Battlefield 6 dał fanom powód do radości. Zmiany w kontekście mechaniki ruchu to ukłon w stronę przeszłości serii. Nie dla wszystkich to jednak powód do zadowolenia.
Fani Battlefielda 6 właśnie otrzymali to, o co od dawna prosili. Mowa o poprawce, na którą wielu czekało – mechanika ruchu została poddana korekcie i zmieniona tak, by odzwierciedlać „bardziej tradycyjne doświadczenie związane z Battlefieldem”. W skrócie, chodziło o „wolniejszą” rozgrywkę z bardziej realistycznym odwzorowaniem pola walki, w której ruch odgrywał decydującą rolę i znacząco wpływał na ogólny klimat gry, odróżniając ją od innych popularnych serii typu Call of Duty.
Sądząc po reakcjach fanów serii, wszyscy są niemal wniebowzięci. Jednakże są pewne wyjątki. Malutką częścią społeczności, która tym razem „ucierpiała”, są... streamerzy. Już wcześniej buntowali się oni przeciwko standardowej formule Battlefielda, domagając się wzmocnienia elementów spod znaku battle royale w nadchodzącej części strzelanki.
Źródłem takiej postawy była ich orientacja na rozgrywkę pod dynamiczny, atrakcyjny wizualnie kontent, który przyciągałby widzów i zatrzymywał przed monitorami. Ich zdaniem, tradycyjna stylistyka Battlefielda go nie zapewniała. Zamiast tego woleli walkę skupioną na wślizgach, strzelaniu przy jednoczesnym skakaniu na wszystkie strony i zabójczym tempie, w którym każda postać porusza się z nieralistyczną prędkością.
Co dla jednych jest wadą, dla drugich jest zaletą i tak właśnie lojalni, długoletni fani Battlefielda zyskali okazję do odegrania się na wspomnianych streamerach za symboliczne próby „zabicia” prawdziwego ducha Battlefielda:
Każdy streamer, który płacze [nad korektą mechaniki ruchu – przyp. red.], sprawia, że jestem coraz bliżej złożenia preorderu.
Szczerze mówiąc, cieszę się, że EA/DICE nie ulegają presji streamerów.
To, że [Enders, jeden z krytykujących zmiany streamerów – przyp. red.] się złości, tylko potwierdza dla mnie jedną rzecz:
To jest Battlefield, na którego czekałem.
Pod palce ciśnie się więc obiegowa mądrość – po prostu nie da się zadowolić wszystkich naraz. Lepiej jest jednak chyba, by na rynku panowała różnorodność; dzięki temu każdy będzie mógł znaleźć na nim coś dla siebie. Dostosowywanie wszystkiego pod gust małej grupki streamerów nie jest zaś dobrym ruchem w tę stronę.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
1

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.