Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 14 września 2023, 10:20

autor: Adrian Werner

Unity robi dobrą minę do złej gry, o odzyskanie zaufania deweloperów będzie niezmiernie trudno

Afera ze zmianami warunków korzystania z silnika Unity rozkręca się. Firma próbuje uspokoić deweloperów, ale na razie jej to nie wychodzi. Pojawiły się również poważne wątpliwości w kwestii legalności niektórych z tych zmian.

Źródło fot. Unity
i

Najgorętszym tematem ostatnich dni są zmiany w warunkach korzystania z silnika Unity, będącego jedną z najpopularniejszych technologii służących do produkcji gier. Pierwotnie firma zamierzała pobierać od deweloperów opłatę 20 centów za każdy przypadek instalacji danej produkcji (więc jeśli dany gracz zainstalowałby grę trzy razy, jej twórcy byliby winni Unity 60 centów). Ten pomysł rozsierdził deweloperów do tego stopnia, że warunki zmieniono, wprowadzając plan opłat tylko za pierwszą instalację. Nie zakończyło to jednak sprawy – afera się rozkręca.

Więcej informacji o sprawie

Pierwszy akapit tego artykułu zawiera krótkie podsumowanie całej sprawy. Jest ona jednak bardzo skomplikowana i wielowątkowa, dlatego warto zapoznać się z naszym wczorajszym opracowaniem tego tematu:

  1. Twórcy silnika Unity wprowadzają nową opłatę za instalację gry, informacja zszokowała branżę

Unity próbuje uspokoić deweloperów – nieskutecznie

Unity opublikowało oświadczenie, w którym broni nowych warunków.

  1. Firma twierdzi, że zwiększenie kosztów nie dotyczy ponad 90% użytkowników silnika. Według deweloperów to jednak mydlenie oczu. Z Unity korzysta bowiem wiele instytucji edukacyjnych, jak również hobbystów i studentów. W rzeczywistości te 10% objętych podwyżkami to praktycznie wszyscy twórcy, którzy wykorzystują silnik w celach komercyjnych.
  2. Firma wytłumaczyła też, że dla już wydanych gier opłaty będą liczone tylko za instalacje wykonane od 1 stycznia 2024 roku.
  3. Ponadto Unity zapewnia, że będzie współpracowało z deweloperami, aby złośliwe nabijanie instalacji oraz pirackie wersje nie były liczone.

Deweloperzy nie kupują zapewnień Unity

Te zapewnienia nie uspokoiły deweloperów. Krytykują oni pobieranie opłat za instalacje i podkreślają, że Unity nie ma w praktyce żadnego sprawdzonego i wiarygodnego sposobu na rozpoznawanie, jaka wersja gry jest piracka, oraz zapobieganie złośliwemu, wielokrotnemu instalowaniu produkcji w celu zaszkodzenia twórcom.

  1. Polski deweloper Sos Sosowski, znany z serii McPixel, tłumaczy, że Unity dalej nie odpowiedziało co się stanie w sytuacji, gdy opłaty za korzystanie z silnika będą większe niż przychody z gry (co biorąc pod uwagę zaproponowane warunki nie jest wcale mało realistycznym scenariuszem, zwłaszcza dla małych, ale tanich gier, czy produkcji free-to-play).
  2. Studio Mega Crit, czyli autorzy popularnego Slay the Spire, wystosowało oświadczenie z protestem przeciwko zmianie warunków. Zespół od ponad dwóch lat pracuje nad nowym projektem, który powstaje na Unity i choć będzie to kosztowne, to jeśli zmiany nie zostaną cofnięte, deweloperzy przeniosą swoją grę na inny silnik.
  3. Podobną deklarację wystosowało studio Odd Bug (autorzy Tails of Iron), zapowiadając zmianę silnika, jeśli Unity nie wycofa się z nowych warunków. Krytykuje je również Geoff Keighley, czyli organizator m.in. The Game Awards.
Unity robi dobrą minę do złej gry, o odzyskanie zaufania deweloperów będzie niezmiernie trudno - ilustracja #1
Oświadczenie studia Mega Crit. Źródło fot. Twitter.

Czy Unity w ogóle ma prawo zmienić warunki?

We wspomnianym oświadczeniu Mega Crit wspomniano o ciekawym wątku. Duża część kontrowersji wokół całej sprawy wynika z tego, że nowe warunki mają objąć także produkcje wydane przed 1 stycznia 2024 roku.

  1. Deweloperzy już wydanych gier wybrali Unity, gdy działał on na innych zasadach. Powstaje więc pytanie, czy producenci silnika w ogóle mają prawo zmienić te warunki dla starszych produkcji.
  2. Unity chyba zdaje sobie sprawę, że może mieć problemy z wygraniem w sądzie w ewentualnych procesach. Firma po cichu zaczęła bowiem zacierać ślady wcześniejszych deklaracji w tej sprawie.
  3. W 2019 roku Unity zadeklarowało, że w przypadku zmiany licencji deweloperzy, którym nie podobają się nowe warunki, będą mogli korzystać z wcześniejszej wersji licencji. Firma otworzyła również w serwisie GitHub repozytorium, które pozwalało na łatwe śledzenie wszystkich zmian w licencjach.
  4. Okazuje się, że teraz to repozytorium zostało skasowane, a na oficjalnej stronie Unity zmieniono licencję, tak aby wymuszała akceptację nowych warunków dla deweloperów, którzy nabyli prawda do korzystania z silnika na wcześniejszych zasadach.
  5. Rodzi się więc pytanie, czy Unity ma prawo implementować zmiany warunków dla produkcji, które zostały wydane wcześniej. Usuwanie wcześniejszych deklaracji sugeruje, że firma zdaje sobie sprawę z tego, że może mieć problem w przypadku pozwu. Partnerzy słusznie będą bowiem podnosili, że gdyby wiedzieli o nowych warunkach, to nie zdecydowaliby się na Unity.

Pozwy wydają się tylko kwestią czasu

Ciekawie na całą sytuację zareagowało studio inXile, które opracował na Unity takie gry, jak Wasteland 2, Wasteland 3 czy Torment: Tides of Numenera. Na Twitterze zespół ironicznie „życzy powodzenia” firmie Unity, jeśli ta spróbuje uzyskać od niego dodatkowe pieniądze za grę wydaną dziesięć lat temu. Warto tutaj dodać, że inXile jest własnością firm Microsoft, więc studio ma środki, aby dochodzić swoich praw w sądzie.

Unity robi dobrą minę do złej gry, o odzyskanie zaufania deweloperów będzie niezmiernie trudno - ilustracja #2
Źródło fot. Twitter.

Z Unity korzysta także wiele bogatych studiów, takich jak znane z Genshin Impact czy Honkai: Star Rail miHoYo czy odpowiedzialny za Pokemon GO zespół Niantic. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której takie firmy zaakceptują bez walki nowe warunki, zwłaszcza że będą one najbardziej bolesne właśnie dla popularnych gier free-to-play.

Szalenie niekorzystne warunki

Jak niekorzystne są nowe warunki widać zresztą w przykładach podawanych przez samo Unity. Nawet w przypadku gry, która wykorzysta wszystkie metody na obniżenie opłat w przypadku 300 tys. instalacji miesięcznie i 2 mln przychodów w roku zapłaci ona 282 tys. dolarów rocznie (23,5 tys. dolarów miesięcznie), czyli aż 14% wszystkich przychodów, a do tego trzeba doliczyć koszty samej licencji (2 tys. dolarów rocznie za każde stanowisko pracy korzystające z Unity Pro).

Dla porównania w przypadku silnika Unreal opłaty sięgają 5% przychodów, a do tego nie trzeba płacić odrębnie za każde stanowisko pracy.

Wielu pracowników Unity było przeciwko zmianom

Według wiarygodnych źródeł decyzja o nowych warunkach została podjęta przez szefostwo wbrew rekomendacjom zwykłych pracowników Unity, czyli ludzi, którzy zajmują się rozwojem silnika.

Dziennikarz Dominic Tarason donosi, że szeregowi pracownicy firmy są zaskoczeni zmianą warunków. Jego źródła w Unity twierdzą, że jeśli deweloperzy chcą skutecznie wyrazić swoje niezadowolenie, to najlepszą metodą jest wycofanie się z udziału w listopadowej konferencji dla zespołów korzystających z silnika, jak również domaganie się zwrotów opłat związanych z tą imprezą.

Wielu pracowników Unity wkrótce ma również zrezygnować z pracy. Wczoraj zwolnił się Jono Forbes, który był głównym deweloperem odpowiedzialnym za struktury produkcyjne dla projektów VR. Twierdzi on, że wkrótce podąży za nim wielu innych doświadczonych pracowników. Podkreślił też, że ludzie, którzy faktycznie pracują nad rozwojem tego silnika, głośno protestowali w firmie przeciwko zmianom warunków i podnosili wiele wątpliwości w kwestii tych pomysłów. Szefostwo zapewniło ich, że wkrótce będzie miało dla nich odpowiedzi, ale potem niespodziewanie ogłosiło zmiany, bez dalszych konsultacji z własnymi pracownikami.

Unity robi dobrą minę do złej gry, o odzyskanie zaufania deweloperów będzie niezmiernie trudno - ilustracja #3
Żródło fot. Twitter.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej