Sugestii co do nowych trybów w Battlefieldzie 6 nie brakuje, a społeczność zdaje się być zgodna - wybór battle royale, mając jednocześnie tyle innych opcji, jest po prostu nietrafiony.
Do premiery najnowszego Battlefielda został już prawie miesiąc, a odpowiedzialne za niego studio DICE robi co może, żeby przypodobać się graczom. No właśnie, graczom, nie streamerom, którzy w arogancki i egoistyczny sposób dążą do przerobienia nadchodzącego BF-a na maszynkę do robienia contentu.
Być może jest to znak, że twórcy doskonale rozumieją potrzeby swoich najwierniejszych fanów i że przyszłość serii wcale nie jest zagrożona. Jeśli głosy społeczności są twórców tak ważne i biorą pod uwagę ich sugestie, to istnieje szansa, że do Battlefielda trafiłby kiedyś naprawdę ciekawy tryb, rodem z Helldivers 2.
Z innowacyjną sugestią, jak dla marki Battlefield, przyszli bowiem użytkownicy Reddita, którzy w dość łopatologiczny sposób starali się wyrazić swoje potrzeby i sugestie wobec nadchodzącego FPS-a. Głos zabrał użytkownik AggravatingSpace5854, który zebrał niemały poklask za swoją wypowiedź. Twierdzi on, że pomysł na nowy tryb kryje się w samej nazwie serii, a battle royal, o który toczy się tak intensywny spór, jest po prostu przesycony i zużyty.
To jest w samej nazwie, DICE, BATTLEFIELD. Proszę, bądźcie kreatywni i przestańcie z tym chłamem battle royale. Jest przerobiony, przesycony i służy tylko do udobruchania streamerów. Nawet oni przyznają, że chcą karnetów bitewnych i battle royale, bo to da im treści na kanał i zarobi dla nich kasę.
- AggravatingSpace5854
Twierdzi on również, że najlepszym przykładem dla nowego trybu jest uwielbiana strzelanka kooperacyjna od Arrowhead, czyli Helldivers 2. Chodzi mianowicie o mechanikę gry, która rejestruje przebieg ciągle toczących się bitew na danym terytorium.
W realiach Battlefielda trudno wyobrazić sobie międzygalaktyczną walkę o konkretne planety, ale przyjmijmy, że schemat pozostaje podobny. Dwie ogromne, liczące setki żołnierzy drużyny, podzielone na mniejsze oddziały rywalizują ze sobą o przejęcie danego terytorium w ogromnych starciach PvE, z hordami coraz to silniejszych wrogów. Tryb mógłby przejść w model live-service i być ciągle modelowany przez twórców tak, aby zawartość stale była interesująca.
Zachowałoby to ducha pierwowzoru - działając na korzyść drużyny, toczylibyśmy taktyczny spór z drużyną przeciwną. Z tą jednak różnicą, że działoby się to w nastawionych na kooperację starciach z botami, co przyniosłoby powiew świeżości do gry, na modłę Helldivers 2.
Wyobraźcie sobie Helldivers 2, ale w realiach współczesnej wojny. Jest tyle unikalnych możliwości, a oni zdecydowali się na tryb battle royale. Dajcie spokój, to jest po prostu żałosne.
- AggravatinngSpace5854
Podsumowanie jego wypowiedzi dość dobitnie pokazuje ogólne nastawienie fanów serii do pomysłu dodania „klikalnego” trybu gry. Zastanawiający jest również fakt, czy poprzez implementację tak czaso- i pracochłonnego modelu rozgrywki Battlefield nie straciłby tego mitycznego „ducha pierwowzoru”? Przecież jeszcze do niedawna tak głośno wypowiadała się o nim społeczność.
Otóż, wydaje się, że nie. Wśród najbardziej popularnych komentarzy redditowego posta rozbrzmiewają głównie głosy graczy, którzy choć z lekkimi obawami, to jednak zdają się wtórować przedmówcy. Podoba się im pomysł zarówno trybu, w którym mieliby rywalizować ze sobą poprzez toczenie bitew z hordami botów, ale też i sami dodają pomysły i inspiracje do omawianego trybu.
Stary, trwała globalna kampania w stylu Helldivers 2 byłaby GENIALNA. Pomyślcie o wydarzeniach, które mogliby zorganizować. Obrona Brooklynu czy coś w tym stylu.
Obrona Brooklynu, Oblężenie Los Angeles, Ostatni Bastion DC, Ofensywa Moskiewska, Operacja Ognista Burza, Bitwa o Londyn itd. Jest tak wiele rzeczy, które mogliby zrobić z takim trybem gry. Mogłaby to być po prostu gra RPG Battlefield, a nie coroczna premiera, jak planują.
To naprawdę odjechany pomysł – zwłaszcza jeśli musiałbyś opowiedzieć się po jednej stronie konfliktu, a potem wybrać obszary, o które będzie się walczyć. Mogliby dawać przedmioty kosmetyczne dla poszczególnych stron konfliktu za wkład (jak w przypadku The Finals ze sponsorami).
Jak jednak wspomniałem, gracze mają też lekkie obawy co do takiego rozwiązania. Przywołują w pamięci gry, które siliły się na tak ambitny pomysł i doskonale pamiętają jego wszystkie mankamenty. Jedną z takich inspiracji jest z pewnością For Honor, na temat którego pojawiają się także podzielone opinie.
Próbowano tego w For Honor i skończyło się to fatalnie – wszyscy po prostu przechodzili na stronę zwycięskiej frakcji i wojna frakcji stała się bezużyteczna, zanim sam Ubisoft zignorował jej istnienie. Jedynym sposobem, aby to zadziałało w wersji 6, byłoby wymuszenie balansu.
Tak czy inaczej, pomysłów na rozwiązanie kłopotliwej sytuacji z battle royal jest wiele. Twórcy udowodnili już, że głos społeczności jest dla nich ważny i zdają się też dostrzegać kto tak naprawdę jest trzonem, wokół którego należy się obracać. Jedynie czas pokaże, na jaki krok zdecyduje się DICE i czy fani będą z tej decyzji zadowoleni.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
1

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.