Władca Pierścieni 1–3 (The Lord of the Rings 1–3). Ekranizacje, po których sięgniecie po książki
- Filmowe ekranizacje, po których sięgniecie po książki
- Irlandczyk (The Irishman)
- To: Roddział 1. i 2. (It: Chapter 1 & 2)
- Dziewczyna z sąsiedztwa (The Girl Next Door)
- Milczenie owiec (The Silence of the Lambs)
- Diabeł wcielony (The Devil All the Time)
- Tajemnice Los Angeles (L.A. Confidential)
- Czas apokalipsy (Apocalypse Now)
- Misery
- Władca Pierścieni 1–3 (The Lord of the Rings 1–3)
Władca Pierścieni 1–3 (The Lord of the Rings 1–3)

- Daty premier filmów: Drużyna Pierścienia (10 grudnia 2001 na świecie / 15 lutego 2002 w Polsce); Dwie Wieże (5 grudnia 2002 na świecie / 31 stycznia 2003 w Polsce); Powrót Króla (17 grudnia 2003 na świecie / 1 stycznia 2004 w Polsce);
- Reżyser: Peter Jackson
- Gdzie obejrzeć: Netflix (tylko Drużyna Pierścienia), HBO GO, iTunes, Chili, Rakuten
- Tytuł książki: Władca Pierścieni
- Autor opowiadania: John Ronald Reuel Tolkien
- Warto przeczytać, by: poznać wycięte wątki i móc rozkoszować się pięknym językiem
Na koniec zostawiłem coś lżejszego – o ile można tak określić monumentalną trylogię Władcy Pierścieni, będącą – jak dotąd – opus magnum Petera Jacksona. Jestem przekonany, że ten nowozelandzki reżyser stworzył coś, co w świadomości kilku pokoleń widzów na zawsze pozostanie „jedyną słuszną” ekranizacją podróży Froda do Mordoru (sorry, Amazon). Nie miejsce to ani nie czas, by analizować, dlaczego trylogia Hobbita nie wyszła mu już tak dobrze – choć z pewnością można dostrzec pewną tendencją spadkową, jeśli chodzi o jakość jego tworów ze Środziemia rodem. Drużyna Pierścienia ociekała magicznym klimatem, lecz już w Dwóch Wieżach trochę go brakowało; na szczęście umiejętne prowadzenie historii i kapitalnie zrealizowana bitwa pod Helmowym Jarem z nawiązką to wynagradzały. Niestety, w Powrocie Króla sceny batalistyczne przeważyły, czar wspaniałej przygody gdzieś prysł, a liczba wyciętych scen i miejscami dziwny montaż sprawiły, że obecnie wracam tylko do wersji reżyserskiej filmu.
Na szczęście jest jeszcze książka. Władca Pierścieni J.R.R. Tolkiena to dzieło bliskie memu sercu jak żadne inne. Zdaję sobie sprawę z jego niedostatków, których jednak pozwolę sobie tu nie wymieniać, gdyż nijak nie psują one frajdy z lektury. Tolkien nie tylko położył fundament pod gatunek fantasy, ale również zaserwował czytelnikom przygodę co się zowie – kompletną od A do Z (a nawet Ż), uniwersalną, napisaną pięknym, plastycznym językiem (zwłaszcza w przekładzie Marii Skibniewskiej), silnie działającą na wyobraźnię. Miłośnikom słowa pisanego z pewnością nie muszę jej polecać, bo mają ją dawno za sobą. Natomiast osoby, które tylko oglądały film, spróbuję zachęcić możliwością poznania wielu wątków pobocznych, które w trylogii Jacksona – najczęściej słusznie – wycięto. Koniec końców warto wiedzieć, co się wydarzyło w Starym Lesie, kim jest Tom Bombadil (gospodarz milutki) i jaki los naprawdę spotkał Sarumana.
{ramkaniebieska}O AUTORZE
Lubię, gdy ekranizacja trzyma się materiału źródłowego. Obejrzałem jednak na tyle dużo dobrych adaptacji, które tego nie robią, że daleki jestem od określania tej metody za jedyną właściwą. Czasem zmiany są po prostu potrzebne, a ich wprowadzenie tylko zachęca mnie, aby po seansie sięgnąć po książkę lub odwrotnie.{/ramkaniebieska)
