, bo nie wiedzieliśmy, co właściwie przynosi pieniądze, więc tak, było w tym dużo więcej eksperymentowania. Myślę, że dlatego naprawdę lubię rynek gier indie, bo jest w dużej mierze wolny od tych wszystkich rzeczy, które wnoszą duzi wydawcy, i jest tam dużo więcej kreatywności, wiesz, dziwności i osobliwości.
Warto wspomnieć, że Gilbert brał pod uwagę możliwość sfinansowania za pośrednictwem crowdfundingu. Doszedł jednak do wniosku, że nawet ta droga nie jest dziś tak łatwa, jak była kiedyś. Stwierdził wręcz, że „Kickstarter jest obecnie praktycznie martwy jako sposób finansowania gier”.
Co ciekawe Death by Scrolling powstało po części z chęci skrytykowania postaw reprezentowanych m.in. przez wspomnianych wydawców. Akcja gry rozgrywa się bowiem w „czyśćcu przejętym przez bankierów inwestycyjnych”, a jej koncepcja narodziła się po „spojrzeniu na dzisiejszy świat i uświadomieniu sobie, że kapitalizm przejął nad nim kontrolę, i że to właśnie on powoduje najwięcej cierpienia ludzi”.

Autor: Marcin Bukowski
Absolwent Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej, który postanowił poświęcić swoje życie grom wideo. W czasach dzieciństwa gubił się w Górniczej Dolinie oraz „wbijał golda” w League of Legends. Dwadzieścia lat później gry nadal bawią go tak samo. Dziś za ulubione tytuły uważa Persony oraz produkcje typu soulslike od From Software. Stroni od konsol, a wyjątkowe miejsce w jego sercu zajmuje PC. Po godzinach hobbystycznie działa jako tłumacz, tworzy swoją pierwszą grę bądź spędza czas na oglądaniu filmów i seriali (głównie tych animowanych).