Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 7 października 2025, 18:08

Mroczna gra odniosła niespodziewany sukces, choć na trzy dni przed premierą Steam jej zakazywał. Samotny deweloper wygrał szalony wyścig z czasem

Survival horror Emissary Zero zaliczył znakomitą sprzedaż na Steamie, mimo że „finalna wersja była gotowa dzień przed premierą”. Niezależny twórca ujawnia kulisy swojego sukcesu.

Źródło fot. Rone Vine
i

Droga do wydania gry bywa długa i usiana przeszkodami, ale czasem pozytywny odbiór społeczności wynagradza wszelkie trudy. Niezależny survival horror Emissary Zero do ostatnich chwil miał problemy ze spełnieniem warunków Steama, a dziś może pochwalić się sprzedażą sięgającą 150 tysięcy kopii. Sukces zaskoczył twórcę, który nie spodziewał się tak pozytywnego odzewu.

Fenomen niezależnego horroru

Emissary Zero to pierwszoosobowa produkcja, w której samotnie lub z trójką towarzyszy otrzymujemy zadanie wykonania nocnych napraw. Problem w tym, że do usterek doszło w tajemniczym kompleksie opanowanym przez potwory, a my nie mamy z nimi żadnych szans w bezpośrednim starciu. Pozostaje nam więc cicha eksploracja oraz czujne obserwowanie terenu przy jednoczesnym rozwiązywaniu zagadek.

Tytuł przekonał do siebie graczy na Steamie, którzy odwdzięczyli się ponad 1700 recenzjami, z czego aż 82% jest pozytywnych. Fakt, że produkcja została prawie 200 tysięcy razy dodana do listy życzeń to z kolei mocna sugestia, że sprzedaż dzieła może jeszcze wzrosnąć.

Emissary Zero walczyło do ostatnich chwil o debiut na Steamie

Rone Vine – autor horroru – podzielił się w serwisie Reddit swoją drogą do momentu wydania gry. Jak twierdzi, prace nad Emissary Zero rozpoczęły się w 2024 roku, a jego głównym celem było ukończenie projektu w ciągu mniej niż 12 miesięcy. Chciał w ten sposób uniknąć zbyt długiego procesu produkcyjnego. Tym bardziej że we wrześniu porzucił etat, by w pełni oddać się tworzonemu dziełu.

Rone Vine

Oszczędności Vine’a zmusiły go do zaplanowania premiery na marzec 2025 roku, jak również doprowadziły do crunchu w ostatnich 3 miesiącach przed debiutem. Mimo intensywnego wysiłku los Emissary Zero wciąż nie był jasny. Steam odrzucił pierwszą wersję gry ze względu na potencjalne naruszenie praw autorskich (jedna z postaci zbyt mocno przypominała Slender Mana) i dopuścił ją dopiero na 2 dni przed rozpoczęciem sprzedaży. To jednak nie był jedyny problem producenta.

Udało mi się połączyć wszystkie wydarzenia fabularne zaledwie 2 tygodnie przed premierą. Teksty zostały ukończone 3 dni przed nią, a tłumaczenie maszynowe na inne języki zostało wykonane 2 dni wcześniej. Chociaż wiele zostało zrobione w ostatniej chwili, finalna wersja była gotowa dzień przed premierą – wspomina autor Emissary Zero.

Dziś Rone Vine może cieszyć się zarówno świetną sprzedażą, jak i recenzjami, ale do sukcesu potrzeba było nieco szczęścia. Gra miała praktycznie zerowy marketing, jednak dzięki viralowemu materiałowi na TikToku w kwietniu tego roku zaliczyła ogromny wzrost popularności.

Emissary Zero to ciekawa pozycja dla fanów survival horrorów, a jednocześnie inspiracja dla niezależnych deweloperów. W lipcu Vine zaktualizował swoje dzieło o wsparcie dla gogli VR, a obecnie planuje już kontynuację, którą – jak sam zapowiada – chciałby wydać także na konsolach.

  1. Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
  2. Emissary Zero – karta gry na Steamie

Krzysztof Kałuziński

Krzysztof Kałuziński

W GRYOnline.pl związany z Newsroomem. Nie boi się podejmowania różnych tematów, choć preferuje wiadomości o niezależnych produkcjach w stylu Disco Elysium. W dzieciństwie pisał opowiadania fantasy, katował Pegasusa, a potem peceta. Pasję przekuł w zawód redaktora portalu dla graczy prowadzonego z przyjacielem, jak również copywritera oraz doradcy w sklepie z konsolami. Nie przepada za remake'ami i growymi tasiemcami. Od dziecka chciał napisać powieść, choć zdecydowanie lepiej tworzy mu się bohaterów niż fabułę. Pewnie dlatego tak pokochał RPGi (papierowe i wirtualne). Wychowały go lata 90., do których chętnie by się przeniósł. Uwielbia filmy Tarantino, za sprawą Mad Maksa i pierwszego Fallouta zatracił się w postapo, a Berserk przekonał go do dark fantasy. Dziś próbuje sił w e-commerce i marketingu, jednocześnie wspierając Newsroom w weekendy, dzięki czemu wciąż może kultywować dawne pasje.

więcej