Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Shardlight Recenzja gry

Recenzja gry 23 marca 2016, 12:09

Recenzja gry Shardlight - przygnębiająco, klasycznie, stylowo, bez zmian

Recenzowanie Shardlighta to ciężki kawałek chleba, bo choć można podziwiać, że przy użyciu skromnych środków deweloperzy potrafią tworzyć tak grywalne i wciągające historie, to jednak można się zastanawiać, czy nie stać ich na więcej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. świetnie wykreowany, przygnębiający i dojrzały świat;
  2. dobra, angażująca historia z dającą się polubić główną bohaterką;
  3. przerysowany, ale wyjątkowo interesujący antagonista;
  4. sensowne zagadki, oparte na prostym łączeniu faktów oraz logice, które początkowo potrafią stanowić pewne wyzwanie;
  5. piękne pixelartowe tła.
MINUSY:
  1. silnik graficzny złapał zadyszkę nawet jak na studio specjalizujące się w pixel arcie;
  2. klasyczna do bólu rozgrywka, bez żadnych pomysłowych rozwiązań;
  3. rozczarowujące pod kątem łamigłówek końcowe rozdziały historii;
  4. nierówne aktorstwo oraz muzyka;
  5. weteranom gatunku na pewno nie sprawi żadnych problemów.

W czasach, kiedy najpopularniejsze przygodówki na rynku to produkcje oparte głównie na rozterkach moralnych i prowadzaniu dialogów, gry Wadjet Eye Games jakby zatrzymały się jeszcze w latach 90. To absolutnie nie jest wada – nie każdy musi gustować w humorystycznych projektach Daedalic Entertainment czy na wpół interaktywnych dziełach Telltale Games. Nowojorskie studio już od dawna wie, że jego najsilniejszą stroną są interesujące historie oraz sensowne zagadki. W Shardlighcie, najnowszym tytule tego zespołu, obu tych elementów jest pod dostatkiem.

Niestety, jednocześnie widać, że deweloperzy od pewnego czasu wyraźnie stoją w miejscu. To point-and-click klasyczny aż do bólu, któremu bardzo przydałyby się nowe mechanizmy rozgrywki. Ten problem uwydatnia jeszcze oprawa wizualna. Tak, zdaję sobie sprawę, że narzekanie na grafikę przy recenzowaniu pixelartowej przygodówki jest śmieszne, ale wystarczy zobaczyć jedną scenę „akcji” w Shardlighcie, by zrozumieć, że Wadjet Eye Games potrzebuje nowego silnika tak szybko, jak tylko to możliwe. Na dotychczasowym wszelkie bardziej skomplikowane animacje wyglądają po prostu sztywno. Chętnie widziałbym też opcję zmiany rozdzielczości – domyślne ustawienia sprawiają, że całą grę spędzamy z czarnymi paskami po bokach ekranu. Zresztą nie tylko grafice przydałyby się pewne poprawki. Muzyka ma swoje momenty, jednak w większości przypadków jest dość nużąca – szczególnie gdy zatrzymamy się na dłuższy czas przy jakiejś łamigłówce i musimy słuchać tego samego utworu w nieskończoność.

Na placu targowym miasta możemy poznać kilka postaci, które towarzyszyć będą nam do samego końca gry. - 2016-03-23
Na placu targowym miasta możemy poznać kilka postaci, które towarzyszyć będą nam do samego końca gry.
Recenzja gry Shardlight - przygnębiająco, klasycznie, stylowo, bez zmian - ilustracja #2

Jeśli kupujecie Shardlighta z myślą o przygodzie na długie dni, możecie się rozczarować. W grze raczej nie sposób się zaciąć, więc spokojnie da się ją ukończyć w 8–9 godzin. Nie jest to mało, gra została jednak podzielona na trzy akty, spośród których najdłuższy i najtrudniejszy jest pierwszy, zaś dwa kolejne mają już nieco zbyt szybkie tempo. To zaś może sprawić, że po ujrzeniu napisów końcowych odczuwa się pewien niedosyt.

Tiberius jest jedną z najciekawiej wykreowanych postaci w Shardlight. Szkoda jednak, że jest go tak mało. - 2016-03-23
Tiberius jest jedną z najciekawiej wykreowanych postaci w Shardlight. Szkoda jednak, że jest go tak mało.

To jednak jedyne zastrzeżenia, jakie można mieć do oprawy Shardlighta. Wadjet Eye Games już od dłuższego czasu pracuje nad produkcjami pixelartowymi i widać, że ma w tym doświadczenie. Przedstawione w grze lokacje potrafią naprawdę zachwycić: czy to mroczna strefa kwarantanny, czy zwyczajne targowisko, nad którym góruje potężny, niepokojący posąg – tła są bez wyjątku bardzo szczegółowe. Przede wszystkim jednak budują specyficzny klimat tej produkcji. Kolorystyka, oparta na brązie, szarości i żółci, od razu wprowadza nas w dość przygnębiający nastrój, który następnie skutecznie pogłębia historia. Swoje trzy grosze dorzuca też świetny, niemalże groteskowy projekt niektórych postaci: chociażby główny antagonista, Tiberius, nosi strój inspirowany francuską arystokracją z XVIII wieku, dodając do niego perukę oraz porcelanową maskę.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.