Najnowszy raport dotyczący branży gier wideo dostarcza nam szeregu ciekawych informacji na temat kondycji zespołów deweloperskich. Główny wniosek? Gry-usługi dalej rządzą, choć ich tworzenie obarczone jest coraz większymi kosztami, a także ryzykiem.
Firma Griffin Gaming Partners we współpracy z przedsiębiorstwem Rendered VC opublikowała raport analizujący rozmaite aspekty produkcji gier wideo.
Podstawę do stworzenia tego badania stanowiło ponad 60 wywiadów z ekspertami branżowymi, które „miały pomóc w sformułowaniu hipotez i zweryfikowaniu pytań ankietowych”. Z kolei w samej ankiecie udział wzięło 537 studiów z całego świata, które przeszły „dokładną weryfikację”.
Wracając do clou sprawy, wyraźny zwrot branży w kierunku gier-usług nie zaskakuje. Produkcje opierające się na tym modelu biznesowym, które – kolokwialnie rzecz ujmując – „wypalają”, są w stanie zapewnić deweloperom niebotyczne kwoty.
Z drugiej jednak strony, w ostatnich latach konkurencja na tym polu jest ogromna, bowiem każdy z „dużych graczy” w branży – np. Blizzard, Ubisoft, czy wspomniane wyżej Electronics Arts – ma już w swoim portfolio przynajmniej kilka popularnych gier-usług. Część z nich jest wręcz monopolistami w swoim podgatunkach. Zdobycie dla siebie kawałku „usługowego tortu” wydaje się więc sprawą niezwykle ciężką, co nie znaczy niemożliwą.
Dodatkowym aspektem są stale rosnące koszty produkcji gier. Aż 77% badanych zespołów zauważyło, że z roku na rok istnieje potrzeba inwestowania coraz większych środków w tworzone projekty. Wynika to głównie z:
Ponadto według ankietowanych tworzenie „tradycyjnych gier” – tj. takich, które gracz kupuje tylko raz, i których deweloperzy nie muszą rozwijać po premierze – zajmować ma średnio dwa bądź trzy lata, podczas gdy gry-usługi produkowane są mniej więcej przez pięć lat. Wszystko to sprawia, że stawianie na te ostatnie jest teraz bardziej ryzykowne – a równocześnie opłacalne – niż kiedykolwiek wcześniej.
Niemniej część analityków przewiduje, że mimo ogromnej popularności w najbliższych latach gry-usługi staną się nieco mniej atrakcyjne dla deweloperów.
Niech o dynamicznie zmieniającej się sytuacji w branży, w której dzisiaj – jeszcze – rządzą gry-usługi, świadczy fakt, że pod koniec ubiegłego roku Sony ogłosiło rewizję planów względem 6 z 12 swoich nadchodzących produkcji, które miały początkowo miały być tytułami długo żyjącymi.
9

Autor: Marcin Przała
Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Grami interesuje się od najmłodszych lat, a szczególne miejsce w jego sercu zajmują Call of Duty 4: Modern Warfare i Dragon Age: Początek. Zamiłowanie do elektronicznej rozrywki sprawiło, że tematem jego pracy licencjackiej stało się zjawisko immersji. Dzisiaj przede wszystkim miłośnik soulslike'ów oraz klasycznych RPG-ów. Poza grami lubi literaturę z gatunku dark fantasy, a ponadto od wielu lat z zapartym tchem śledzi rozgrywki angielskiej Premier League, gdzie gra jego ukochany klub – Chelsea.