18 dziwnych faktów o GRYOnline.pl, o których nie mieliście pojęcia
Czy wiesz, że pracujemy tam, gdzie przez lata sprzedawano toalety, nie lubimy się w redakcji z alarmem, a UV gra tak dużo, że nas to trochę przeraża? Nie? No to już wiesz.
Spis treści
- 18 dziwnych faktów o GRYOnline.pl, o których nie mieliście pojęcia
- Tylko 6 osób z redakcji zdołało kupić swoje PS5 w dniu premiery
- Jeden z pracowników ma arkusz Excela, w którym przechowuje daty ważności produktów w lodówce
- Od roku pracujemy z domów
- Atmosferę w pracy określamy jako patoluz
- Chcieliśmy kiedyś podbić Chiny
- Na historię GOL-a miały wpływ zamachy z 11 września
- Nasze serwery zabiła III wojna światowa
- Najwięcej razy na E3 był obecny redaktor naczelny
- Mamy 23 koty, 5 psów, 4 króliki, 3 szynszyle i 1 mysz
Na historię GOL-a miały wpływ zamachy z 11 września
W 2000 roku pękła tzw. bańka internetowa, uśmiercając tysiące firm prowadzących swoją działalność w sieci. Nie dziwi więc fakt, że inwestorzy zaczęli sceptycznie podchodzić do kolejnych internetowych inwestycji. GOL nie był tu wyjątkiem. Chcieliśmy płacić swoim autorom i tworzyć profesjonalną markę, a nie fanowską stronę, po której w sieci nie pozostanie żaden ślad.
Szukaliśmy więc inwestorów na całym świecie. Do atmosfery krachu po bańce internetowej dołączyły przerażające wydarzenia. Jeden z naszych inwestorów miał swoje biura w wieżach WTC i po 11 września wycofał się z inicjatywy. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, bo m.in. dziś mogę pisać dla Was ten tekst, ale wówczas nie było nam do śmiechu.
Jeśli chodzi o poradniki, konkurujemy z najlepszymi na świecie
Mało kto o tym wie, ale dział poradników w GRYOnline.pl to duży, niezwykle ważny i prężnie działający element serwisu. W dziale tym oprócz autorów pracują w zasadzie trzy osoby, które każdego miesiąca starają się, aby z poradami dotrzeć nie tylko do polskich odbiorców, ale również do naszych kolegów z Zachodu.
Na Zachodzie zresztą robi się o wiele ciekawiej, bo to właśnie tam ścigamy się z takimi tuzami branży gier jak amerykańskie IGN, Game Informer, Polygon czy Powerpyx. Konkurencja bywa bezwzględna, ale dumą napawa nas fakt, że niejednokrotnie wychodzimy z tej śmiertelnej walki z tarczą. Satysfakcja, jaką czujemy, gdy nasz kilkusetstronicowy projekt wyskakuje w amerykańskim Google’u na pierwszym miejscu, jest wprost nie do opisania. Nie udałoby się to oczywiście bez pracy i wsparcia wielu ludzi, świetnych autorów i naszego działu tłumaczeń (Jakub Nowak, Mateusz Sawka, Mateusz Pytlik, Filip Liebert i wielu innych – pozdrawiamy!).