Parę minusów też się znajdzie. Najlepszy port na Switcha 2 to Star Wars Outlaws
Spis treści
Parę minusów też się znajdzie
Poza tymi naprawdę imponującymi aspektami portu na Switcha 2 znajdziemy tu też parę wad, o których nie mogę nie wspomnieć. Chyba najsłabszy element oprawy graficznej Star Wars: Outlaws na Switchu 2 stanowią cienie. W zasadzie w każdej sytuacji są one pokazywane w niższej rozdzielczości niż np. na Xboxie Series S i „klockują” się na krawędziach. Nie jest to szczególnie widoczne w trybie przenośnym, ale już na dużym telewizorze da się dostrzec.
Zdarzyło mi się też wywołać nietypowy błąd, który uniemożliwił mi dalszą rozgrywkę. W jednej z pierwszych misji po wejściu do rezydencji Sliro... nie załadowali mi się wrogowie. Przeszedłem przez dziedziniec, doszedłem do wyłącznika zasilania, wcisnąłem go kilka razy i nic się nie stało. Nie mogłem przejść dalej przez barierę w drzwiach, pomógł dopiero restart gry, wtedy skrypt uruchomił się poprawnie.
To nie tylko moje odczucia
Po kilku godzinach spędzonych ze Star Wars: Outlaws stwierdziłem, że może ja się jednak mylę, że przeceniam Switcha 2, więc poprosiłem Konrada, który również sporo gra na drugim „Pstryczku”, o trzeźwą ocenę sytuacji.
Premiera Star Wars Outlaws w wydaniu na najnowszą konsolę hybrydową Nintendo jest moim zdaniem przykładem zderzenia się dwóch opowieści. Od kilku tygodni mieliśmy okazję śledzić liczne komentarze opisujące opłakany stan techniczny gry, które okazały się nie mieć jednak dużego pokrycia w rzeczywistości. Dyskusja na temat przenośnej przygody w odległej galaktyce obróciła się nagle o 180 stopni, a sam port może być wskazywany teraz jako przykład do naśladowania dla innych wydawców.
Jednocześnie dość zrozumiale wielu graczy wciąż może się zastanawiać, co takiego imponującego jest w nadal wizualnie gorszej edycji gry przeniesionej z tradycyjnych konsol. Według mnie przede wszystkim to, że występujące od lat różnice graficzne w takich wersjach ulegają kolejnym zatarciom, a Outlaws ze swoim wykorzystaniem dostępnych w bebechach Switcha 2 technologii jest następnym krokiem na drodze do prawdziwych konsol hybrydowych bez zauważalnych kompromisów.
W przeciwieństwie do chociażby nie tak dawnego portu Cyberpunka 2077, który momentami sprawiał wrażenie okrojonej wersji przenośnej, granie w Star Wars Outlaws było dla mnie doświadczeniem praktycznie równym z tym, co zapewniły mi pozostałe platformy, i jest to chyba największa pochwała, jaką port tego typu może otrzymać.
Konrad Ratajczak
Dajcie mi więcej portów!
Po pograniu przez kilkanaście godzin w Star Wars: Outlaws na sprzęcie Nintendo jestem absolutnie urzeczony. Pozycja ta poziomem grafiki nie odbiega od wersji z konsol obecnej generacji (z delikatną poprawką na to, że jednak gramy na handheldzie i gdzieś kilka cięć trzeba było poczynić) i działa znakomicie. Tytuł zbyt „ciężki” dla Steam Decka radzi sobie świetnie na Switchu 2 i to mnie cieszy, bo oznacza, że porównania konsolki Japończyków do Xboxa Series S wcale nie były na wyrost i być może w ciągu kilku następnych lat na Switchu 2 będziemy regularnie dostawać porty kolejnych premier.
Już nie mogę się doczekać, aż zagram na Switchu 2 w Indianę Jonesa i Wielki Krąg, a w przyszłości może i w taką klasykę jak Red Dead Redemption 2 (koniecznie z patchem do 60 fps), Wiedźmin 3 z aktualizacją next-gen czy Baldur’s Gate 3. Mam też nadzieję, że Wiedźmin 4 oraz GTA6, to nie są porty niemożliwe i Switch 2 jeszcze nas zaskoczy tym, jak dużo można z niego wycisnąć.