Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 2 grudnia 2011, 21:07

autor: Adrian Werner

Testujemy X-Men Origins: Wolverine na notebooku ASUS G74SX

Przetestowaliśmy grę X-Men Origins: Wolverine na mocniejszym z naszych notebooków, czyli na ASUS'ie G74SX.

X-Men Origins: Wolverine to jedna z najlepszych gier z superbohaterem w roli głównych jaka została opublikowana w ostatnich kilu latach. Jest to również doskonały dowód na to, że nie każda produkcja towarzysząca filmowi musi być kiepska. Sprawdziliśmy jak z tym tytułem radzi sobie mocniejszy z naszych notebooków.

Raven Software to jedno z najstarszych i najbardziej doświadczonych studiów pecetowych. Zespół ma na koncie m.in. takie klasyki jak Jedi Outcast, Shadowcaster czy serie Hexen i Heretic. Ta ekipa po prostu nie zwykła tworzyć kiepskich gier i X-Men Origins: Wolverine na szczęście nie jest wyjątkiem. Całość bazuje na filmie pod tym samym tytułem, ale nie jest to bezpośrednia adaptacja.Podobnie jak w wersji na srebrnym ekranie poznajemy tu przeszłość tytułowego bohatera, ale fabuła nie pokrywa się bezpośrednio z kinowym scenariuszem. Zamiast tego głównie uzupełnia te fragmenty, które Hollywoodzka wersja pominęła. Obie opowieści się przecinają tylko w kilku miejscach. Jest to świetne rozwiązanie. Nie tylko zapewnia świeżość lokacji, ale również pozwala się odciąć od miernego filmu.

X-Men Origins: Wolverine to tak naprawdę zręcznościowy slasher. Pojawiają się od czasu do czasu proste zagadki logiczne, ale są one jedynie przerywnikiem pomiędzy mordowaniem setek wrogów. Na szczęście, system walki jest tak dobry, że spokojnie niesie całą grę na swoich barkach. Wolverine to bardzo szybki, zwinny i silny wojownik, a wysuwane z dłoni szpony i moc regenerowania ran czynią z niego prawdziwą maszynę do zabijania. To co wyprawia po wpadnięciu w środek grupy nieprzyjaciół przypomina brutalny balet, w którym na wszystkie strony leje się krew, a przeciwnicy są wręcz cięci na małe kawałki.

Wszystko to składa się na ciekawą grę, która prezentuje znacznie wyższy poziom niż filmowy pierwowzór. Dla wszystkich fanów najsłynniejszego członka grupy X-Men, jak również miłośników slasherów jest to pozycja obowiązkowa.

WYMAGANIA SPRZĘTOWE
    Procesor: Intel Core 2 Duo E6300
     Pamięć RAM: 1 GB
    Karta grafiki:  GeForce 7800 GT z 256 MB pamięci
    System operacyjny: 
Windows XP / Vista / 7

Nie podano niestety wymagać rekomendowanych, ale nawet przy ich braku nie miałem raczej powodów by obawiać się, że G74SX nie zadaniu udzwignięcia komputerowych przygód Rosomaka.

.

Ustawienia wysokie, rozdzielczość 1280 x 720

Autorzy nie przewidzieli niestety opcji 1366x768, więc testy zacząłem od rozdzielczości 1280 x 720. Gra posiada wyjątkowo skromne opcje graficzne. W praktyce możemy jedynie wybrać pomiędzy wysokimi i niskimi detalami. Ustawiłem oczywiście tę drugą opcję. Notebook nie miał żadnych problemów z udźwignięciem takiego poziomu detali. Przez większość czasu silnik wyświetlał maksymalną dozwoloną liczbę klatek na sekundę, czyli odrobinę ponad 60. Spadki w dół były rzadkie i raptem o kilka FPS-ów, wiec były w praktyce niemożliwe do dostrzeżenia podczas grania.

.

Ustawienia wysokie, rozdzielczość 1920 x 1080


Następnie przetestowałem rozdzielczość 1920 x 1080. Mimo zwiększonego obciążenia notebook wciąż radził sobie wzorcowo. Przez większość czasu silnik pozostawał w okolicach 60 klatek na sekundę. Co ważniejsze, nie zdarzały się spadki poniżej poziomu 46 FPS-ów.

.

Podsumowanie

X-Men Origins: Wolverine okazał się nie być dla ASUS’a G74SX żadnym wyzwaniem. Nawet w najwyższych rozdzielczościach notebook gwarantował doskonałą płynność. Nie było mowy o żadnych widocznych spowolnieniach, nawet podczas starć z dużymi grupami wrogów lub bitew z potężnymi bossami. Niezależnie od tego co działo się na ekranie moc komputera gwarantowała stuprocentowy komfort zabawy.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej