Recenzja gry The Elder Scrolls: Legends – Magic i Hearthstone przy jednym zasiedli stole

Przyszły takie czasy, że co druga firma musi mieć swoją karciankę. Na scenę weszło właśnie The Elder Scrolls: Legends od Bethesdy – i zaliczyło całkiem dobre otwarcie, ale przyszłość tej gry stoi pod dużym znakiem zapytania.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji AND, iOS.

PLUSY:
  1. ciekawe mechanizmy pomagające walczyć z typowym „aggro”;
  2. duże możliwości komponowania talii;
  3. surowa, skyrimowa oprawa;
  4. rozwinięcie rozwiązań znanych z innych karcianek;
  5. areny także dla jednego gracza;
  6. pełnoprawny tryb fabularny…
MINUSY:
  1. ...który mógłby być lepiej pomyślany;
  2. przeciętne grafiki na kartach;
  3. brak wyrazistości;
  4. momentami upierdliwe sterowanie.

Karcianki komputerowe i papierowe zawsze cieszyły się niemałą popularnością. W „realu” rządzi Magic: The Gathering, zaś Hearthstone miłościwie panuje nam w sferze online. Co jakiś czas pojawia się nowy pretendent do tronu, próbujący zrzucić z niego dominatora albo przynajmniej wygodnie usadowić się w pobliżu. CD Projekt RED zdążył już sprytnie zainteresować swoim Gwintem wielu graczy testujących wersję beta, ponadto od kilku tygodni o swój kawałek tortu walczy nowy rywal ze stajni Bethesdy. I choć The Elder Scrolls: Legends jest naprawdę porządną grą, nie wróżę jej wielkiej przyszłości.

Pewnie, karcianka ta oferuje wiele ciekawych rozwiązań, zmieniających standardową w tego typu produkcjach rozgrywkę na plus, ale istnieje też kilka problemów, które dają przesłanki, że Legends może nie wybić się zbyt szybko.

Karciane opowieści

Czwórkami szli...

Cisza przed burzą.

The Elder Scrolls Legends idzie dalej niż Hearthstone i proponuje ciąg wyzwań spiętych całkiem spójną klamrą fabularną. Trochę przypomina pod tym względem mobilnego Earthcore’a Gwint też podąża podobną drogą. Co ciekawe, w kampanię – i w rozgrywkę w ogóle – wpleciono sporo elementów RPG. Oto niektóre karty mogą awansować, zyskując dodatkowe, interesujące właściwości i podbite statystyki.

Historię dostajemy w postaci snutej przy ognisku opowieści z przeszłości. Nawet morał się znajdzie. Kilku szykujących się do walki zdesperowanych żołnierzy wysłuchuje gawędy o wielkiej wojnie toczonej dawno temu i o bohaterze, który zmienił jej bieg. Tym kimś jest oczywiście nasz awatar. Fabuła wydaje się raczej prosta, ma początek, koniec i generycznego złoczyńcę, jakby żywcem wyjętego z filmów Marvela.

Oczywiście, że ratuję ten świat za darmo!

Od tej strony gra zwyczajnie daje radę. Opowieść nie porywa, ale też nie zniechęca do poznawania kolejnych jej rozdziałów. Kilka postaci drugoplanowych ma nawet jakiś charakter. Na drodze do sławy i zwycięstwa musimy dokonać paru wyborów moralnych, które delikatnie zmieniają przebieg fabuły oraz owocują innymi kartami w ramach nagrody. Poziom wyzwań wzrasta zaś stopniowo.

Problem tkwi w tym, że narracja ma formę gawędy, więc często występują dialogi. Te zaś – przynajmniej w polskiej wersji – brzmią momentami sztywno i infantylnie. Stereotypowo. To zestaw frazesów, które możemy przeczytać we wszystkich klonowanych książkach fantasy, jakie zalegają na półkach z tanimi tłumaczeniami.

The Elder Scrolls: Legends

The Elder Scrolls: Legends

PC PlayStation Xbox Mobile Nintendo

Data wydania: 9 marca 2017

Informacje o Grze
7.0

GRYOnline

6.7

Gracze

8.0

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Morze możliwości

Zdarza się i tak.

Pod względem mechaniki Legends to wypadkowa Hearthstone’a i Magica z paroma fajnymi rozwiązaniami z innych produkcji. Zagrywamy kolejne jednostki i zaklęcia, a wszystko zmierza do tego, by pozbawić przeciwnika trzydziestu punktów życia (zazwyczaj, w kampanii bywa różnie). Z papierowej karcianki zaczerpnięto mnogość rozwiązań taktycznych, a w decku znajduje się od 50 do 70 miejsc na karty. Tak więc jest gdzie budować talie pod złożone, spektakularne combosy.

Mana, za którą zagrywamy karty, przyrasta automatycznie (jak w Hearthstonie), nie musimy zatem się martwić, że utkniemy, nie dostawszy żadnego „landu”. Gracz, który przegrał losowanie o pierwszy ruch otrzymuje możliwość dodania sobie tymczasowego punktu many – tyle że w przeciwieństwie do dzieła Blizzarda może to uczynić trzykrotnie, po razie na turę. Po prostu widać, że Legends przynajmniej na tę chwilę sympatyzuje z metagrą „antyaggro”.

Test your might! Witamy na Arenie.

Następnym mechanizmem zachęcającym do grania „midrange’owych” i cięższych decków jest system run. Wszyscy bohaterowie posiadają ich pięć – kolejne znikają co pięć straconych punktów życia, a w zamian za każdym razem otrzymujemy dodatkową kartę. Niektóre takie karty, odpowiednio oznaczone, możemy zagrać od razu i sprawić, że oponent pożałuje swojego „rushowania”. W efekcie trzeba uważać i zawsze zadawać sobie pytanie: czy pozbawienie wroga tych paru punktów życia opłaca się akurat teraz?

Rozwiązaniem dodatkowo urozmaicającym rozgrywkę jest wprowadzenie dwóch równoległych rzędów, w których toczy się walka. Ten po prawej daje ochronę jednostce, którą dopiero zagrano (coś na kształt ukrycia z Hearthstone’a), drugi nie zapewnia żadnych dodatkowych efektów. Dzięki takiemu podziałowi zabawa zyskuje nieco więcej głębi, bo musimy się zastanawiać, kogo bronić, i przy tym rozważniej rozmieszczać armię na planszy.

Karty w ruch

Jeden z najbardziej emocjonujących momentów w życiu każdego gracza karcianek.

Kart do wyboru mamy całkiem sporo i zdobywamy je dość szybko – dzięki misjom, kampaniom i arenom, podobnym do tych z Hearthstone’a. Na tych ostatnich walczymy do siedmiu zwycięstw lub trzech porażek. Twórcy wykonali jednak głęboki ukłon w stronę graczy, gdyż w owym trybie możemy mierzyć się tak z SI, jak i z żywymi uczestnikami zabawy, co zapewnia różnorodne doznania i odpowiednią skalę wyzwań. Generalnie system nagradzania działa całkiem sprawiedliwie i nie ma się wrażenia obcowania z ordynarnym pay-to-win – wszystko dzięki codziennym zadaniom rodem z sieciówek Blizzarda.

Jednostki i zaklęcia przypisano do kilku domen. W jednej talii możemy mieszać po dwa rodzaje kart oraz dodawać te z puli neutralnych. Nie ma tu żadnych klas postaci ze specjalnymi umiejętnościami wpływającymi na kształt decku – kierujemy się tylko tym prostym podziałem, który w połączeniu z wysokim limitem liczby kart pozwala na wiele kombinacji i projektowanie całkiem widowiskowych combosów.

Czasem trafi się coś miłego...

Stopień zróżnicowania żołnierzy i potworów wydaje się naprawdę niemały. Poza możliwością awansowania niektórych kart, na ogrom kombinacji wpływa też mnogość dostępnych właściwości – oprócz takich standardów jak szarże, prowokacje, podwójne uderzenia czy efekty pośmiertne dochodzi też np. znane z Magica przerwanie (opcja zagrania w turze przeciwnika) oraz przebicie przez pancerz, które sprawia, że karta zadaje dodatkowe obrażenia wrogiemu bohaterowi, jeśli przedostała się przez obronę jednostki choćby o punkt.

Jest więc w czym wybierać, a legendy mają atrakcyjne właściwości urozmaicające rozgrywkę i dobrze użyte mogą oddalić widmo porażki. Nie odnosi się przy tym wrażenia, że mamy do czynienia z przegiętymi, dopakowanymi behemotami psującymi grę.

Stół z przekrzywioną nogą

Do zera. :(

Gra nie uniknęła jednak kilku błędów, z czego najbardziej męczącym jest kiepska responsywność klikania kart i wyznaczania celów ataków. Wielokrotnie podczas rozgrywek spotkałem się z tym, że jednostka zwyczajnie nie zareagowała na rozkaz i musiałem wskazywać cel kilka razy, nim przyniosło to efekt. Gracze rozbestwieni intuicyjnością Hearthstone’a mogą nawet raz czy drugi wtopić turę, jeśli dadzą się ponieść wyrobionym odruchom. W efekcie będą zwyczajnie kilka ruchów w plecy. W takich produkcjach przy ograniczonej puli punktów życia to często oznacza być albo nie być.

Kampania ma swoje momenty. I graficzki...

Pod względem wizualnym The Elder Scrolls: Legends robi dobre pierwsze wrażenie. Oprawa artystyczna we wszystkich ekranach menu i na planszy utrzymuje surowy, skyrimowy klimat, obecny także w oszczędnie, ale ładnie animowanych przerywnikach w kampanii.

Graficzki zamieszczone na kartach również wpływają na nastrój i wyglądają przyzwoicie, choć są nieco pozbawione wyrazu. Ot, wojowie, potwory i zwierzęta, jakich wiele przewinęło się już przez kolekcje graczy. Ani to śmieszne, ani groźne. Poprawne. Muzyczka zaś plumka sobie w tle i próbuje uderzać w odpowiednie struny podczas kampanii, generalnie nie przeszkadzając w niczym.

Tu dochodzimy do największego problemu The Elder Scrolls: Legends. Tej grze brakuje charakteru. Przy wszystkich bajerach, jakie oferuje, jest zwyczajnie pozbawiona wyrazu i nie ma siły przebicia. Cierpi na niedobór chemii w relacji z graczem. Pewnie, gdy trwa rozgrywka, są emocje, jak podczas każdej zabawy opartej na rywalizacji, otwieraniu pakietów kart towarzyszy napięcie i niepewność, ale kiedy zamykasz program – nie czujesz tego opętania każącego za chwilę wrócić na jeszcze jedną rundkę.

Skyrim: The Gathering

Akcja ostatniej szansy.

Na dodatek Legends pozostaje w tyle pod względem tła, na jakim jest zbudowane. Gwint ma charakterystyczne postacie z Wiedźmina, które pokochały rzesze graczy. Za Hearthstone’em stoi potęga WarCraftów, wszystkich tych Dragonlordów, Utherów, Sylwan i innych bohaterów, którzy kształtowali kilka pokoleń graczy. Niektórzy zaliczyli nawet występ na dużym ekranie. A Legends? Legends wprowadza nowe, standardowe sylwetki w kampanii i dorzuca smaczki, które rozpoznają zapaleńcy RPG-owych odsłon The Elder Scrolls, ale tak szczerze – ile postaci z serii Bethesdy zapisało się trwale w popkulturze?

Sumując wszystko powyższe, obawiam się, że mimo ciekawego miksu rozwiązań typowych i unikatowych, mimo tego, że gra się całkiem przyjemnie i naprawdę jest co robić – obawiam się, że pozycja ta zginie w tłumie. Bo nie jest tak rozpoznawalna jak konkurencja.

O AUTORZE

Z karciankami znamy się nie od dziś, czasem dosiadam się do stołu z Magikiem, w domu kurzy mi się całkiem pokaźna kolekcja kart do Dice Masters, chwilę romansowałem z Earthcore’em, a dzień pracy zaczynam od rundki w Hearthstone’a. Czekam też na Gwinta. I kiedy tak patrzę na to poletko – po którym biega jeszcze przynajmniej paru mocnych zawodników – zastanawiam się, czy jest miejsce dla jeszcze jednej, przyzwoitej wprawdzie i ciekawej, ale pozbawionej pazura karcianki…

ZASTRZEŻENIE

Dodatkowe pakiety kart otrzymaliśmy od firmy Cenega, obsługującej w Polsce Bethesda Softworks.

Podobało się?

21

7.0
dobra

The Elder Scrolls: Legends

The Elder Scrolls: Legends oferuje sporo bajerów – tryb fabularny, duże możliwości komponowania talii kart, całkiem ładną grafikę, ale zabrakło tu charakteru. Gra jest po prostu zbyt zwyczajna. Po emocjach towarzyszących każdej potyczce trudno jest poczuć „to coś”, co każde natychmiast zagrać raz jeszcze.

The Elder Scrolls: Legends

Recenzujący:
Platforma:
PC Windows PC Windows
Data recenzji:
19 kwietnia 2017

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Gry Strategiczne
2017-05-03
13:54

Nolifer Legend

Nolifer

Gram w Hearthstone od 3 lat i kiedy w czasie bety dosiadłem się do TES, zdecydowanie doskwierał własnie ten brak charakteru, mimo że wszystko jest poprawnie wykonane, to jednak HS pod względem wykonania animacji, dialogów, całej otoczki jest o wiele, wiele lepszy.

Komentarz: Nolifer
2017-04-26
14:32

loreena25 Legionista

A tak konkretnie, to co jest nie tak ze sterowanem?

Komentarz: loreena25
2017-04-23
12:52

petemut Pretorianin

petemut

Właściwie to już mi się nie chce odpowiadać, bo w dużej części będę musiał powtarzać kwestie o których pisałem wyżej, co niestety wynika z faktu, że czytasz mało uważnie/niechlujnie, tym samym, polemika z tobą (sorry) jest bezcelowa. No ale jeszcze ten ostatni raz napiszę,

Co z tego, że są różnice jak są one nieznaczące...

Już po tym pierwszym zdaniu powinienem sobie dać spokój z czytaniem twojego tekstu, bo to jak ja postrzegam słowo "znaczące" zasadniczo się różni od tego jak ty je postrzegasz, więc nie ma opcji, żebym ja ciebie, lub odwrotnie, do czegokolwiek przekonał.

Pograj w inne gry CCG to zobaczysz czemu mówię o podobieństwie. Wbrew pozorom te karcianki nie wyglądają tak samo tylko często różnią się diametralnie jak np. wspomniane przeze mnie Pokemony czy Yu Gi Oh.

Przecież wyraźnie napisałem, że siebie samego zacytuję:
"To, że są karcianki dużo bardziej różniące się od MtG niż HS (jak np. Gwint) nie ma tu nic do rzeczy."
Czyli, że gry CCG mogą się różnić mało znacząco, znacząco, bardzo znacząco bądź fundamentalnie. Różnica między HS/TESL, a MtG jest bardzo znacząca (na upartego jak ktoś bardzo chce, to "tylko" znacząca), a między Yu-Gi-Oh a MtG (być może) fundamentalna.

Jeśli chcesz podobieństw to proszę bardzo:
- celem jest zbicie punktów życia przeciwnika do zera wykorzystując zaklęcia i potwory
- karty zagrywa się za manę, każda karta ma inny koszt many, w obu grach średnio na turę otrzymuje się/zagrywa się jedną jednostkę many/land
- na początku gry otrzymujesz określoną ilość kart na rękę i co turę dobierasz jedną kartę
- głównym założeniem gry jest wygranie poprzez wystawianie stronników z różnymi zdolnościami i atakowanie gracza do momentu aż jego życie spadnie do zera

To wszystko napisałem w swoim pierwszym poście. Znowu muszę siebie zacytować:
"mamy do wyzerowania punkty życia bohaterów (czy jakichś awatarów graczy), karty stworzeń z wartością ataku oraz życia i karty zaklęć służące do kontroli stołu + wszystkie te karty mają jakiś koszt do użycia (...). Jeśli tylko tyle podobieństw nam wystarcza do przyrównywania wszelkich karcianek CCG do MtG, to w takim razie każda strzelanka fpp to tylko klon Wolfensteina 3D i Dooma".
Od siebie dodałeś jedynie to, że dociąga się jedną kartę co turę, co jak dla mnie jest tak częstym i pospolitym rozwiązaniem, iż uznałem, że nie jest to warte wspominania, bo wydaje mi się, że można to spotkać w wielu grach, niekoniecznie zbliżonych do MtG czy z drugiej strony HSa. Ale niech ci będzie, że jest to element wspólny dla tych gier, co może świadczyć o jakimś ich podobieństwie. Dla mnie to jednak ciągle za mało, dużo za mało, żeby mówić o tych grach jak o podobnych do siebie. Zresztą wystarczy powiedzieć, że z tych czterech punktów, co podałeś pierwszy z czwartym są identyczne, a w drugim w połowie napisałeś nieprawdę, nie ma żadnego: "średnio na turę dostajesz/zagrywasz 1 manę". W HS/TESL z automatu ZAWSZE dostajesz na początku tury 1 manę (do dopuszczalnego limitu, bodajże 10 w HS i 12 w TESL), a w MtG dostajesz manę, tylko jeśli stosowna karta ci podejdzie (i nie masz przy tym żadnych limitów), i to jest ZASADNICZA różnica.
Krótko mówiąc o podobieństwach HS/TESL z MtG można napisać w jednym zdaniu, a o różnicach (patrz na moją wyliczankę w jednym z powyższych postów) w wielu zdaniach.

Idąc twoim tokiem myślenia mógłbym wyrzucić z szachów pionki i zmienić działanie wież na jakieś inne i stworzyłbym nową grę - tak to nie działa, to dalej byłaby kopia szachów tylko nieznacznie zmieniona

Ok, czyli jeśli wyrzucisz figury z szachów, to powiesz że to dalej szachy nieznacznie zmienione? To idź powiedz innym, że warcaby to kopia szachów. Nie wydaje mi się żeby taka twoja opinia spotkała się z powszechnym uznaniem. Albo, żeby podać przykład bliższy grom karcianym, że 66 to taka sama gra jak Tysiąc, bo masz tam meldunki, kolor atutowy bijący pozostałe, dokładanie kart do koloru, liczenie kart według tej samej punktacji... Nie sądzisz, że to jednak trochę za mało aby mówić, że jedna jest klonem drugiej?

Co z tego, że HS i Magic się różnią jeśli są to tak drobne różnice jak podział stworów na latające czy nielatające

No w istocie "błaha" różnica. Jedne stworzenia nie mogą nic zrobić drugim (wejść z nimi przy defensywie w interakcję), i z talią "lataczy" jeśli trafi się na kogoś kto nie ma na to kontrujących stworzeń i nie za dużo kart do kontroli, wygrana jest niemal z automatu. Jak dla mnie podział stworów dodatkowo na typy, to jednak jest istotna różnica (choć oczywiście nie najważniejsza), bo wymusza określoną budowę talii (grając przeciętnym aggro-controlem, na latające zawsze trzeba mieć coś sytuacyjnego). W HSie i TESLu tego problemu nie ma, co notabene w porównaniu do MtG jest ich zaletą, bo nie wymusza grania kart sytuacyjnych, które mogą niezbyt pasować do koncepcji decku i w niektórych pojedynkach mogą być kartami martwymi lub co najwyżej średnioużytecznymi.

No i mówisz, że masz doświadczenie tylko w karciankach online. No i własnie to jest twój problem. Nigdy nie grałeś w nic co nie byłoby kopia Magica i tyle.

Owszem jest kilka gier online, które różnią się od MtG jeszcze bardziej niż TESL/HS, i które miałem okazję poznać, i nawet jedną z nich wymieniłem, czego oczywiście nie doczytałeś. Chodzi rzecz jasna o Gwinta, którego jakbyś się nie gimnastykował, to kopią MtG nie będziesz mógł nazwać, bo trudno byłoby znaleźć choćby jeden punkt wspólny dla tych CCG. Też zrobiony przez Polaków Earthcore poza zerowaniem punktów życia nie ma żadnego podobieństwa do MtG. Chronicle Runescape Legends? Też jeszcze dalej odjeżdża od Magica niż HS/TESL. Epic Cards Battle? Zupełnie inna rzecz. Wydana niedawno Krosmaga? To już bliskie karciankom taktycznym. No właśnie, karcianki taktyczne? Trzymając się twojej filozofii to pewnie też "klony MtG", choć pozycjonowanie kart na stole zasadniczo zmienia specyfikę rozgrywki. Pewnie mógłbym ci jeszcze coś takiego wymienić, ale ja domyślam się o co ci chodzi. Brakuje ci gier online, które byłyby zbliżone zasadami do tych wszystkich papierowych CCG/LCG w których masz rozgrywkę podzieloną na fazy (notabene to je ciut zbliża do Magica) i które nie polegają na zerowaniu punktów życia(/czegoś tam) przeciwnika, warunki wygranej są inne. Tyle że tegry słabo się nadają do wersji digital. Karcianka online, żeby przyciągnęła ludzi musi mieć w miarę szybkie pojedynki, a nie rozwleczone na dziesiątki minut. W przeciwnym razie graliby w nią tylko zapaleni hardcorowcy, których byłoby zbyt mało, żeby dać zarobić deweloperom. Te gry specyfiką mi się kojarzą z grami stołowymi/planszowymi, wśród których trudno znaleźć jakiś oryginalny tytuł, który by odniósł sukces w wersji digital. Na ogół są to tylko elektroniczne wersje znanych powszechnie planszówek, bo tylko przy nich wydawcy mają szansę zarobić. Już MtG w swoich komputerowych wersjach jest jak na standardy online troszeczkę za długi w rozgrywce (mi to nie przeszkadza, ale statystycznemu graczowi, zapewne tak), ale żyje dzięki sentymentowi mnóstwa graczy do wersji papierowej.
Jak przystało na fana Magica (a nie wątpię że nim jesteś) wszystko co ma to zerowanie punktów w oparciu o wystawiane na stół stwory + spelle + jakichś ich koszt, to będą dla ciebie zżynki z MtG. A ja ci powiem, że tak stawiając sprawę, to mógłbym się uprzeć, że twórca Magic the Gathering zżynał od innych. Przecież zerowanie punktów, w oparciu o jakieś parametry, to... domena prawie każdej gry elektronicznej. A przed 1993 rokiem gdy MtG powstało, było wiele rpgów, gier taktycznych. Garfield po prostu przeniósł ten pomysł do konwencji gry karcianej. Czy z tego tytułu Magicowi przynależy się monopol na te powyższe elementarne zasady i każdą grę karcianą, która z tego korzysta należy nazywać kopią MtG? A może twórców tej idei należałoby szukać jeszcze głębiej w historii, w jakichś grach planszowych? Zatem może to MtG jest kopią (trzymając się twoich zasad pojęcia "kopii", "zżynki") czegoś tam starszego.

Zresztą, popatrz sobie na te dwie karty i wykaż, że Blizzard nie patrzył nigdy na Wizardów.

Nawiązania w pojedynczych kartach do MtG nie interesują mnie, liczy się ogólna mechanika działająca na stole. A to że twórcy jakiejś karcianki puszczą oczko do fanów gry będącej ojcem całego gatunku CCG, to nie musi dowodzić plagiatu, choć w tym powyższym przypadku troszkę przesadzili. No chyba że od Blizzarda z tego tytułu popłynęło parę dolarów na konto Wizards. Swoją drogą karta dająca dodatkową turę mogłaby się znaleźć w niemal każdej karciance niezależnie od jej mechaniki.

Jak widać spisałem ścianę tekstu, więc jeśli dalej nie rozumiesz mojego punktu widzenia, to przeczytaj to jeszcze raz, a potem jeszcze raz... i aż do skutku (razem z wcześniejszymi postami). Za którymś razem na pewno złapiesz dlaczego postrzegam Hearthstone'a, The Elder Scrolls Legends, Shadowverse, Duel of Champions (R.I.P.), Nightbanes (R.I.P.) i wiele, wiele innych tego typu produkcji za gry mocno różniące się od Magic the Gathering. I tu nie chodzi o to, że ja MtG nie lubię (nie jestem szczególnie fanem, ale też nie jestem antyfanem, od biedy mógłbym w to grać, lecz jakoś wracać do tego mi się nie chce), tu chodzi o przedstawianie produkcji CCG, o jaśniejsze charakteryzowanie tych gier w komentarzach, opiniach, czy jak tutaj recenzjach. Żeby osoby, które nie mają zbyt wiele pojęcia o grach CCG nie nabrały mylnego wrażenia, że Magic the Gathering to gra taka sama/podobna do HSa czy TESLa, Bynajmniej człowiek siedzący w HSie/TESLu nie musi zakochać się w MtG i człowiek siedzący w MtG nie musi zapałać miłością do HS/TESLa, a z twojego komentarza można wyciągnąć wniosek, że powinien, no bo skoro się nie różnią....

Ten nasz spór można byłoby tylko w jeden sposób rozstrzygnąć: zlecić kilku inteligentnym gościom, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z karciankami CCG, aby pograli trochę w HS/TESL i w MtG, i na końcu zapytać się ich, czy zgadzają się, że w tych grach "różnice są nieznaczące", że pierwsze z tych tytułów to "zżynki" z tego drugiego. Postawiłbym dolary przeciw orzechom, że większość z nich, jeśli nie wszyscy, nie podzieliłoby twojej opinii.
Wyłuszczyłem mój punkt widzenia chyba wyczerpująco, więc z mojej strony EOT.

Komentarz: petemut
2017-04-22
16:59

Agrelm Pretorianin

Agrelm

@petemut
Co z tego, że są różnice jak są one nieznaczące i sam szkielet rozgrywki pozostaje bez zmian? Równie dobrze mogłeś wspomnieć, że w HSie ma się 30 życia, a nie 20 jak w Magicu... Pograj w inne gry CCG to zobaczysz czemu mówię o podobieństwie. Wbrew pozorom te karcianki nie wyglądają tak samo tylko często różnią się diametralnie jak np. wspomniane przeze mnie Pokemony czy Yu Gi Oh.

Jeśli chcesz podobieństw to proszę bardzo:
- celem jest zbicie punktów życia przeciwnika do zera wykorzystując zaklęcia i potwory
- karty zagrywa się za manę, każda karta ma inny koszt many, w obu grach średnio na turę otrzymuje się/zagrywa się jedną jednostkę many/land
- na początku gry otrzymujesz określoną ilość kart na rękę i co turę dobierasz jedną kartę
- głównym założeniem gry jest wygranie poprzez wystawianie stronników z różnymi zdolnościami i atakowanie gracza do momentu aż jego życie spadnie do zera

I to jest cały szkielet rozgrywki którego nie ma w nie-kopiach Magica. To czy dodasz do tego szkieletu "karty-bronie" albo regenerację życia stronników jest jedynie małą różnicą. Idąc twoim tokiem myślenia mógłbym wyrzucić z szachów pionki i zmienić działanie wież na jakieś inne i stworzyłbym nową grę - tak to nie działa, to dalej byłaby kopia szachów tylko nieznacznie zmieniona. Co z tego, że HS i Magic się różnią jeśli są to tak drobne różnice jak podział stworów na latające czy nielatające. Zagraj w Wampira czy w Game of Thrones CCG to zobaczysz, że gry karciane potrafią się od siebie różnić niemal wszystkim poczynając od mechaniki, a to co zrobił HS, a teraz robi Legends to jest po prostu wzięcie schematu z najpopularniejszej CCG i przerobienie na własną modłę.

A czym będzie dla mnie Eternal? Tym samym - kopią, tylko wierniejszą... Kopia to kopia.

No i mówisz, że masz doświadczenie tylko w karciankach online. No i własnie to jest twój problem. Nigdy nie grałeś w nic co nie byłoby kopia Magica i tyle. Najłatwiej jest przenieść uproszczony schemat najpopularniejszej gry CCG na komputery niż tworzyć coś od nowa co niekoniecznie się sprawdzi. A to, że mechanika Magica nie przetrwałaby online to zupełnie inna sprawa, w której zresztą również się trochę mylisz, ale to temat na inną rozmowę. W każdym razie nie nazwałbym tej mechaniki przestarzałą.

Zresztą, popatrz sobie na te dwie karty i wykaż, że Blizzard nie patrzył nigdy na Wizardów.
http://static.starcitygames.com/sales/cardscans/MTG/M10/en/nonfoil/TimeWarp.jpg
http://hsdecksandguides.com/wp-content/uploads/2017/04/Time-Warp-HS-Mage-Card.jpg
Chyba nie muszę tutaj zaznaczać, że nawet koszt many jest niezmieniony...

Komentarz: Agrelm
2017-04-21
16:33

Assassinek06 Konsul

@VexirsPL Nie ma możliwości, żeby kolejna gra CDPR dostała mniej niż 8/10 na GoL-u. Jeśli wierzysz, że mogą dostać 6 to równie dobrze możesz wierzyć w krasnoludki i Mikołaja. ;)

Komentarz: Assassinek06

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl