Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 21 października 2018, 11:56

Warto było czekać - 10 serii gier, które wróciły z niebytu

Docieramy do ostatniej części naszego cyklu o rebootach i kontynuacjach. Na zakończenie, dla otuchy, opowiemy o tych tytułach, którym już się udało wrócić z niebytu lub zaraz to osiągną.

Spis treści

Branża gier wideo bywa przewrotna. Posyła do piachu serie, za którymi potem tęsknimy, pozwala pozostać na placu boju tytułom, których wszyscy mamy dosyć, jeśli wierzyć komentarzom (ale i tak miliony ludzi je kupują). A jednak niektórzy wracają z niebytu. Na złość, wbrew korporacyjnym tabelkom – albo właśnie dlatego, że ktoś dostrzegł niewykorzystaną okazję i potencjał po bankructwie poprzednich właścicieli praw do marki.

Witamy w czasach, kiedy szansę mogą otrzymać nawet te dzieła, za którymi nie stoi ogromna korporacja. Dla niektórych serii drogą do reanimacji okazały się kampanie crowdfundingowe, dla innych nastał po prostu sprzyjający czas i pojawiła się odpowiednia ekipa twórców z zapleczem.

Tym razem opowiadamy o sytuacjach, kiedy teoretycznie smutna historia znalazła dobre zakończenie. Lub zaraz znajdzie. Wziąłem na warsztat nie tylko gry, które już wylądowały na sklepowych półkach, ale też te, które zapowiedziano i są w trakcie produkcji. Oczywiście w większości przypadków ostatecznego rezultatu i ocen nie sposób przewidzieć (może z jednym wyjątkiem), ale sam fakt, że wróciły marki, na których postawiono krzyżyk, np. ze względu na bankructwo wydawcy – jak chociażby w przypadku Darksiders – napawa optymizmem. Kiedy taka produkcja powraca zza grobu, to już sam fakt, że powstaje – cieszy. Nawet jeśli czasem jest to żerowanie na nostalgii lub tytuł wychodzi nie tak dopracowany, jakbyśmy sobie tego życzyli (patrzę na ciebie, Wastelandzie 2).

Mortal Kombat IX

Tak jak my mogliśmy sponiewierać i upokorzyć przeciwników w Mortal Kombat, tak deweloperzy sponiewierali i upokorzyli kolejne odsłony cyklu, zaczynając od „czwórki”. Początek upadku serii przypadł na moment, gdy branża rzuciła się na trójwymiar jak Reksio na szynkę – bez opamiętania i refleksji, bo to modne, fajne i nie można zostawać w tyle. Postęp! W efekcie udanie animowane postacie zastąpiono „kartoflami”, które można niby oglądać pod różnym kątem, ale pod żadnym nie wyglądają dobrze. Wtedy też okazało się, że Mortal Kombat najlepiej sprawdza się w dwóch wymiarach.

Kolejne odsłony gry wychodziły regularnie raz na rok, dwa lata, ale ostatnią pełnoprawną był Armageddon z 2006. Potem zaczęła się jazda w dół i odcinanie kuponów – konwersje na inne konsole oraz crossovery. A i umówmy się – nawet pojedyncze przyzwoite pozycje nie potrafiły odwrócić uwagi od głównego problemu. Seria zjadała własny ogon. Fanom stanęły na chwilę serca, gdy Midway ogłosiło bankructwo, ale na szczęście wytwórnia Warner Bros. szybko wzięła cykl pod swoje skrzydła.

Pod egidą nowego patrona ekipa Eda Boona wskrzesiła grę i w 2011 roku dostaliśmy takie Mortal Kombat, na jakie czekaliśmy od lat. To znowu był campowy festiwal wyrywania kręgosłupów, w którym przegięty gotyk przemieszano z tandetnymi wyobrażeniami o świecie wschodnich sztuk walki. Wrócili ulubieni bohaterowie, kończące starcia fatality i przyjemny system potyczek – sporo od nas wymagający, a zarazem łatwo przyswajalny. Odnalazła się także dawna dynamika rozgrywki, bowiem serię przeniesiono w 2,5D (trójwymiarowe modele i animacje powstałe na Unreal Enginie zmiksowano ze sposobem poruszania się po mapie z pierwszych trzech części).

NIE TYLKO GRA

W czasach, gdy Mortal Kombat było jedną z najgłośniejszych serii gier na świecie, powstały na jej podstawie dwa pełnometrażowe filmy, z których jeden nawet okazał się... niezły. Wytwórnia Warner Bros. przymierza się do powrotu do tego uniwersum. Niedawno Todd Garner, który ma być producentem obrazu, napisał na Twitterze, że póki co prace jeszcze się nie zaczęły. Chyba musimy uzbroić się w cierpliwość.

Mortal Kombat IX było zarazem kontynuacją, jak i rebootem porządkującym wydarzenia w serii, pozwalającym na świeży start. Po nim przyszło równie udane Mortal Kombat X, które oferowało całkiem niezły tryb fabularny, bardziej rozbudowaną mechanikę – i nową generację wojowników. Odświeżona formuła sprawdza się znakomicie. I oby twórcy nie zeszli z kursu jak w mrocznej pierwszej dekadzie XXI wieku...

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Gdzie jest BioShock 4 czy Victoria 3? Oceniamy szanse na powrót lubianych serii
Gdzie jest BioShock 4 czy Victoria 3? Oceniamy szanse na powrót lubianych serii

Gdzie jest nowy Deus Ex czy BioShock – pytają gracze. Serie, które dopiero co wydawały się „na topie” potrafią zniknąć zupełnie bez śladu. Dziś oceniamy szanse na ich powrót.

Rebooty i kontynuacje, na które już bardzo długo czekamy
Rebooty i kontynuacje, na które już bardzo długo czekamy

Targi E3 pokazały, że deweloperzy odkurzają stare serie, takie jak Devil May Cry czy Beyond Good & Evil. Postanowiliśmy więc przypomnieć te tytuły, których rebootów lub kontynuacji wciąż wyglądamy – z coraz mniejszą z każdym rokiem nadzieją.