YeR a WiZaRd, HaRrY. I tO DiABeLnIe DoBrYm #2. Sceny z Harry’ego Pottera, które stały się memami
- Sceny z Harry’ego Pottera, które stały się memami
- Yer a wizard, Harry. I to diabelnie dobrym
- YeR a WiZaRd, HaRrY. I tO DiABeLnIe DoBrYm #2
- Harry Potter i załamanie nerwowe
- Punkty dla/od Gryffindoru
- CZYWRZUCIŁEŚSWOJENAZWISKODOCZARYOGNIA?!
- Braterskie zaufanie
- Wingardium Leviosaaaaaaaa
YeR a WiZaRd, HaRrY. I tO DiABeLnIe DoBrYm #2

- Części, których to dotyczy: Kamień filozoficzny i Komnata Tajemnic
- Postać, której to dotyczy: Rubeus Hagrid
Z samym Hagridem wiąże się jeszcze inny mem – możliwe, że najbardziej popularny z całego zestawienia. Omawiana w tym punkcie inkarnacja Rubeusa otrzymała drugie życie w internecie, między innymi stając się w ostatnim czasie maskotką youtube’owego kanału Zagrajnik.
Istniał czas, kiedy każdy głośny hollywoodzki blockbuster otrzymywał swoją egranizację. A że takowa była włączana w marketing filmu, twórcy musieli zdążyć na premierę oryginału, często mając ledwie parę miesięcy na produkcję. W rezultacie mało który tytuł okazywał się dopieszczony i przemyślany, mimo wysiłku czy talentu odpowiedzialnego za to studia. Tu należy dodać, że rankingi z najlepszymi grami na podstawie filmów powstają nie tylko ze względu na klikalność, ale i autentyczną chęć znalezienia tych faktycznie dobrych dzieł (np. X-Men Origins: Wolverine czy Obcy: Izolacja mogą poszczycić się taką renomą: programistycznej kropli miodu w cyfrowej beczce dziegciu).
Również i Harry Potter doczekał się swojej egranizacji (z Insygniów Śmierci zrobiono niedorobione Gears of War), jednak tutaj mowa będzie o dwóch pierwszych częściach, a konkretnie: o ich wersjach autorstwa studia Argonaut przeznaczonych na PSX. Zasłynęły one kiepską grafiką – była ona uważana za taką nawet w momencie premiery – która robiła z bohaterów sklejone i postrzępione kupki polygonów z nienaturalnie naklejonymi teksturami i krzywymi, napuchniętym oraz kanciastymi głowami.
Z całej plejady postaci tylko jedna się wyróżniała, bo nie wyglądała niepokojąco, a... zabawnie. Był nią sam Hagrid. Jego ciało nie dzieliło się na głowę i tułów, tylko zlewało się w jeden wielki pagórek, zatem gdyby nie ręce i tekstura, nie przypominałby nawet osoby. Niedbałość wykonania uczyniła z niego idealny przykład fatalnej jakości PSX-owych Kamienia filozoficznego i Komnaty Tajemnic oraz kapitalny mem, do tego całkiem zgrabnie oddający nastrój. No bo spójrzcie na niego i napiszcie mi wprost w komentarzu, że nie czuliście się kiedyś jak Hagrid z PS1. Czuliście się, ale nie przyznacie się do tego. Bo to zbyt bolesne.
Cholibka.