Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Red Dead Redemption 2 Recenzja gry

Recenzja gry 25 października 2018, 13:00

Recenzja gry Red Dead Redemption 2 – sandbox na „dychę”

Red Dead Redemption 2 rozjeżdża konkurencję jak walec. To najlepsza gra akcji w otwartym świecie, z jaką kiedykolwiek mieliście do czynienia. Rockstar znowu dostarczył.

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji XONE

PLUSY:
  1. wyczerpująca, kompletna, pozbawiona niedopowiedzeń opowieść o bandzie Dutcha, zostawiająca nas w miejscu, w którym rozpoczyna się pierwsze RDR;
  2. kapitalni bohaterowie, których pokochamy i znienawidzimy – Arthur, Micah i John Marston!
  3. rewelacyjnie wymyślone zakończenie wątku gangu Dutcha;
  4. uroczy, chwytający za serce epilog;
  5. ogrom świetnie napisanych dialogów;
  6. fenomenalnie wykonane lokacje, gra świateł i pogoda;
  7. nawet najprostsze zajęcia zrealizowane w formie misji;
  8. masa aktywności i zdarzeń losowych;
  9. pomysłowe i różnorodne misje;
  10. cały gameplay – od mechaniki strzelania począwszy, na polowaniach skończywszy;
  11. muzyka – kiedy trzeba ambientowa, kiedy trzeba westernowa.
MINUSY:
  1. ostatecznie nic, co miałoby znaczenie dla całości (drobne wady wymieniono w tekście).

Potrzebowałem nie tylko kasy, ale też małej odmiany od wypełniania kolejnych poleceń Dutcha, więc skierowałem się do biura miejscowego szeryfa. Nauczony przykrym doświadczeniem (kilka godzin wcześniej ktoś ukradł mi Płotkę) przywiązałem konia do słupka. Akurat padał deszcz, więc cierpliwie poczekałem, aż zmyje błoto z mojej kurtki, a następnie pewnym krokiem wszedłem do środka. „Pan łowca nagród?” – usłyszałem, a że kulturalny ze mnie człek, odpowiedziałem twierdząco. W sumie nie interesowały mnie kolejne komentarze tego leniwego sukinsyna, więc zbliżyłem się do tablicy ogłoszeń.

Miałem szczęście, wisiał na niej list gończy. Zerwałem go i szybko przestudiowałem świstek. Sprawa wydawała się prosta – poszukiwano jakiegoś szemranego typa, 40 dolarów za fatygę, co w zupełności wystarczyłoby na uzupełnienie amunicji u rusznikarza. Jedyny problem polegał na tym, że delikwent musiał być dostarczony żywy, a ja nie lubię takich zleceń. Zawsze coś pójdzie nie tak – lepiej zabić i po krzyku. Wychodząc, usłyszałem, że zbieg widziany był w pobliżu starej kopalni w Big Valley. Obejdzie się bez studiowania mapy. Wiedziałem, gdzie to jest.

Droga do celu przebiegła bez zakłóceń, nie licząc incydentu z jakimś wsiurem, który zwrócił moją uwagę krzykiem. Chłop zboczył ze szlaku i wlazł w sidła na niedźwiedzia. Wokół nie było żywej duszy, więc mógłbym go odstrzelić i zakończyć jego cierpienia. Zdecydowałem jednak inaczej. Najpierw uwolniłem jego mocno pokiereszowaną nogę z pułapki, a potem – by zmniejszyć ból – poczęstowałem go łykiem whiskey. Zastanawiałem się, czy poprosi o podwózkę, jak ta kobieta dzień wcześniej, której szkapa zdechła na drodze, ale więcej życzeń nie było. Pożegnałem się zatem i pojechałem dalej.

Kopalnia była od dawna nieczynna, w środku dogasało ognisko. Dotknąłem stojącego obok czajnika – ciepły. Już miałem skierować się w spowity mrokiem tunel, gdy usłyszałem dobiegający zza pleców głos. Zbieg czekał u wejścia i zagradzał mi jedyną drogę ucieczki. Po krótkiej wymianie zdań byłem już pewny, że pokojowo to spotkanie się nie zakończy. Mój przeciwnik sięgnął po rewolwer, więc ja też szybko chwyciłem swój, celnym strzałem wytrącając mu broń z ręki. Mężczyzna przewrócił się. Wyciągnąłem lasso i spętałem delikwenta, po czym położyłem go na zadzie Płotki. Mógłbym jeszcze sprawdzić, co kryło się w kopalni, ale zrezygnowałem. Zlecenie było ważniejsze.

Czytasz teraz wstęp, pokazujący jak gra się w RDR2. Właściwa recenzja zaczyna się na stronie drugiej.

Może pani zmienić koło?

Cholera, tu panuje cholera!

Od Strawberry dzieliło mnie zaledwie kilka minut jazdy, jednak na brak atrakcji nie mogłem narzekać. Podróż umilał sam zbieg, który próbował mnie podjudzić, więc dwukrotnie uciszałem go pieścią. Po drodze minąłem dyliżans i kilku jeźdźców. Jednego z nich mojemu więźniowi udało się przekonać, że to on jest ofiarą i trzeba go ratować. Pech to pech. Wyciągnąłem broń i strzeliłem w głowę ścigającego mnie śmiałka. Dobrze, że nie było świadków, bo raczej nikogo nie przekonałbym, że to w obronie własnej. Dla postronnych obywateli nie miało znaczenia, że jestem łowcą nagród. Gwiazdy szeryfa na klacie nie nosiłem, więc równie dobrze mogłem być bandytą, który porwał bogu ducha winnego człowieka.

Po tym zabójstwie zbieg już się nie odzywał. Zatrzymałem się przed więzieniem, ściągnąłem mężczyznę z konia i wpakowałem go do celi. Szeryf wręczył mi odliczoną kwotę i poinformował, że więcej listów gończych nie będzie, bo miejscowi mają problem z takimi typami jak ja, którzy budzą w nich równie duże przerażenie co poszukiwani mordercy. Przyjąłem to do wiadomości i zastanowiłem się przez chwilę. W sumie nie będzie mnie w okolicy przez jakiś czas, a ten wąsaty bubek irytował mnie niemiłosiernie. Sięgnąłem po karabin i po celnym strzale w głowę spokojnie wyszedłem na zewnątrz.

Przedmioty i broń kupujemy za pośrednictwem bardzo ładnych katalogów, które nawiązują do prawdziwych wydawnictw tego typu, popularnych w USA pod koniec XIX wieku.

Kiełbaska raz.

W okolicy podniósł się niesamowity raban, z niektórych chat wybiegli ludzie z dubeltówkami. Wsiadłem na konia i galopem skierowałem się główną drogą do granic miasteczka, nie dając tubylcom szans na oddanie przypadkowego strzału. Mijając sklep rusznikarza, przypomniałem sobie, że w sumie to chciałem tylko kupić amunicję. No cóż, zrobię to w Valentine. Wychodząc z biura, zapomniałem naciągnąć chustę na nos, więc nie miałem złudzeń, że nie zostanę rozpoznany. W Strawberry pojawi się wkrótce nowy szeryf, a wraz z nim nowy list gończy, tym razem za mną. Cel osiągnięty.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Na jakiej platformie grasz lub będziesz grać w Red Dead Redemption 2?

Na PlayStation 4
41,9%
Na Xboksie One
13,9%
Na PC (jeśli ta edycja trafi do sklepów)
44,2%
Zobacz inne ankiety
Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

kALWa888 Ekspert 25 czerwca 2022

(PS4) Mistrzostwo świata, zwłaszcza jeśli chodzi o otwarte światy. Western nie jest moją ulubioną tematyką (ot, lubię), ale wcielanie się w kowboja u schyłku ery jemu podobnych, nigdy nie było tak dobre. Tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę to, jak duży nacisk Rockstar położył na immersję. Te wszystkie pierdoły, o które trzeba dbać tylko ją zwiększają. Do tego świat, którego zwiedzanie to czysta przyjemność - nigdy nie wiadomo co nas spotka. No i jesteśmy tu dodatkiem zaledwie, całość nie kręci się wokół gracza. Do tego jeszcze genialna fabuła, która wzbudza cały szereg emocji. Arcydzieło!

9.0

Saint GutFree Ekspert 4 lipca 2021

(PS4) Produkcja Rockstara to wielka amerykańska powieść napisana językiem interaktywnej rozrywki. To zaskakująco dojrzała historia, opowiedziana z perspektywy jednego z najbardziej złożonych protagonistów w dziejach medium. W kwestiach rozgrywki czy technologii nie wszystko zawsze działa perfekcyjnie, ale w warstwie narracyjnej każdy element – świat, lokacje, zadania główne i poboczne, postaci – czyni Red Dead Redemption 2 arcydziełem. Warto zagryźć zęby i przetrawić drewniane sterowanie, by samemu przeżyć historię gangu Van der Linde – historię epicką i wypełnioną zarówno smutkiem, jak i nadzieją.

9.0

Brucevsky Ekspert 17 kwietnia 2020

(PS4) Wspaniała przygoda w wykreowanym z pietyzmem świecie. Pozycja obowiązkowa dla osób, które lubią delektować się grą i śledzić intrygujące historie z wyrazistymi bohaterami. Czas z RDR2 wypełniony jest wieloma zapierającymi dech w piersiach scenami i zapadającymi w pamięć chwilami.

10

Draugnimir Ekspert 29 listopada 2018

(XONE) Gra roku. Gra generacji. Arcydzieło kultury interaktywnej. Nie jest to pozycja wolna od wad – czasem razi błędami i narracyjnymi potknięciami, wpada też w pułapkę ludobójczych strzelanin. Ale co z tego? Mankamenty nie mają jak przebić się do świadomości gracza, gdy jego uwagę pochłaniają bez reszty fenomenalne postacie, doskonałe dialogi i cut-scenki, oszałamiające detale czy przecudne widoki. No i ten realizm – tyleż bezkompromisowy, co nie nazbyt uciążliwy. Doprawdy, Rockstar znowu przesunął branżowe granice możliwości i wyznaczył nowe wzorce do naśladowania. Czapki (kapelusze) z głów!

9.5

pitaapan VIP 3 grudnia 2018

(XONE) Naprawdę spodziewałem się dużo więcej po takim tytule od Rockstar. Ogólnie poprawna gra, natomiast mnóstwo drobiazgów psuło mi zabawę za każdym razem. Szybka podróż absolutny bezsens, interfejsy bez pojęcia, wybory tak naprawdę nic nie warte, strzelanki na poziome przedszkola, nudne bieganie w tej i z powrotem, historyka bardzo przeciętna i przewidywalna... A o dobrych rzeczach wszyscy wiedzą z reklam więc nie będę się powtarzał :-) Także suma summarum da się pograć ale dużo za droga gra i wcale przełomowa...

6.0
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.

Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna
Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna

Recenzja gry

Pacific Drive udowadnia, że w oklepanym gatunku survivali jest jeszcze miejsce na nowe, świeże doświadczenia, nawet gdy składają się na nie znane pomysły. W żadnej innej grze nie poczujecie tak silnej więzi ze swoim samochodem – starym kombi!