Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 8 lutego 2010, 14:29

autor: Marek Grochowski

Poprzednio w BioShock

Na dzień przed premierą BioShock 2 przypominamy, co działo się w części pierwszej. Już dziś zapraszamy do odwiedzenia Rapture!

Spis treści

Jutro premiera drugiej odsłony BioShocka. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was streszczenie wydarzeń przedstawionych w pierwszej części podwodnego hitu. Mamy nadzieję, że nasz tekst przyda się graczom, którzy nie mieli dotąd styczności z mieszkańcami Rapture, zaś weteranom BioShocka przypomni, że produkcja Irrational Games to po dziś dzień tytuł wybitny.

Uwaga! Artykuł zawiera mnóstwo szczegółów dotyczących fabuły oraz postaci występujących w grze. Osobom, które nie grały w pierwszą odsłonę BioShocka, a mają taki zamiar, odradzam dalszą lekturę tego tekstu.

Historia podwodnej metropolii

Mimo że budowę miasta ukończono dopiero w 1951 r., za oficjalną datę otwarcia Rapture uznaje się 5 grudnia 1946 r. Utopijne miasto powstało 270 mil od Rejkiawiku, na dnie Oceanu Atlantyckiego. Inicjatorem założenia metropolii był Andrew Ryan, znany biznesmen, który zmęczony sytuacją polityczną ówczesnego świata postanowił stworzyć enklawę zupełnie oddzieloną od reszty Ziemi. Ryan zebrał więc najwybitniejszych przedstawicieli wszelkich dziedzin nauki, sztuki i przemysłu i wraz z nimi stworzył idealną metropolię, która wkrótce zapełniła się tysiącami mieszkańców. Przełomem dla rozwoju Rapture stało się odkrycie substancji ADAM, pozwalającej modyfikować ludzkie DNA. Wkrótce zaczęto produkować ją na masową skalę. Rynek ADAM-a został zmonopolizowany przez Franka Fontaine’a, jednak wkrótce potem popadł on w konflikt z Ryanem i w 1958 r. zmuszony był upozorować swoją śmierć. Andrew Ryan przejął interes i zaostrzył warunki w mieście. Doprowadziło to do buntu mieszkańców, któremu przewodził opozycjonista imieniem Atlas. Rapture, wskutek trwających walk, z przepięknego miasta w stylu art deco przeobraziło się w postindustrialną, chylącą się ku upadkowi dżunglę. Mniej więcej w tym samym czasie w pobliżu metropolii odnotowano niewyjaśnioną katastrofę lotniczą, która – jak miało się później okazać – przyczyniła się do zmian w Rapture.

Witamy w Rapture

Mam na imię Jack. Rodzice zawsze powtarzali mi, że jestem wyjątkowy. Wiem, że rodzice zawsze powtarzają to swoim dzieciom, ale moi jako nieliczni mieli rację. Nie wierzycie?

Właśnie przeżyłem katastrofę samolotu, cudem nie topiąc się w falach Atlantyku. Błądzę teraz pośród płomieni spowijających wrak latającej maszyny i próbuję przedrzeć się przez wodną toń w kierunku morskiej latarni. Jako etatowy farciarz natrafiam na batyskaf. Wsiadam do środka i zjeżdżam w dół.

Szok, ktoś konkretnie się tu urządził. Wieżowce, futurystyczne środki lokomocji, wieloryby – wszystko przypomina wielką, podwodną metropolię. I ten napis w przezroczystym tunelu: „Witamy w Rapture”. Tubylcy muszą być bardzo gościnni.

W batyskafie znajduję radio. Słyszę w nim męski głos, przedstawiający się jako Atlas. Z braku laku Atlas będzie chwilowo robił za mojego przyjaciela i przewodnik turystyczny. W związku z faktem, że nie mogę przebić się przez stertę gruzu zatykającą wyjście z tunelu, Atlas radzi mi, bym użył klucza francuskiego – później żelastwo przyda się do obrony przed potworami, na przykład przed tym Zwyrodniałym Genofagiem, którego widzę pierwszy raz w życiu, a który napalił się na moją wątrobę.

Parę uderzeń w łeb załatwia sprawę. Teraz rozglądam się w poszukiwaniu gadżetów. Znajduję kilka strzykawek i buteleczek. Jedne zawierają substancję o nazwie Ewa (Atlas wyjaśnia mi, że to coś w stylu many). Drugie to tak zwane plazmidy, czyli preparaty z supermocami. Trafiła mi się Błyskawica – brzmi nieźle. Za namową głosu z radia aplikuje ją sobie w żyłę. Efekt jest porażający – natychmiast mdleję.

Leżąc na podłodze, widzę małą dziewczynkę, a obok niej – niby ochroniarza – wielkiego, metalowego stwora w skafandrze. Dostrzegam u niego okrągłą, naszpikowaną żarówkami głowę i gigantyczne wiertło w miejscu prawej ręki. Dziewczynka zwraca się do robota per Tatuśku, po czym patrzy na mnie z politowaniem i mówi, że niedługo dołączę do aniołków. Zaraz, ja się nigdzie nie wybieram! Nie mam jednak jak zaprotestować, znów tracę przytomność.

Rapture kusi feerią barw.

Po ocknięciu się postanawiam dalej badać teren. Atlas prosi, bym uratował jego rodzinę, ciemiężoną przez niejakiego Andrew Ryana. Po znalezieniu w dziecinnym wózku rewolweru nie śmiem odmówić. Od razu trafia się okazja, by przetestować broń – atakują mnie Genofagi. Na moment przed wystrzałem przypominam sobie jednak, że mam w łapie błyskawicę. Kieruję cały power na kałużę, w której stoją przeciwnicy. Wszyscy padają martwi, więc wyluzowany ruszam w kierunku toalet. Tam odnajduję kasety z nagraniami dwóch mieszkańców Rapture. Atlas informuje mnie, że takich zapisów jest w mieście pełno i wszystkie te wypowiedzi składają się na historię miasta. Mimowolnie wysłuchuję krótkich opowieści o samotnym sylwestrze i dziurze w męskiej toalecie. Mam nadzieję, że kolejne nagrania będą ciekawsze – przynajmniej tak jak scena, którą mam okazję obserwować chwilę potem:

Stojąc za bezpieczną szybą, widzę Genofaga zbliżającego się do małej dziewczynki – tej od aniołków. Potwór już ma zabić dziecko, gdy wtem zjawia się wielki Tatusiek i dosłownie przewierca Genofaga wraz ze sporym fragmentem ściany. Atlas wyjaśnia, że dziewczynka to Siostrzyczka, a Tatusiek chroni ją, gdyż posiada ona substancję o nazwie ADAM. Jest to swego rodzaju mutagen, z pomocą którego do organizmu można wprowadzać kolejne plazmidy, a tym samym uzyskiwać nowe moce. Te napędza się następnie z pomocą many, wspomnianej już Ewy. Dla zdobycia ADAM-a wielu gotowych jest zabić Siostrzyczki. Najpierw jednak muszą uporać się z Tatuśkami, którzy nigdy nie atakują jako pierwsi.

Łeb mi pęka od nadmiaru informacji. I od alarmu, który nieopatrznie uruchomiłem, gdy podszedłem do przejścia mającego otworzyć Skarb Neptuna, kolejną lokację. Szczęśliwie Atlas ratuje mi skórę i załatwia wejściówkę do innego miejsca, Pawilonu Medycznego.

BioShock

BioShock