Choroby toczące branżę gier - 7 grzechów głównych wydawców
Współczesne gry to wielkie projekty i wielkie budżety. A jeśli gdzieś chodzi o pieniądze, nietrudno o różne patologiczne praktyki, aby tylko zmaksymalizować zysk jak najmniejszym kosztem. Oto siedem częstych problemów, na jakie cierpią gry komputerowe.
Spis treści
- Choroby toczące branżę gier - 7 grzechów głównych wydawców
- Mikrotransakcje wciąż testują naszą czujność
- Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów
- Gra jako usługa
- Na zawsze we „wczesnym dostępie”
- Lekceważenie wersji PC
- Spółka giełdowa – to brzmi dumnie...
Mikrotransakcje wciąż testują naszą czujność
Pisząc o najnowszym wynalazku NFT, nie sposób nie wspomnieć o starych, dobrych mikrotransakcjach w sklepikach gier. Trochę już się do nich przyzwyczailiśmy i pół biedy, jeśli obejmują jedynie elementy kosmetyczne zmieniające wygląd postaci czy obiektów w grach. Niestety, sporadyczne problemy nie dotyczą tylko zbyt wygórowanych cen, zwłaszcza w naszych realiach. Mogłoby się wydawać, że po aferze ze Star Wars: Battlefrontem 2 nie zobaczymy już tak brutalnych prób drenowania naszych portfeli, ale twórcy bądź wydawcy wciąż negatywnie zaskakują swoimi pomysłami.
Darth Vader za kasę – smutny przypadek Star Wars: Battlefronta 2
A co chodzi z tym Battlefrontem? Twórcy celowo zablokowali dostęp do znanych i lubianych postaci, zmuszając graczy do wielu godzin grindu, by je zdobyć, albo... do sięgnięcia po portfel i szybszego ich odblokowania za pieniądze. W efekcie można było sobie po prostu kupić „lepszą” postać do rozgrywek sieciowych, co było jawną mechaniką pay-to-win.
Skończyło się to nie tylko jedną z największych fal oburzenia w środowisku graczy, ale i zainteresowaniem kwestią mikrotransakcji wielu organów ustawodawczych w różnych państwach, które zapowiedziały przypatrzenie się im pod kątem prawnym. Electronic Arts, po mizernych próbach usprawiedliwiania się lub spuszczania z tonu, ostatecznie usunęło na pewien czas wszelkie mikrotransakcje. Balans rozgrywki został całkowicie przebudowany, a Battlefront II z czasem stał się całkiem niezłą grą. Szkoda tylko, że był do tego potrzebny internetowy i medialny szum.
Najnowszy przykład to niedawna premiera wyczekiwanego Gran Turismo 7. Dość powiedzieć, że cena pojedynczego samochodu w poprzedniej odsłonie cyklu wynosiła ok. 13 zł. Teraz taki opcjonalny zakup wymaga nabycia kilku paczek wirtualnych kredytów po 89 zł. Co więcej, możliwość zdobywania waluty podczas rozgrywki została w jednym patchu mocno zredukowana i dopiero wyjątkowo głośna fala oburzenia graczy sprawiła, że twórcy wycofali się z kontrowersyjnych zmian. Czy tego chcemy, czy nie, mikrotranskacje pojawiają się w coraz większej liczbie tytułów, często jako wymuszona opcja bez pomysłu na ciekawą zawartość sklepiku – i wszystko wskazuje na to, że będzie to stały element wielu gier.