W sieci pojawiło się zdjęcie włączonego handhelda na tle krajobrazu Antarktydy. Nawet jeśli nie jest to żaden rekord, to i tak autor zdjęcia zapisał się na kartach historii.
Część graczy rywalizację ma we krwi. Tabelki z punktami, wyniki czasowe czy zdobywanie konkretnych osiągnięć - wszystko może służyć własnej satysfakcji, ale także być miernikiem podczas konkurowania ze sobą. Nie ma chyba większego motoru napędowego do sprostania narzuconym sobie wyzwaniom, niż chęć zapisania się w historii, jako ta jedna jedyna osoba.
I właśnie to stało się powodem udostępnienia dość osobliwego zdjęcia na Reddicie, na którym widać raczej niecodzienne, jak na gamingowe standardy, miejsce do grania. Mowa tu o pokrytym śniegiem i lodem kawałku Antarktydy, na której znalazł się jeden z graczy, biorący udział w wyprawie organizowanej przez National Geographic (o czym poinformował we wcześniejszym wpisie).
Zdjęcie opublikowano 17 godzin temu i w tym czasie zdążyło już nacieszyć się całkiem niemałą popularnością. Fotografii towarzyszy podpis „Chciałem zrobić coś unikalnego w tak pięknym i niezamieszkanym miejscu”, lecz nie to stało się powodem do tak żywej debaty w sekcji komentarzy.
To z kolei zasługa tytułu wpisu, który sugeruje, jakoby użytkownik „updawg” był pierwszą osobą podejmującą próbę grania w Diablo 2 w tak niekorzystnym dla człowieka miejscu. W komentarzach szybko rozpętała się walka o swoiste pierwszeństwo nietuzinkowego czynu - jak wiadomo, tam, gdzie ktoś stara się ustanowić swój rekord, tam zawsze znajdzie się ktoś inny, kto twierdzi że zrobił to lepiej, szybciej, wcześniej.
Problem w tym, że tego rekordu nie da się w żaden sposób potwierdzić. Nie istnieje przecież rejestr gier odpalonych na Antarktydzie. Dodatkowo, w myśl idei, że graczem może być każdy, od ucznia szkoły podstawowej, przez stolarza czy budowlańca, na prawnikach i naukowcach kończąc, trzeba przecież wziąć pod uwagę możliwość grania ludzi, którzy czasowo zamieszkują stacje badawcze, również i na Antarktydzie.
Prawda jest jednak taka - rekord czy nie, „updawg” z pewnością zapisał się na kartach historii blizzardowego uniwersum. Nawet jeśli nigdy nie dowiemy się, kto faktycznie był pierwszym grającym w Diablo na Antarktydzie, to i tak nie ma to większego znaczenia. Natomiast każda tego typu akcja potwierdza fakt, że gry wideo są ultra fascynujące. No bo wskażcie inne medium, które tak bardzo inspiruje do tak nietypowych działań, łącząc jednocześnie najdalsze zakątki świata w jedną, wspólną sieć doświadczeń graczy.
Więcej:Serwery Diablo 4 mogą tego nie wytrzymać. Świeży trop wskazuje na shadow drop nowej klasy tuż po TGA
GRYOnline
Gracze
Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
