autor: Luc
Project Eternity – tam, gdzie Planescape: Torment spotyka serię Baldur’s Gate - Strona 4
Ci, którzy spisali gatunek cRPG na straty, mogą z pokorą bić się w piersi. Przykład Project Eternity, powstającego dzieła ludzi z Obsidianu, pokazuje, że gracze wciąż kochają klimat poczciwego „Baldura”
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Pillars of Eternity - wybitnego RPG, opus magnum Obsidianu
Na jednym razie się nie skończy
Zapowiadane szerokie spektrum przeciwników zwiastuje nie tylko konieczność zaangażowania w walkę całego zespołu, ale również stosowania różnych taktyk, czego zdecydowanie brakuje w wielu współczesnych produkcjach. Dla lubiących większe wyzwania oraz obdarzonych anielską cierpliwością twórcy przygotowali kilka dodatkowych trybów rozgrywki. Oprócz tradycyjnej opcji, w której mamy możliwość zapisywania gry w każdym miejscu, napotkani oponenci dysponują rozsądną siłą, a trafienia krytyczne nie graniczą z cudem, do naszej dyspozycji zostaną oddane także:
- Expert Mode – brak podpowiedzi i dodatkowych informacji, pozwalających na łatwiejsze prowadzenie konwersacji oraz walki, postacie umierają bezpowrotnie po utracie wszystkich punktów zdrowia;
- Trial of Iron – gra zapisuje się automatycznie tylko w jednym pliku, po śmierci głównego bohatera musimy rozpoczynać przygodę od początku;
- Path of the Damned – przeznaczony dla najwytrwalszych graczy. Napotykani przeciwnicy mogą być zarówno wyjątkowo słabi, jak i niemalże niemożliwi do pokonania – i to na każdym etapie rozgrywki!
Mnogość dostępnych trybów gwarantuje, że każdy powinien bez problemu znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo możliwość nie tylko zwiększania poziomu trudności, ale i oddziaływania na mechanizmy rządzące rozgrywką powinna bardzo pozytywnie wpłynąć na żywotność i powtarzalność samej gry. Z drugiej strony Tim Cain – jeden z programistów w zespole pracującym nad Project Eternity – ogłosił oficjalnie, że w grze nie uświadczymy ani trybu multiplayer, ani możliwości kooperacji z innymi graczami. Stanowisko Obsidianu w tej kwestii zdaje się być niezachwiane, miejmy więc nadzieję, że tradycyjna kampania okaże się na tyle dobra, iż w zupełności wystarczy do cieszenia się rozgrywką przynajmniej kilkakrotnie.
Pod względem szaty graficznej Project Eternity z pewnością „wyróżni” się na tle konkurencji. Wybór rzutu izometrycznego w przypadku tytułu sięgającego do korzeni gatunku wydaje się być bardziej niż oczywisty. Wszystkich krzywiących się na samą myśl o grafice z zeszłego wieku natychmiast uspokajam - na ekranie wygląda to bardziej niż imponująco.
Odliczanie czas zacząć
Sumując dotychczasowe informacje na temat Project Eternity, śmiało można uznać, że czeka nas piękny powrót do epoki, która zdawała się być definitywnie zakończona. Choć oczekiwania wobec tej pozycji urosły do niebotycznych rozmiarów, wygląda na to, że Obsidian Entertainment zdoła ostatecznie udźwignąć ciężar, jaki spadł na jego barki. Do premiery (o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem) zostało już niespełna pół roku, a to wystarczający zapas czasu, by dopracować wszelkie detale. Co ciekawe, otwartą kwestią pozostaje wciąż finalna nazwa – Project Eternity (w wolnym tłumaczeniu – „Projekt Wieczność”) to w końcu jedynie tytuł roboczy, który w każdej chwili może ulec zmianie. Bez względu jednak na to, jak sama gra będzie określana, już teraz można ogłosić, że odniosła niebagatelny sukces – w końcu niewielu produkcjom udało się jeszcze na poziomie konceptu zarobić 4 miliony dolarów. Gracze swoje już zrobili – teraz pozostaje mieć nadzieję, że Obsidian odwdzięczy się tym samym, a czas pozostały do pojawienia się dzieła tego studia nie będzie dłużyć się niczym tytułowa wieczność.
Luc | GRYOnline.pl