Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Hyde Park 20 sierpnia 2001, 09:39

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Opowieść GRY-OnLine

Wciągająca opowieść osadzona w krainie fantasy „Fearunie”, w której stali bywalcy naszego forum, m. in. zdradziecki „Niewolnik”, piękna choć śmiertelnie niebezpieczna „Queen of Hearts” oraz tajemniczy „le Diable Blanc” ukazują swój potencjał literacki..
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

Bestia odwróciła się i wszyscy dokładnie ujrzeli co trzymała w zębach. Było to na wpół zjedzone ciało ukochanej MarCampera. W umyśle wszystkich zagościło jedno pytanie: Jak to możliwe, przecież niedawno z nią rozmawiali. Spojrzeli pytająco na Croma, lecz ten pokręcił tylko ze smutkiem głową. Nie było czasu na pytania. Potwor porzucił swój posiłek i ruszył do ataku.....

...

Krzyk czarnego kruka, który usiadł na oknie wieży obudził najemnika. Zwlekłszy się z łoża, narzucił na swe chuderlawe ciało opończę i biorąc w ręce miecz zaczął przypinać go do pasa. Splunął z pogardą w stronę ptaka, który głośno zaskrzeczał i wzbił się do lotu. Opuściwszy komnatę skierował swe kroki do sali, gdzie miał zamiar spotkać Arktusa.

- Posłaniec powinien już tu być - pomyślał.

W kilka chwil później pchnął niedbale drzwi i wszedł do wielkiej sali, skąpanej w blasku świec i karminie kotar. Przed nim, na podwyższeniu znajdował się tron, na którym siedział zamyślony Arktus. Obok niego stały dwie nagie niewolnice, podając mu od czasu do czasu owoce południowych krain i wino z najlepszych krasnoludzkich piwnic. U stóp Arktusa wił się ciemnozielony ogromny pyton, który skierował swe mordercze oczy w stronę zbliżającego się najemnika.

- Witaj Arktusie - rzekł Leo - czy nasz tajemniczy gość już przybył?

Arktus powoli przeniósł swój wzrok do mówiącego i odparł:

- Wydajesz się być niecierpliwy. Czyżby obecność tego człowieka była obecnie w centrum Twych zainteresowań?

- Bynajmniej panie. Cóż może mnie obchodzić jakiś wysłannik. Dopóki mam przy boku miecz moje sprawy staram się załatwiać bez pomocy stronników, bez względu na wiadomości jakie przynoszą...

- Powinieneś zmienić swe nawyki najemniku - odezwał się głos, który zjeżył włosy na głowie Leo. -Wiedz bowiem iż możesz nagle stracić głowę...

Wyłaniający się z mroku przybysz w ciemnym kapturze stał za plecami Leo, którego czoło pokryło się zimnym potem...

- Ty...tutaj...dlaczego wcześniej się nie ujawniłeś?...Co skłoniło Cię by opuścić drużynę i podążać za mną aż tutaj?....

- Od dawna stoję po stronie Ciemnej Nocy, a Arktus jest mym sługą, którego traktuję jak swego najlepszego psa. Ha, ha, ha.. jak mogłeś sądzić, że znalazłem się wtedy przypadkowo na przełęczy. czarny Szpon wysłał mnie bym zajął się twą marną osobą....i teraz wiem dlaczego. Uwielbiasz pić krew niewinnych...ja też to lubię...lecz brak Ci polotu i finezji w zadawaniu bólu....

Leo powoli odwrócił się do swego rozmówcy i spojrzał w jego oczy. No tak, to był on. Jeden z członków drużyny, którą niedawno opuścił.

To był on ....

...

Bestia zawyła i zaczęła szarżować na lekko zaskoczonych podróżników. MarCamper, wpadł w rozpacz i rzucił się naprzeciwko, drużynowi magowie zaczęli rzucać czarami, po kilku minutach walki bestia stała nienaruszona.

- Co teraz ?- zapytał Kiowas, nawet jego topór nic nie zrobił bestii.

Bohaterowie nie zdążyli się nawet porozumieć, a bestia znów rzuciła się do ataku.

Znów rozległy się odgłosy cięciw napinanych łuków, a także niewiadome wyrazy wychodzące z ust kapłanów/magów...

Ale i to nic nie dało, gdy wszyscy byli już poturbowani i zmęczeni:

Magom skończył się zapas czarów, łucznikom strzały, a najwytrwalsi wojownicy stracili dech w piersiach. Nagle rozległ się dziwny dźwięk, nadchodził on z góry i przypominał świst kilkudziesięciu strzał wystrzelonych naraz z kuszy. Wraz z tym jak stawał się mocniejszy, rosła sroga nie tylko miedzy drużyną, ale także bestią która nagle zaczęła się wycofywać do swego legowiska...

Po kilku chwilach, zdziwionym wędrowcom ukazał się bardzo dziwny widok, tuż pod kopułą lasu ukazało się jasne dość duże światło, które zdawało się zbliżać do bohaterów. Ich oczy przywykły do ciemności zewsząd ich ogarniającej i nie sposób było obaczyć co to się do nich zbliżało.

- Och przepraszam - odezwał się ponury choć zabawny ciemny głos - zapomniałem to cholerstwo zgasić.

Gdy oczy drużyny przywykły do światła, które wyraźnie przygasło, pokazała im się postać o wyraźnej jasnej twarzy z miłym uśmieszkiem, czarne włosy posplatane w wyraźne kłęby wystrzeliwały z głowy na wszystkie możliwe strony. Postać odziana była w coś co przypominało kimono, taak czerwono - pomarańczowe kimono.

- Witam, jestem Pietrus- :)) - to jego uśmiech -