Recenzja Pokemon Legends Z-A. Spin-off, który odważnie eksperymentuje
Czekaliśmy 3 lata na nową grę z serii Pokemon i dostaliśmy małą rewolucję. Legends Z-A porzuca walkę turową na rzecz dynamicznej akcji. Czy ten ryzykowny eksperyment się udał?
Recenzja powstała na bazie wersji NS2.
Na nową „dużą” odsłonę serii fanom kieszonkowych potworków przyszło czekać niemal 3 lata. W międzyczasie odpowiedzialne za tę markę studio Game Freak pracowało po cichu nad tajemniczym projektem – spin-offem głównego cyklu czerpiącym garściami z ciepło przyjętego Legends Arceus oraz szóstej generacji tej produkcji, pamiętającej jeszcze wczesne lata konsoli Nintendo 3DS. Czy eksperymentalne Pokemon Legends Z-A warte było długiego oczekiwania? Jak ta międzygeneracyjna gra poradziła sobie z trudnym dziedzictwem serii? Więcej na ten temat dowiecie się z naszej recenzji.
Fabuła, czyli bonjour Pary... Lumiose City!
Najnowsza część zabiera nas do inspirowanego Paryżem Lumiose City. Miasta tego nie należy przedstawiać weteranom cyklu, którzy z pewnością kojarzą je jako centralny punkt regionu Kalos z Pokemon X oraz Y. Od czasów 3DS-a sporo się jednak zmieniło. Metropolia stoi bowiem u progu wielkich przemian, które mają uczynić z niej idealne miejsce koegzystencji ludzi oraz pokemonów. W kołowy plan miasta wkomponowano specjalne obszary, na których dzikie stworzenia mogą żyć w warunkach zbliżonych do naturalnych. Nocami zaś losowe punkty wydzielone zostają jako strefy walk, w których ambitni trenerzy mogą spróbować swoich sił.
Do przeżywającego rewolucję Lumiose przybywa stworzony przez gracza protagonista. Od razu nawiązuje kontakt z młodą drużyną trenerów znanych jako Team MZ, którzy wraz z bohaterem próbują swoich sił w tytułowym turnieju Z-A Royale. W całość szybko wpleciony zostaje wątek niebezpiecznych, dzikich pokemonów, cierpiących z powodu wywołujących agresję, spontanicznych megaewolucji.

Z-A ma dość klasyczny model mapy z porozrzucanymi znacznikami ułatwiającymi nawigację pomiędzy zadaniami.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Geograficzne ograniczenie gry do obszaru jednego miasta pozytywnie wpłynęło na dynamikę fabuły. Choć bardziej liniowa, opowieść stała się też bardziej koherentna, płynnie rozwijając się pomiędzy kolejnymi zadaniami. Wyjątek stanowią tu jedynie pierwsze godziny gry, usilnie prowadzące nas za rękę przez nieco za długi i zbyt monotonny tutorial.
Sami bohaterowie zyskali również na wyrazistości, na co wpływ zapewne mają barwne i ekspresyjne modele postaci. I tylko szkoda, że Game Freak po raz kolejny nie zdecydowało się na wprowadzenie voice actingu do swojej gry, przez co cały emocjonalny ciężar narracji musi być utrzymywany przez tekst oraz kreatywną reżyserię cutscenek.

AZ od czasów 3DS-a doczekał się nowego, eleganckiego stroju oraz własnej działalności gospodarczej.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Ostatecznie jednak, pomimo drobnych niedociągnięć, fabuła Legends Z-A przypadła mi do gustu. Opowieści o perypetiach paczki przyjaciół nie sposób odmówić uroku i humoru, a miejscami również emocji. Weteranów serii zapewne uraduje powrót kilku starych znajomych, niewidzianych od czasów stareńkiego 3DS-a. Cieszę się, że podseria Legends po raz kolejny nie boi się sięgać po motywy znane ze starszych części, miksując i rozbudowując lore całego cyklu.
Au revoir, turowy systemie walki
Najciekawszy i najbardziej rewolucyjny element nowej odsłony serii czai się jednak w rozgrywce. Legends Z-A porzuca bowiem klasyczny model turowej walki na rzecz dynamicznych starć w czasie rzeczywistym. Od teraz, przemierzając dzikie strefy lub pełne trenerów battle zone’y, możemy natychmiast inicjować walki z wrogimi pokemonami. Dowolnie przemieszczając się po obszarze starć, wydajemy komendy naszym stworkom.

Pewne elementy pozostały bez zmian. Wciąż możemy mieć maksymalnie 6 pokemonów w drużynie, z którego każdy ma maksymalnie 4 ruchy.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Nowy model walki zmienia nieco punkty nacisku. Choć strategia i odpowiedni dobór teamu wciąż pozostają kluczowe, nie mniejsze znaczenie ma również zręczność oraz umiejętność błyskawicznego podejmowania decyzji. Każdy z ruchów posiada własną animację oraz cooldown, co wymusza planowanie kolejnych działań. Bardzo istotne jest również strategiczne poruszanie się po arenie. Choć nie odpowiadamy bezpośrednio za przemieszczanie się naszych podopiecznych, zbliżając się lub oddalając, możemy wpłynąć na to, które z ataków dosięgną wskazanego celu. Z pomocą w walce przybywa powracająca mechanika megaewolucji, odgrywająca kluczową rolę w fabule gry. Po naładowaniu odpowiedniego paska konkretne gatunki stworków mogą tymczasowo zmienić swój wygląd oraz statystyki, co znacznie zwiększa ich potencjał bojowy.

W czasie walk z bossami musimy uważać również na zdrowie naszego bohatera.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Nowy system walki świetnie się sprawdza – zwłaszcza podczas potyczek ze wściekłymi megapokemonami, pełniącymi w Z-A funkcję bossów. W trakcie długich raidów istotne jest nie tylko zarządzanie całą drużyną, ale również umiejętne wykorzystywanie zasobów (w tym ładunków potrzebnych do przeprowadzenia własnej megaewolucji), jak i bardzo ostrożne przemieszczanie się po arenie. Obszarowe ataki bossów stanowią bowiem zagrożenie nie tylko dla naszej drużyny, ale i bezpośrednio dla nas.
Ciekawym efektem ubocznym systemu potyczek w czasie rzeczywistym jest uwzględnienie postaci trenera w rozgrywce. W trakcie starcia dzikie pokemony mogą obrać sobie za cel naszego protagonistę. Jeżeli oberwiemy zbyt wiele razy, nasz bohater straci przytomność, a walka skończy się porażką. Dodaje to starciom głębi i zmusza do ostrożnego planowania kolejnych działań, zwłaszcza w pojedynkach z bossami.
System walki w czasie rzeczywistym to prawdopodobnie najlepszy element Legends Z-A. Wprowadza do serii tak potrzebną świeżość przy jednoczesnym zachowaniu ducha oryginalnej koncepcji. Pomimo uproszczeń (brak umiejętności pokemonów, zmienione działanie niektórych ruchów) nowy model zabawy sprawił mi masę frajdy, której ewidentnie brakowało w nieco zastanej już formule cyklu. I choć ostatecznie nie uważam, by którykolwiek z formatów walk był jednoznacznie lepszy, z przyjemnością zobaczyłbym w przyszłości kolejną część opartą na schemacie wypracowanym w Z-A.
Gra w generacyjnym rozkroku
Powracającym jak bumerang tematem przy okazji marki Pokemon są kwestie techniczne. Kilka lat temu mocnym echem odbiła się kontrowersja dotycząca wydajności Pokemon Scarlet i Violet, które w momencie premiery były niemal niegrywalne. Czy Game Freak zdążyło w międzyczasie rozwiązać problemy związane z wydajnością i grafiką? Odpowiedź jest... złożona.
Miejmy to już z głowy. Pokemon Legends Z-A miejscami jest zwyczajnie brzydkie. Prawdopodobnie największym grzechem nowej produkcji jest fatalna momentami geometria budynków sprawiająca, że wiele ulic Lumiose City przypomina bardziej makiety niż aleje prawdziwego miasta. Na to nakładają się legendarne już płaskie tekstury fasad, które nie pomagają w budowaniu iluzji żyjącej miejscowości. Problemy te są tym bardziej dotkliwe, że w zasadzie cała opowieść toczy się w obrębie metropolii, w której spędzamy kilkanaście (jak nie kilkadziesiąt) godzin.

Lumiose City ma wertykalną strukturę, a wiele ciekawostek ukrywa się na dachach kamieniczek.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Marny obraz miasta boli tym bardziej, że w grze naprawdę nie brakuje ładnych elementów. Wspomniane wcześniej ekspresyjne modele postaci wyglądają lepiej niż kiedykolwiek w serii. To samo dotyczy ślicznie animowanych pokemonów. Niektóre bardziej kameralne zakątki stolicy prezentują się naprawdę klimatycznie, a odwiedzane co jakiś czas zamknięte pomieszczenia wydają się zaprojektowane bardzo szczegółowo. Legends Z-A w mikroskali potrafi wyglądać dobrze. Problem pojawia się, gdy zmniejszymy nieco zoom i spojrzymy na plan ogólny.
Złego słowa nie mogę natomiast powiedzieć o warstwie audio. Cykl Pokemon od lat przyzwyczaił nas do solidnych, zapadających w pamięć soundtracków. W Z-A nie brakuje dynamicznych, pełnych energii utworów w trakcie walk, jednak moją uwagę mocniej przykuły te bardziej kameralne, delikatne partie instrumentów dętych. Świetnie budują „paryski” klimat rozświetlonego promieniami słońca Lumiose City.

Z kolei zamknięte pomieszczenia oraz detale już mogą się podobać.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Na szczęście elementem, który tym razem okazał się w miarę bezproblemowy, jest optymalizacja. Gra wydana została jednocześnie w dwóch wersjach: na świeżą jeszcze platformę Switch 2 oraz na poczciwego, starego „pstryczka”. Na obu konsolach utrzymuje stabilny klatkaż – odpowiednio 60 i 30 fps. Choć nowszy sprzęt pozwala na zabawę w wyższej rozdzielczości i z lepszymi detalami, rozgrywka na pierwszym Switchu wciąż pozostaje komfortowa. Miło zauważyć, że wydanie na starsze urządzenie nie zostało potraktowane po macoszemu.
Początek czegoś nowego?
Pokemon Legends Z-A z pewnością nie jest tytułem pozbawionym wad – jak miejscami bardzo zła oprawa graficzna, monotonne pierwsze godziny czy nieco zmarginalizowane elementy fabularne. W oczy rzuca się również trochę mniejsza skala gry, która zasadniczo nie byłaby problemem, gdyby nie wysoka cena – zrównująca Z-A z „pełnymi” odsłonami serii. Wszystkie te elementy warte są uwzględnienia w ostatecznej ocenie.

Gra na Switchu 2 utrzymywała stałą liczbę fps, również w czasie walk.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Skłamałbym jednak, mówiąc, że nie bawiłem się w Legends Z-A naprawdę dobrze. Sympatyczna opowieść rozwijająca wątki z szóstej generacji gier, a przede wszystkim świetny model walki w czasie rzeczywistym utrzymywały mnie przed ekranem konsoli przez długie godziny. Odnoszę wrażenie, że nowy spin-off przypadnie do gustu zwłaszcza tym fanom, których nieco zmęczyła klasyczna formuła serii. Właśnie tego typu doświadczenia oczekiwałem bowiem po dobrym tytule pobocznym – niebojącym się eksperymentować ze znanymi elementami i swobodnie miksującym znane motywy.

Pomimo problemów, uważam Legends Z-A za krok w dobrym kierunku.Pokemon Legends: Z-A, Nintendo, 2025.
Mam szczerą nadzieję, że Legends Z-A okaże się dla serii powiewem świeżego powietrza, który odmieni nierówną passę cyklu z kilku ostatnich lat. Z ostrożnym optymizmem patrzę na przyszłość marki Pokemon i mam nadzieję, że ta ponownie zaskoczy nas podobnymi eksperymentami.
- rewelacyjny model walki w czasie rzeczywistym;
- przyjemna fabuła rozbudowująca lore świata gry;
- starcia z rozwścieczonymi megapokemonami jako bossami;
- świetny soundtrack;
- optymalizacja – zarówno na starej, jak i nowej platformie;
- przyjemny dla oka styl wizualny;
- mniejsza skala gry to odświeżające doświadczenie...
- ...które kłóci się, niestety, z wysoką ceną;
- miejscami naprawdę słaba oprawa graficzna;
- długi i monotonny prolog;
- brak polskiej wersji językowej.
GRYOnline
OpenCritic
4
Pokemon Legends: Z-A
Mimo wad (brzydka grafika i początkowa nuda) skłamałbym mówiąc, że nie bawiłem się w Legends Z-A naprawdę dobrze. Sympatyczna opowieść rozwijająca wątki z szóstej generacji gier, a przede wszystkim świetny model walki w czasie rzeczywistym utrzymywały mnie przed ekranem konsoli na długie godziny. To dobre odświeżenie klasycznej formuły serii.


