Szef Gearbox Software - Randy Pitchford, robi co może, żeby wkurzyć graczy. Jego wypowiedzi rozchodzą się po sieci szerokim echem, ale społeczność zdaje się mieć na to sposób.
Twórcy gier i media społecznościowe to w ostatnim czasie dość wybuchowe połączenie. Bardzo często zdarza się, że przez nieumyślne publikowanie wypowiedzi pojedynczych twórców krytyka ze strony graczy spada na całe studio i ich produkty, wobec których pozostaje niesmak. Takie wypowiedzi mogą w niektórych przypadkach nawet psuć plany wydawnicze, które powinny pozostać w ukryciu do czasu ich finalizacji. Internet pełen jest dziś takowych wpisów, a do niesławnego grona dołączył także szef Gearbox Software.
Randy Pitchford, bo o nim oczywiście mowa, znany był już wcześniej śledzącym losy Borderlandsów graczom. W ostatnim czasie przypomniał o sobie w związku z premierą najnowszej części cyklu, o której wypowiadał się w dość... specyficzny sposób.
Chodzi przede wszystkim o wpisy, w których Pitchford stwierdził, że Borderlands 4 jest grą „dla graczy premium”, co odnosi się bezpośrednio do stanu technicznego gry. To główny powód, na który gracze tak tłumnie narzekają, co jest również w konsekwencji przyczyną mieszanych ocen na Steamie. Oliwy do ognia dodaje również fakt, że gra do najtańszych nie należy, a za cenę prawie 300 złotych gracze oczekują czegoś znacznie bardziej dopracowanego.
Za to na pewno nie oczekują wypowiedzi w podobnym stylu, zwłaszcza kiedy mają mało wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy. Jasne, można powiedzieć, że tytuł pokaże swoje prawdziwe piękno, jeśli na pokładzie waszego komputera znajdą się odpowiednio mocne podzespoły, ale wypuszczanie niedopracowanego produktu i bronienie się stwierdzeniami, że błędy i słaba optymalizacja nie są „prawdziwymi problemami” to już cios poniżej pasa.
Poniżej wszelkiej krytyki jest również zrzucanie całej winy na graczy, którzy według Pitchforda „są zbyt uparci” i próbują odpalić grę na zbyt wysokich ustawieniach jak na swoje sprzęty. Szef Gearboxa rzuca też sarkastycznymi prośbami w stronę spierających się z nim graczy:
Szkoda tylko, że najnowsza część opracowana jest na Unrealu, który nie jest dziełem stworzonym przez Gearboxa, co dobitnie podkreślają komentujący liczne wątki na Reddicie gracze, mający wypowiedzi Randiego już po prostu dosyć.
Wśród komentarzy zbierających największy poklask społeczności są oczywiście te, które najcelniej punktują luki w logice Pitchforda. Niejednokrotnie fani wspominają, że o ile sprawa jest cały czas frustrująca, a w ostatnim czasie wchodzi na kolejny poziom absurdu, tak nie jest to żadne novum.
Prawdziwi fani Borderlands wiedzą, że wygadywanie przez Randy'ego niewyobrażalnych bzdur po premierze jest absolutnie na porządku dziennym. Od BL1 słychać odgłosy ściskania nosa klauna za każdym razem, gdy się odzywa.
Flashbacki z BL1, kiedy wszystko, co Randy robił, to narzekanie, że traci pieniądze przez Steama.
Gearbox powinno zakazać Randy'emu wypowiadania się publicznie i w mediach społecznościowych przez co najmniej miesiąc od premiery każdej gry.
- NixGnid
Całe szczęście, pomimo ciągłego lamentu Pitchforda i obwiniania wszystkich dookoła, reszta pracowników Gearboxa trzyma język za zębami i urabia sobie ręce po łokcie, by doprowadzić stan techniczny „czwórki” do względnego ładu. To zdają się także widzieć gracze, którzy doceniają tę kroplę miodu w beczce gorzkich wypowiedzi ich szefa, którego, według nich, należy po prostu ignorować.
Serio, nie wiem, czemu ludzie tak przejmują się tym, co mówi Randy. Po prostu zaakceptuj fakt, że gada jakieś głupoty i idź dalej.
Widzę co mówi, śmieję się i przez chwilę myślę, że jest dupkiem, a potem po 10 sekundach o nim zapominam. Nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi się tym tak przejmuje. Przecież on nawet nie mówi niczego aż tak szalonego, po prostu jest dupkiem. Nie wpływa to w żaden sposób na moją przyjemność z gry.
Skoro ludzie stojący za nim naprawdę się pocą i pracują nad grą, żeby była dobra, to po prostu go ignoruję.
Są tematy, do których należy po prostu przywyknąć. Randy Pitchford jest postacią słynącą ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi, ale fani mają nadzieję, że następna premiera Borderlandsów wprowadzi specjalny suwak w opcjach gry, służący wyciszaniu kwestii wypisywanych przez niego w internecie.
Jeśli tak się nie stanie, to studio może mieć problemy z pozbyciem się tej nieprzyjemnej łatki „gadających głupoty ludzi”. Do tego czasu zaleca się jednak ignorować twitterowe dramy.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
2

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.