autor: Szymon Liebert
Spędziłem 18 godzin w grze Elden Ring - i odpowiadam na różne pytania - Strona 6
Kiedy zaoferowano mi dostęp do wersji testowej Elden Ringa, oczywiście zgodziłem się od razu, spodziewając się przyjemnego dema na kilka godzin. Tymczasem spędziłem w tej grze 18 godzin rozłożonych na jakieś 3 dni życia.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Elden Ring - otwarty świat śmierci wart
Czy jest tryb easy w Elden Ringu?
Nie uświadczyłem żadnych ustawień poziomu trudności, ale na pewno sporym ułatwieniem będzie powrót trybu kooperacji i rywalizacji (po Sekiro, w którym go zabrakło). Multiplayer nadal występuje w tym specyficznym, ograniczonym stylu, ale FromSoftware wrzuciło tu wszystkie dotychczasowe techniki. Możemy zostawiać znaki przywołania, wysłać sygnał, że chcemy komuś pomóc, zapraszać do kooperacji i rywalizacji, a także atakować inne światy. Jest też opcja ustawienia sobie hasła, a także hasła dla grupy graczy, żeby łączyć się z konkretnymi osobami. Z powodu małej liczebności grających dużo zabawy w sieci nie przetestowałem, ale zauważyłem podobne mechaniki, np. po zabiciu bossa w czyjejś grze byłem odsyłany do swojego świata.
Pytania z kategorii „trochę dziwne”
Kim jest gadający garnek?
Domyślam się, że gadający garnek jest NPC, który pomoże nam w walce, a z powodu swojego wyglądu i waleczności stanie się nieśmiertelny dzięki internetowym memom. Niestety, nie mogę powiedzieć nic więcej, bo po prostu nie udało mi się go spotkać w dostarczonej wersji gry. Mam wrażenie, że znalazłem miejsce, w którym powinien się znajdować (porównując ujęcia z gry z fragmentami zwiastunów), ale niestety tam go nie było. Garnki są natomiast ważnym elementem zabawy, bo standardowo rozbijamy ich setki, ale też wykorzystujemy do produkowania przedmiotów. Oby to nie wpłynęło na dobre relacje z panem Garnkiem.
Najdziwniejsza rzecz, jaką zrobiłeś w grze?
Testując możliwości wierzchowca, udało mi się doprowadzić do sytuacji, w której grupa goniących mnie olbrzymów zaczęła okładać siebie nawzajem. Próbowałem także swoich sił z kupcami, wśród których jeden wyglądał bardzo podobnie do... św. Mikołaja.
Jaki był najzabawniejszy NPC, którego spotkałeś?
Poza minibossem nazywającym się Dyniogłowy i posiadającym, nie zgadniecie, hełm przypominający dynię, trafiłem na kupca, który wygląda jak... św. Mikołaj (wyobraźcie sobie czerwoną czapkę i kubraczek). Zabawne jest to, że kupcy zwykle mają przy sobie wiernego osiołka i kiedy ich zaatakujemy... wskakują na jego grzbiet i rozpoczyna się najbardziej „epicka” walka w siodle w historii gier. Swoją drogą, jeśli św. Mikołaj nie przyjdzie do Was w tym roku z prezentami, wiecie już dlaczego. Zabiłem go.
Czy są jakieś mechaniki, które cię zaskoczyły?
Chyba najbardziej zaskakujący moment przydarzył mi się po walce z wodzem półludzi, przywódcą goblinopodobnych istot w jaskini. Otóż po wymordowaniu całej populacji zamieszkującej grotę dwa gobliny zrobiły coś, czego się nie spodziewałem. Przystanęły, uniosły ręce w górę i zaczęły smutno kwilić, błagając o litość. Nie wiem, na ile ta mechanika poddających się wrogów będzie powszechna, ale przyznam, że Miyazaki znowu mnie strollował. Przez krótki moment poczułem, że to nie gobliny są potworami, tylko ja.
Czy to po prostu działa? ;)
Są pewne elementy, które wzbudzą kontrowersje wśród ortodoksyjnych fanów Soulsów. Chodzi między innymi o większą przejrzystość systemu czy nieco niższy poziom trudności na otwartej mapie gry. Wyznam, że sam trochę kręciłem początkowo nosem, bo zamiast pełnoprawnych lokacji dostajemy tu mniejsze dungeony czy proste scenariusze. Wydaje mi się jednak, że to celowy zabieg mający na celu dać graczowi oddech między głównymi, trudnymi lokacjami i bossami.
Sam otwarty świat, chociaż nie tak intrygujący, jak się spodziewałem, wciąż posiada fantastyczne elementy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jest to pretendent do detronizacji układu mapy znanej z pierwszego Dark Souls, która do tej pory była uznawana za najbardziej błyskotliwą i trafioną.
Hed, czy się jarasz?
Tak.
Po kilkunastu godzinach spędzonych z Elden Ringiem, powiedziałbym, że niektóre rzeczy mocno mnie zaskoczyły. Nie spodziewałem się, że w otwartym świecie gry trafię na tyle mniejszych, szybkich wręcz atrakcji. Rozłożenie napięcia na wyzwania mniej angażujące nasze receptory stresowe może jednak przynieść pozytywne rezultaty. Mamy tu więcej przestrzeni i nie tylko w związku z tym, że mapa gry jest zdecydowanie bardziej otwarta.
Obok tego nowego, lżejszego spojrzenia na Soulsy Elden Ring nie rezygnuje z dotychczasowego dorobku i w swojej głównej lokacji ponownie czaruje wymagającymi przeciwnikami oraz labiryntową konstrukcją. Całość wydaje się imponująca, intrygująca i wciągająca – także dlatego, że na horyzoncie wciąż są ruiny, twierdze, wieże i góry, do których nie udało mi się dotrzeć. To uczucie boli, więc nie mogę doczekać się pełnej wersji.
ZASTRZEŻENIE
Dostęp do wczesnych testów gry Elden Ring otrzymaliśmy od firmy Cenega.