Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Hyde Park 20 sierpnia 2001, 09:39

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Opowieść GRY-OnLine

Wciągająca opowieść osadzona w krainie fantasy „Fearunie”, w której stali bywalcy naszego forum, m. in. zdradziecki „Niewolnik”, piękna choć śmiertelnie niebezpieczna „Queen of Hearts” oraz tajemniczy „le Diable Blanc” ukazują swój potencjał literacki..
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

Po chwili jak się wszyscy uspokoili krasnolud zaczął mówić:

Opowiem jak to było z tym bobrem na polowaniu, naprawdę niełatwa przeprawa:

Kiowas podkręcił sumiaste wąsiska, beknął głośno i zaczął:

- Gdy bydle rzuciło się w naszą stronę, myślałem że już po nas. Na szczęście Mar był szybszy od najszybszych zaklęć Walinoru. Wyskoczył z krzaków, aż się kurzyło i wskoczył na pobliski konar, aby zaatakować zwierza z wysokości. Tutaj jednak się przeliczył. Bóbr wspiął się na konar jak najlepszy tygrys szablozębny. Ja jednak nie straciłem rezonu. Unosząc topór pobiegłem w ich stronę...

- I co się wydarzyło?! Magini była wyraźnie poruszona.

- Dopadłem zwierza kiedy próbował dobrać się do gardła MarCamperowi. Uderzyłem z całych sił w kark, lecz mój topór ześliznął się po łopatce. Trysnęła posoka i bobrzysko zwróciło się w moją stronę..

Myślałem, że to koniec. Zwierze szykowało się do skoku i wiedziałem że przewaga wysokości jaką posiada może być dla mnie śmiertelna...

- Jednak kiedy bóbr odwrócił się w moją stronę, Mar dobył sztylet i wbił go w samo serce potwora.

Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że bóbr upadając przycisnął mnie do ziemi.

Mówię wam - straciłem oddech i tu znów jestem winny wdzięczność MarCamperowi. Wydobył mnie spod tego truchła.

- Nie ma sprawy, żachnął się Mar, lecz widać było że słowa krasnoluda sprawiły mu przyjemność.

Wszyscy zajęli się jedzeniem, kiedy Leo poczuł na szyi mrowienie....

- Co u licha?! Wrzasnął jak oparzony.

Kontem oka dostrzegł, że Matchaus nie siedział z innymi przy ogniu, lecz z pewnej odległości obserwował go badawczo.

Nagle ręka maga wykonała szybki gest, z ust wydobył się krótki okrzyk.

Jakaś niewidzialna siła szarpnęła złodziejem. Leo już czuł co się wydarzyło. Podnosząc wzrok z nad murawy zobaczył twarze towarzyszy skupione na nim...

W ręku Matchausa tkwił jego talizman przyzwania...

Leo podniósł się powoli czując na sobie wzrok pozostałych, wiedział że musi coś wymyślić i to szybko. Cisza która narastała z każdą chwilą tworzyła coraz bardziej nieprzyjemną atmosferę. Nagle Leo wpadł w gniew...

- Matchaus żeś jest magiem to wiem ale nie wiedziałem żeś również złodziej!

- Taaak? to ciekawe Leo że wybuchłeś gniewem czyżbyś się czegoś obawiał? Matchaus zjadliwie przyglądał się Leo.

Krasnolud nie wytrzymał, chwycił swój topór i z szybkością błyskawicy przystawił go do gardła Leo.

- A mnie się nie podoba twoja wredna gęba - uśmiechnął się zjadliwie...

- Spokojnie nie rzucajmy się od razu sobie do gardeł - Magini starała się uspokoić całą grupę. Jedynie MarCamper zachował zimną krew, siedząc na ziemi nawet się nie ruszył

- A może byśmy tak najpierw opatrzyli tego bobra i urządzili sobie ucztę, bo głodnym jak stado warchlaków, a Leo nie zając nie ucieknie. Oblizał się na myśl o czekającej ich uczcie.

- Uczcie z niewinnego zwierzęcia - nowy głos odwrócił uwagę wszystkich nawet Leo mając niewiele do powiedzenia skierował wzrok w stronę skąd dochodził głos...

Nieopodal samotnego drzewa stała smukła postać z długimi czarnymi włosami spadającymi luźno na ramiona. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać elfa. Po wpiętych we włosy ziołach oraz tatuażu z motywami liści na całym jego prawym ramieniu rozpoznali Leśnego Elfa...

Kiowas warknął:

- A ty tu czego?

- Czego? Zabiliście bezbronne zwierzę i jeszcze pytacie czego? Wzrok elfa stwardniał a ręka głaskała cisowy łuk niedbale...

- Bezbronne? parsknął Kiowas... mało nas nie zabił!

Magini scenicznym szeptem tak że wszyscy słyszeli szybko powiedziała:

- Leśne elfy nie bronią zwierząt nie wiecie o tym??

- A może on przyszedł na pomoc naszemu Leo? Kiowas najwyraźniej miał chętkę na troszkę rozrywki...

- Spokojnie to wszystko da się wyjaśnić Magini próbowała załagodzić spór. Matchaus przerwał jej

- A tak w ogóle to ktoś ty?

- Sathorn leśny elf, broniący Puszczy wartownik Leśnej Pani. Elf skinął lekko głową patrząc na Maginię...