Widzieliśmy grę Pillars of Eternity - Baldur's Gate nowej generacji - Strona 2
Na zakończonych w ubiegłym tygodniu targach E3 mieliśmy okazję przyjrzeć się po raz pierwszy nowej grze firmy Obsidian Entertainment - Pillars of Eternity. Klasyczne do bólu RPG jest tym, czym powinno być Baldur's Gate HD.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Pillars of Eternity - wybitnego RPG, opus magnum Obsidianu
W piętnaście minut trudno kompleksowo zaprezentować wszystkie atuty typowych RPG-ów akcji, a co dopiero gier, które są od nich zdecydowanie bardziej rozbudowane – prezentacja była ogólnikowa i pomijała wiele istotnych aspektów, jak np. ekran tworzenia postaci (oficjalna wymówka: wciąż niegotowy). Dowiedzieliśmy się jedynie, że bohaterów będziemy wybierać spośród sześciu ras i jedenastu klas. Każdy śmiałek będzie opisany sześcioma podstawowymi atrybutami i szeregiem dodatkowych zdolności. Ważną rolę odegra rys biograficzny herosów, tworzony nie tylko przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki, gdzie określimy ich przeszłość, ale również w trakcie zmagań, gdzie będą brane pod uwagę teraźniejsze wydarzenia. Historia naszego podopiecznego aktualizowana będzie wskutek zarówno podjętych w trakcie przygody decyzji, jak i rozmów z towarzyszami, którzy mogą nagle zapytać nas o palące ich kwestie. Co ważne, nie ma to być wyłącznie sztuka dla sztuki. Autorzy obiecują, że opowieść będzie się na bieżąco zmieniać w zależności od tego, co zostanie odnotowane w dzienniku. Swoje dołoży również system reputacji, określający m.in. podejście obecnych w Dyrwood frakcji do naszej osoby.
W grze będziemy mogli skorzystać z usług maksymalnie pięciu kompanów – bez nich ukończenie przygody stanie się możliwe, ale ma to być naprawdę ciężka przeprawa. Obisidian zapewnił nas, że dużą rolę w Pillars of Eternity odegrają stosunki panujące wewnątrz drużyny, więc jeśli szczególnie zależeć będzie nam na konkretnym towarzyszu, musimy o niego dbać. Za przykład posłużyła obecna w demie Calisca, która nie przepadała za wizytami w klaustrofobicznych lochach, czemu zresztą dawała wyraźny znak. Niechęć do ciasnych, zamkniętych pomieszczeń mogła okazać się tak duża, że bohaterka w końcu rzuci wszystko w cholerę i po prostu opuści grupę. Siłę towarzyszy niedoli najmocniej docenimy oczywiście podczas walki, której pokazu w trakcie tego krótkiego spektaklu zabraknąć nie mogło. System do złudzenia przypomina rozwiązania stosowane niegdyś w grach korzystających z usług silnika Infinity. Tłuc możemy się zarówno w czasie rzeczywistym, jak i przy wykorzystaniu aktywnej pauzy, pozwalającej spowolnić tempo starcia i zastanowić się nad kolejnym ruchem. Trudno ocenić działanie mechaniki, nie mając dostępu do samej gry, ale z przebiegu potyczek dało się odczuć, że wszystko działa już bardzo sprawnie.
W Pillars of Eternity nasze oczy będą zmuszone czytać monstrualne ilości tekstu. Sądząc po tempie, z jakim pracownik Obsidianu przeklikiwał dialogi, każdej z rozmów trzeba poświęcić dłuższą chwilę, by zastanowić się nad rozważeniem wszystkich możliwych opcji. Sporo czytania czekać nas będzie również na interaktywnych ekranach prezentujących rozwój opowieści, które w omawianym erpegu zastąpią tradycyjne przerywniki filmowe. „Taki wybór podyktowany jest ograniczonym budżetem, ale uważamy, że ma to swój klimat” – usłyszałem i w sumie mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić. Plansze zawierać będą istotne informacje na temat aktualnej sytuacji, pozwolą również podejmować kluczowe dla przebiegu fabuły decyzje. Nie jestem w stanie jednak powiedzieć o tym nic więcej – gdyby nasi gospodarze pozwolili nam zaznajomić się ze wszystkimi pokazywanymi w ekspresowym tempie fragmentami tekstu, gościlibyśmy u nich nie piętnaście minut, a godzinę.