Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 4 kwietnia 2022, 11:00

Nie dał się trafić w Elden Ring, zobacz świetny 3-godzinny speedrun

Pierwszy „no hit speedrun” z Elden Ring za nami. Gracz przeszedł całą grę bez odniesienia jakichkolwiek obrażeń w trzy godziny.

Według danych serwisu HowLongToBeat.com ukończenie Elden Ring zajmuje przeciętnemu graczowi około czterdziestu dziewięciu godzin. Nasz recenzent potrzebował na to dwadzieścia okrążeń zegara więcej. Sam mam ich na koncie osiemdziesiąt, a do finału wciąż bardzo daleko.

Tymczasem użytkownik serwisu YouTube o ksywce Seki dotarł do ostatniego bossa w Elden Ring – i pokonał go – w trzy godziny. Mało tego, internauta zrobił to bez otrzymania jakichkolwiek obrażeń. Przez sto osiemdziesiąt minut nikt (ani nic) nie był w stanie go drasnąć.

Jaki „build”?

Przez dużą część wyzwania Seki korzystał z Księżycowej zasłony (Moonveil) – potężnej katany skalującej się z siłą, zręcznością i inteligencją, która nakłada na wrogów efekt krwawienia. Ponadto wspomagał się Kosturem z meteorytu (Meteorite Staff) i czarami pokroju Procy skalnej (Rock Sling). Pancerz nie był potrzebny – tylko ograniczałby ruchy postaci, a przecież celem było, aby wyszła ona z każdego starcia bez szwanku.

Trening czyni mistrza

Oczywiście niezbędna była również perfekcyjna znajomość gry – przede wszystkim bossów, ale też lokacji. Ziemie Pomiędzy są bowiem tak rozległe, że jeśli się nie wie, gdzie iść, można wałęsać się po nich przez długi czas.

Jak długo trenował Seki? Tego nie wiemy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Elden Ring ukazał się 25 lutego, a więc trzydzieści osiem dni temu, przygotowania nie mogły trwać nie wiadomo jak długo. Warto tutaj dodać, że internauta przeszedł wcześniej solidny trening przy Sekiro: Shadows Die Twice.

Tymczasowy rekord?

Czy da się ukończyć grę jeszcze szybciej? Tak – speedruner o ksywce Distortion2 zrobił to w niecałe dwadzieścia minut, jednakże otrzymując obrażenia. Niemniej wydaje się, że rekord ustanowiony przez Sekiego może wkrótce „pęknąć”. Oglądając powyższy filmik sami z pewnością zauważycie, iż w ciągu tych trzech godzin było co najmniej kilka momentów przestoju. To co, jacyś chętni?

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej