Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Hyde Park 20 sierpnia 2001, 09:39

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Opowieść GRY-OnLine

Wciągająca opowieść osadzona w krainie fantasy „Fearunie”, w której stali bywalcy naszego forum, m. in. zdradziecki „Niewolnik”, piękna choć śmiertelnie niebezpieczna „Queen of Hearts” oraz tajemniczy „le Diable Blanc” ukazują swój potencjał literacki..
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

Patrzyli na Croma z zaciekawieniem, a MarCamper aż z wrażenia rozdziawił usta i zrobił wybitnie inteligentna minę.

- Zamknij usta bo ci tam żaba wpadnie, albo nawet wiewiórka – zakpił sobie Crom – mam wam wiele do powiedzenia i będziecie musieli podjąć bardzo ważne decyzje. Ale widzę, że za wami ciężki dzień i co niektórzy ledwo trzymają się na nogach. Odpocznijcie a ja jutro rano zjawie się i wszystko wam opowiem.

Po tych słowach sylwetka Croma rozmyła się i po chwili tylko dziwny zapach prochu i cmentarza świadczył że w tym miejscu przebywał sam bóg wojny.

Noc zakryła polanę ciemnym całunem. Gwiazdy na nieboskłonie tajemniczo migotały, a księżyc leniwie przesuwając się w stronę Wielkiej Niedźwiedzicy łagodnie rozjaśniał okalającą ziemię ciemność.

- Och jaki jestem senny - powiedział Kiowas.

- Rzeczywiście chyba czas już trochę odpocząć - odpowiedział Leo i jak zwykle złośliwie zaproponował – Adamus weź chłopie usiądź przy ognisku i będziesz pełnił jako pierwszy wartę, mnie nie budź bo jestem jeszcze chory. Zawinął się w koc i po chwili smacznie pochrapywał.

Jeden za drugim kładli się i zapadali w sen.

- No ładnie, nie ma co to niby mam całą noc stać na warcie? – pomyślał Adamus – Niech wam będzie, mam jeszcze trochę eliksirów to sobie poradzę.

Może w godzinę po tym jak już wszyscy smacznie spali Adamus zauważył jak Magini śpiąca przy samym ognisku podniosła się i cicho do niego podeszła.

- Och, Adamusku jestem ostatnimi czasy taka samotna, próbowałam usnąć ale nie mogę spać. Wiesz że podobasz mi się, czy...

Adamus spojrzał w piękne oczy Magini i delikatnie ją przytulił.

- Moja droga, ale ja mam obowiązki.

- Nie martw się rzuciłam czar i nic i nikt się nie przedostanie do naszego obozu. Nie martw się tez ewentualnymi hałasami, w ten czar wbudowałam zaklęcie ciszy.

......................................................................

- To była długa i piękna noc – powiedziała rozmarzona Magini. Na pewno nigdy jej nie zapomnę. Szkoda tylko że już powoli wstaje świt.

- Cicho moja miła – nie martw się, przed nami długa droga i takich nocy będzie jeszcze dużo. Czy mogę cię zapytać dlaczego ja? przecież widziałem że Leo tez ci się podoba.

- Ehhhh, smętnie westchnęła Magini - niestety popatrzałam w moja szklaną kule i odkryłam smutna tajemnicę, którą Leo nosi w swoim sercu. Niestety jest całkowitym impotentem i nawet najmocniejsze czary viagranalne nie są sobie w stanie z tym poradzić.

- Biedaczek – pomyślał Adamus, nie będę mu więcej już dokuczał. Nic dziwnego że jest taki skwaszony i nieszczęśliwy.

Po woli całe towarzystwo zaczęło się budzić i jak zwykle najbardziej głodny Kiowas zaczął się domagać jadła i piwa.

Leo popatrzył na rozjaśniona twarz Magini i smętnie pociągnął nosem.

- Nie martw się chłopie – Adamus przyjaźnie klepnął go w plecy, Leo aż się ugiął – mam dobre układy z Bachusem i może będziemy mogli cos poradzić na twoją przypadłość.

Na twarzy Leo wykwitł niewielki uśmiech i z nadzieja w głosie zapytał:

- Jesteś pewien – zmieszał się – a skąd wiesz?

- My kapłani.... No wiesz mamy swoje sposoby. Jak skończy się nasza wyprawa pomyślimy o twoich kłopotach.

W oczach Leo zalśniły łzy wdzięczności.

- Wiedziałem że masz dobre serce, ale nie przypuszczałem że aż tak –pociągnął nosem – przepraszam cię stary.

- Nie ma sprawy, chodź musimy się przyszykować niedługo zjawi się Crom i wszystko nam wyjawi.

Leo pociągnął z wdzięcznością nosem co bardziej przypominało chlipnięcie niż katar. Nagle chwycił Adamusa w pół, w stylu znanym szerzej jako „na niedźwiedzia”. Adamus speszył się trochę i rozejrzał nerwowo.

- Daj spokój stary jeszcze ktoś zobaczy! Leo chlipnął coś niezrozumiale i puścił Adamusa, zrobił to jednak na tyle niezgrabnie że prawie nadepnął śpiącego Matchausa.

- Uff jeszcze tylko tego by brakowało żebym na tego ciekawskiego maga nadepnął.

- A właśnie Leo. Adamus ściągnął brwi. Co to było za świecidełko które Matchaus ci z kieszeni wyciągnął?

Leo ściszył głos.

- Tobie powiem, ale nie teraz. Rzucił szybkie spojrzenie na Kiowasa nerwowo poszukującego jakiegoś żarcia którym mógłby napełnić swój krasnoludzki żołądek.

- Później pogadamy. Jego spojrzenie wyrażało coś czego Adamus mógł się tylko obawiać. Adamus zamyślił się. Co jak co ale ten Leo może mieć jeszcze coś ciekawego do powiedzenia. Na razie więc trzymajmy z nim sztamę - pomyślał. Uśmiechnął się przy tym przyjaźnie do Leo i rozeszli się.