Gracze, którzy ratują zagubionych w kosmosie i pomagają leczyć raka - jasna strona gier MMO

Granie z nieznajomymi wcale nie musi być okazją do podniesienia sobie poziomu adrenaliny! Nie brakuje graczy, dzięki którym w wirtualnych światach mają miejsce fantastyczne wydarzenia i nieprawdopodobne akcje. Dzisiaj pomówimy o pozytywnej stronie MMO.

Patryk Manelski

Tekst premium

Treści premium wymagają więcej czasu i wysiłku i mogą powstawać głównie dzięki Waszemu wsparciu jako czytelników GRYOnline.pl. Jeśli chcecie czytać podobnego rodzaju treści, rozważcie kupno abonamentu!

Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby gry sieciowe kojarzyły Ci się przede wszystkim z toksycznością. Z pewnością masz jakieś negatywne wspomnienia, związane z zabawą z innymi graczami. W pełni to rozumiem! W końcu jako autor serii „Mroczna strona gier MMO” zebrałem naprawdę wystarczającą liczbę przykładów, by samego siebie zniechęcić do grania z obcymi. Tym razem chciałem jednak uderzyć w pozytywne tony i pokazać, że w MMORPG znajdziemy nie tylko niedorostków opowiadających o tym, jak to kochają nasze mamy.

Chociaż muszę się przyznać, że podczas wertowania sieci w poszukiwaniu interesujących przykładów musiałem się naprawdę mocno wysilić. Znalezienie tych negatywnych jest dziecinnie proste (mam już sporo nowego materiału na kolejny artykuł!). W przypadku tych pozytywnych nie było jednak tak łatwo, ale to zrozumiałe – wszak szokujące oraz przerażające rzeczy budzą większe emocje i zainteresowanie. Mimo to postanowiłem dla równowagi pokazać również jasną stronę gier MMO. Sam bowiem dobrze wiem, że granie z obcymi w MMORPG może być naprawdę przyjemnym doświadczeniem!

Ostrzeżenie: tekst zawiera treści nieprzyzwoicie pozytywne. Przed czytaniem skonsultuj się ze swoim podejściem do świata.

Ratują zagubionych graczy w kosmosie

Elite Dangerous to kosmiczna produkcja, w ramach której można udać się w podróż przez galaktykę. Warto wtedy zabrać ze sobą odpowiedni zapas paliwa, w przeciwnym wypadku może być bowiem krucho. Zwłaszcza gdy ktoś wybierze się w podróż w niezbadane przestworza, gdzie próżno szukać stacji kosmicznej. W razie kłopotów sugeruję wtedy skontaktować się z Fuel Rats!

Kilka lat temu zrobiło się wokół nich głośno za sprawą naprawdę nietypowego zlecenia, które otrzymali. Jakaś grupa doświadczonych graczy stworzyła bowiem coś na kształt kosmicznego obozu pracy, wykorzystując naiwność początkujących poszukiwaczy przygód. Oszustwo zaczynało się od pozornie hojnych ofert pomocy – obietnic szybkiego zarobku, lepszego statku i wsparcia w wydobyciu drogocennych minerałów.

W rzeczywistości nowi gracze byli kierowani do odległego systemu, gdzie ich statki zostawały celowo ograniczone (np. poprzez zmniejszenie zasięgu skoku), co uniemożliwiało samodzielną ucieczkę bez pomocy tzw. fleet carriera – dużego statku należącego do oszustów. Dodatkowo gracze byli przenoszeni do trybu Player Group, gdzie mogli kontaktować się jedynie ze swoimi oprawcami.

Uwięzieni mieli dwie opcje: pracować za ułamek wartości minerałów lub zniszczyć swój statek i zacząć od zera. Sprawa wyszła na jaw m.in. dzięki jednemu z graczy, który opowiedział o tym, jak jego dzieci niemal padły ofiarą oszustwa. Wtedy z pomocą przyszły dwa znane klany: Fuel Rats i Hull Seals, które zorganizowały skomplikowaną akcję ratunkową i pomogły kilkunastu graczom. Jak więc widzisz, poza ciemną stroną Elite Dangerous ma również jasną!

Kim jednak są ci cali Fuel Rats? To gildia w Elite Dangerous, która specjalizuje się w ratowaniu graczy. Jeśli brakuje Ci paliwa albo tlenu, kontaktujesz się z nimi, a oni wysyłają ekipę ratunkową. I to nieodpłatnie, bo Fuel Rats działają charytatywnie! Na koncie mają już grubo ponad 70 tysięcy udanych akcji. Niektóre misje trwały dziesiątki godzin, bo wymagały dotarcia w naprawdę odległe miejsca. W Elite Dangerous funkcjonują także Hull Seals, którzy działają na podobnej zasadzie co Fuel Rats, ale skupiają się na przeprowadzaniu napraw statków. W tym kosmicznym MMO zdecydowanie nie brakuje samarytan!

Zdejmowali naramienniki w World of Warcraft, aby okazać niezadowolenie

World of Warcraft w ostatnich latach pogalopowało fabularnie w całkiem mroczne rejony. W jednym z dodatków Sylvanas, która dowodziła Hordą, spaliła Teldrassil (drzewo-stolicę królestwa nocnych elfów), a także zabiła Saurfanga, niezwykle ważną postać w swojej frakcji. Te dwa wydarzenia doprowadziły do sytuacji, w której gracze zorganizowali się, aby wyrazić swój sprzeciw wobec jej władzy i działań. W jaki sposób?

Ściągając naramienniki ze swojej postaci lub wyłączając ich widoczność. Brzmi to pewnie śmiesznie, ale chodzi o symbolikę. Saurfang również ściągnął naramiennik na znak protestu wobec Sylvanas, nie uznając jej władzy. Blizzard nie mógł się jednak spodziewać, że gracze aż tak zaangażują się emocjonalnie!

Przez jakiś czas spora część społeczności World of Warcraft, która reprezentowała Hordę, przemierzała Azeroth bez naramienników lub tylko z jednym widocznym. W ten sposób protestowano przeciwko swojej liderce. Nie brakowało także osób udających się na brzeg Darkshore, skąd widoczne było płonące Teldrassil. Wszystko po to, aby oddać cześć zmarłym i pokazać wszystkim, że w Hordzie ważny jest honor, z którym Sylvanas nie miała za wiele wspólnego.

Reprezentanci frakcji Przymierza z kolei deklarowali niewdawanie się w walki PvP z graczami bez naramienników. Za to obiecywali ostre polowanie na tych, którzy nadal je noszą. Uznano bowiem, że to wyraz wsparcia dla haniebnej przywódczyni Hordy. Musisz przyznać, że to naprawdę interesująca forma uczestnictwa w historii MMORPG. W tym gatunku gracze zazwyczaj nie mają bezpośredniego wpływu na fabułę, a poprzez takie działania i swoisty role-play faktycznie ożywiają świat gry.

Gracze w EVE Online pomagają leczyć raka

EVE Online kojarzy się nader mocno z mroczną stroną MMO, ale nie brakuje również pozytywnych akcji tamtejszej społeczności. W ramach inicjatywy Project Discovery gracze mogą pomagać prawdziwym naukowcom w różnych badaniach. W przeszłości już niejednokrotnie ich wspierali, czy to podczas poszukiwań nowych planet, czy badania szczepionek, a w zeszłym roku za cel obrano walkę z rakiem!

Do 2020 roku w akcji wzięło udział ponad 900 tysięcy grających w EVE Online. Dzięki ich staraniom udało się stworzyć dwa modele AI, które pomagają naukowcom w ich codziennej pracy. Najnowsza edycja projektu koncentruje się na medycynie, a konkretnie na badaniach nad rakiem i układem odpornościowym. Jak społeczność EVE Online może w tym pomóc?

Poprzez zagranie w minigrę w EVE Online. Wystarczy uruchomić ten tytuł, wybrać odpowiednią opcję, a następnie przejść całość. Poprzez specjalnie przygotowane wyzwania zbierane są dane, które przyśpieszają badania. Jak więc widać, naprawdę małym nakładem własnym można wesprzeć Project Discovery i tym samym dołożyć cegiełkę do ważnych odkryć. Co więcej, deweloperzy EVE Online nagradzają za branie udziału w tej inicjatywie, która cieszy się sporą popularnością.

Uratował siostrę przed atakiem łosia dzięki wiedzy z gry!

Pora przypomnieć prawdziwą klasykę. W 2007 roku w norweskiej miejscowości Leksivka dwunastoletni Hans Jorgen Olsen i jego dziesięcioletnia siostra zostali zaatakowani przez olbrzymiego łosia. Spóźnione na autobus dzieci postanowiły iść pieszo przez las, co okazało się błędem, bo natknęły się na wspomniane zwierzę, które okazało się wrogo nastawione. Chłopiec postanowił pomóc siostrze, stosując umiejętność „taunt” z World of Warcraft, czyli zwrócenie uwagi przeciwnika na siebie.

Manewr zadziałał, ale po nieudanej ucieczce Hans został uderzony przez łosia w plecy, więc młody gracz ponownie musiał improwizować. Tym razem użył innej zdolności – „feign death”, czyli udawania martwego, co ostatecznie uratowało mu życie, ponieważ łoś odszedł, uznając, że go pokonał. Chłopak sam twierdził, że gdyby nie znajomość umiejętności z World of Warcraft, w tamtej sytuacji miałby nie lada problem. Historia zdobyła międzynarodową popularność i po latach stała się inspiracją do stworzenia Gaming Champions Awards przez G2A. Jej pierwszym laureatem był wtedy już 26-letni Hans Jorgen Olsen.

Protestowali w Black Desert z powodu P2W

Gracze czasami głośno dają wyraz swemu niezadowoleniu. Czy jednak protesty w grach można uznać za jasną stronę MMO? W moim odczuciu tak, gdy walka dotyczy słusznej sprawy. Kilka lat temu przez Black Desert Online przetoczył się strajk wywołany wprowadzeniem do gry elementów pay-to-win. Udało się wtedy zmobilizować setki, jeśli nie tysiące, osób, a wszystko po to, by rzeczona produkcja nie stoczyła się na dno.

Sprawa była naprawdę głośna, a zaangażowała się w nią większość społeczności gry. Doszło do pospolitego ruszenia i muszę przyznać, że tak szeroko zakrojonej akcji w żadnym innym MMORPG nie widziałem. Protesty, strajki, bojkoty, masowe refundy, usuwanie gry z dysku, rozwiązywanie gildii – Black Desert było w naprawdę kryzysowej sytuacji. A wszystko to przez dodanie tzw. Value Package z rozmaitymi profitami. Był to jednak dopiero początek kłopotów!

Z czasem ogłoszono, że wspomniane Value Package będzie można sprzedawać w marketplace razem z innymi przedmiotami z item shopu. Twórcy więc nie tylko nie rozwiązali problemu, ale jeszcze go pogłębili. Rozgoryczona społeczność z kolei niemal jednogłośnie uznała, że Black Desert Online jest grą, w której płacąc, ma się wyraźną przewagę nad innymi.

Chciałbym w tym miejscu napisać, że w końcu nastąpił jakiś „happy end”, ale niestety, nie mogę tego zrobić. Mimo starań graczy ówczesny wydawca (Daum / Kakao Games) niczego nie zmienił. Co jednak ciekawe, rok później na koreańskich serwerach gry również doszło do protestów ze względu na wysokie ceny i ukryte mechaniki w Black Desert Online. W tym przypadku tamtejsi twórcy (Pearl Abyss) wysłuchali swojej społeczności i odnieśli się do jej postulatów – strajk zakończył się sukcesem! Wspominam o tym również ze względu na fakt, że ci sami deweloperzy obecnie odpowiadają za naszą wersję tego MMORPG. W razie czego jest więc szansa, że uda się coś wywalczyć, gdyby miało być naprawdę źle.

Zwaśnione frakcje Warhammera Online zjednoczyły się dla jednej kobiety

Warhammer Online został zamknięty, ale projekt ten nadal żyje jako fanowski serwer Return of Reckoning. Tym razem chcę się jednak cofnąć do czasów oficjalnego istnienia tego MMORPG, kiedy to zorganizowano wydarzenie Pink for Tink. Była to specjalna inicjatywa społeczności dla jednej z graczek o nicku Tinkerhell, aby okazać jej szczere wsparcie. Cierpiała ona bowiem na raka piersi, a akcja miała przy okazji pomóc w szerzeniu świadomości o tej chorobie oraz zachęcić kobiety do regularnych badań.

W wydarzenie zaangażowali się twórcy Warhammera Online, którzy objęli pieczę nad akcją. W grze powstali nawet specjalni NPC sprzedający różową farbę (Slaanesh Pink Dye oraz Light Purple Dye), którą można było pokolorować swój pancerz. Warto dodać, że była to jedna z nielicznych okazji, kiedy dwa zazwyczaj ostro zwalczające się stronnictwa współpracowały ze sobą, a wszystko z powodu Tink. Niestety, nie udało się jej wygrać z chorobą.

Z racji, że róż jest symbolem walki z rakiem, taki motyw pojawił się nie tylko w Warhammerze Online. W World of Warcraft raz do roku odbywa się Great Gnomeregan Run, w którym biorą udział nie tylko gnomy. Społeczność tworzy zazwyczaj nowe postacie, ubiera je na różowo, a następnie biegnie wyznaczoną trasą od Gnomeregan do Booty Bay. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby wziąć udział w wydarzeniu herosem na wyższym poziomie i z innej rasy – chodzi przecież o samą symbolikę oraz udzielenie wsparcia.

Świetny dokument The Remarkable Life of Ibelin na Netflixie

Jakiś czas temu Netflix udostępnił poruszający dokument The Remarkable Life of Ibelin, trwający 1 godzinę i 43 minuty. Opowiada on historię Matsa „Ibelina” Steena, norweskiego gracza w World of Warcraft, który cierpiał na śmiertelną chorobę – dystrofię mięśniową Duchenne’a.

Choć jego rodzice sądzili, że prowadził samotne życie, po jego śmierci w 2014 roku odkryli, że Mats odnalazł się społecznie w grze, gdzie był znanym i lubianym graczem. Film przedstawia jego historię za pomocą materiałów z WoW-a i animacji opartych na silniku MMORPG. Warto dodać, że w grze znajduje się nagrobek Ibelina (w Elwynn Forest), a w zeszłym roku Blizzard uruchomił charytatywną zbiórkę, z której cały dochód z pakietu The Reven Pack trafił do organizacji CureDuchenne.

Koncertują za darmo w Guild Wars 2

Niektóre gry sieciowe, jak np. Warframe czy New World, dodają instrumenty, których można używać do grania muzyki. Inne produkcje wprowadzają z kolei całe klasy tego typu. Przykładowo w Final Fantasy XIV można wcielić się w barda, a w The Lord of the Rings Online w minstrela. Wszystkie te tytuły łączy jedno – w dużych miastach zawsze znajdzie się ktoś, kto akurat daje pokaz swoich muzycznych umiejętności.

W takim Guild Wars 2 istnieje nawet gildia bardów Minstrel’s Waypoint, specjalizująca się w koncertowaniu! Są oni na tyle popularni, że czasami twórcy gry przychodzą, by posłuchać, jak grają. Warto tutaj zaznaczyć, że to MMORPG faktycznie wymaga od graczy sporych umiejętności, jeśli chce się wydobyć z wirtualnych instrumentów potrzebne tony. Każda nuta grana jest ręcznie i nie ma klasycznych „presetów” ułatwiających coverowanie znanych utworów. Może Cię zaskoczyć, jak często tacy grajkowie z MMO przyciągają tłumy słuchaczy!

Klan sprzątnął rzekę w Anarchy Online

W przypadku tej historii nie doszukałem się zbyt wielu informacji, weź więc poprawkę, że całe wydarzenie mogło nigdy nie mieć miejsca. Niemniej uznałem, że warto o nim wspomnieć, bo brzmi naprawdę interesująco! Otóż znalazłem na Reddicie wspominki o pewnym klanie w Anarchy Online – miał ponoć uzbierać miliardy wirtualnej waluty, aby… posprzątać wirtualną rzekę w okolicy, w której stacjonował. W efekcie tej akcji twórcy gry mieli zmienić wygląd rzeki (podmienili jej tekstury), honorując w ten sposób starania klanu.

Prawdziwie pacyfistyczna panda z World of Warcraft

W grach sieciowych w ten czy w inny sposób zazwyczaj trzeba kogoś zabić, aby awansować. Czy chodzi o zwykłe wilki, które tłuczemy na pierwszych poziomach, czy o innych graczy – tak czy siak w MMO rozwój postaci związany jest z brutalnością, bo jakoś trzeba zdobyć punkty doświadczenia. W World of Warcraft kilka lat temu Blizzard pozwolił jednak zdobywać XP w inny sposób, np. poprzez zbieranie materiałów do profesji. I wtedy rozpoczęła się wielka przygoda jednego gracza.

Doubleagent to słynny gracz w World of Warcraft, który regularnie wbija maksymalny poziom swoją postacią bez opuszczania startowej lokacji rasy pandaren. To niezwykle istotne, bo w ten sposób jego heros pozostaje neutralny i nie opowiada się po żadnej ze stron konfliktu między Przymierzem a Hordą, co normalnie wymuszane jest przez grę. Jak jednak wbić maksymalny poziom w danym dodatku na początkowej wyspie, kiedy nie można liczyć na XP ze wspomnianych wilków? Zbierając kwiatki i wykopując skałki.

Pandaren Doubleagent jest prawdziwym pacyfistą i nie tylko nie bierze udziału w wojnie, ale również awansuje na kolejne poziomy poprzez zbieranie kwiatków. To niezwykle długotrwały i monotonny proces, jednak jemu to najwidoczniej nie przeszkadza. Co więcej, nie jest to jedyna jego postać, którą rozwija w podobny sposób – Covertagent, Neutralagent i Angryagent są kolejnymi przykładami realizacji tego szalonego pomysłu. Można nawet powiedzieć, że w ten sposób stworzył w World of Warcraft własną, prawdziwie neutralną, a do tego pokojowo nastawioną frakcję.

Tym akcentem chciałbym zakończyć pierwszą edycję opowieści o jasnej stronie MMO. Czy pojawią się kolejne? To już zależy od Ciebie, bo w końcu to Twoje działania kreują rzeczywistość! Nie daj się więc zwariować wszechobecnej toksyczności (ani tej zmyślonej, ani realnej) i zamiast uczestniczyć w wyścigu szczurów, zrób coś pozytywnego. Chociażby w grze sieciowej lub innym MMORPG. Wierzę bowiem, że dobro powraca, więc warto się starać, aby świat był lepszym miejscem – również ten wirtualny. Jak to mówią? Make Love, Not Warcraft!

Elite: Dangerous

Elite: Dangerous

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 16 grudnia 2014

Informacje o Grze
7.7

GRYOnline

8.0

Gracze

7.7

Steam

7.9

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

0

Patryk Manelski

Autor: Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl