Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 10 listopada 2021, 16:47

autor: Szymon Liebert

Spędziłem 18 godzin w grze Elden Ring - i odpowiadam na różne pytania - Strona 5

Kiedy zaoferowano mi dostęp do wersji testowej Elden Ringa, oczywiście zgodziłem się od razu, spodziewając się przyjemnego dema na kilka godzin. Tymczasem spędziłem w tej grze 18 godzin rozłożonych na jakieś 3 dni życia.

Jak trudny będzie Elden Ring? Czy to jeszcze soulslike?

Tu czuć pewien dualizm, bo otwarty świat jest nieco przystępniejszy i oferuje bardziej kompaktowe doznania, a dodatkowo gracz otrzymuje wsparcie wierzchowca i innych nowości. Wszystkie wymienione wcześniej aktywności (podziemia, lochy, katakumby, scenariusze czy starcia z bossami w otwartym świecie) były szybkie i mniej problematyczne niż w typowej grze FromSoftware. Powiem tyle: przykładowy dungeon z gargulcami dało się przejść w dosłownie... 10 minut, włącznie z pokonaniem finalnego bossa (przypomina to więc nieco „kielichowe lochy” z Bloodborne’a). Zaryzykowałbym tezę, że „open world” to „Soulsy instant”.

Z drugiej strony jest lokacja główna – w tym przypadku wielkie zamczysko. Parafrazując słynne powiedzenie z Demon’s Souls: „Prawdziwy Elden Ring zaczyna się tutaj”. Już przy wchodzeniu do zamku zatrzymuje nas niejaki Margit, boss, który naprawdę może nam sprawić sporo problemów. Ten przeciwnik zaskoczył mnie przede wszystkim „przeciąganiem” animacji, co utrudniało wyczucie momentu do uskoku. Boss był też dość rozsmakowany w budowaniu napięcia, bo potrafił wycofywać się i przymierzać do kolejnego ataku dłuższą chwilę. Nie jest to może najbardziej rozbudowany „szef”, jakiego widziałem, ale uznałbym go za ciekawego.

Za tym bossem rozpościera się wspomniany zamek, skonstruowany w dość nietypowy sposób. Na samym początku jeden z NPC składa nam propozycję, by ominąć główne wejście i przedrzeć się bokiem. Ta „bezpieczniejsza” ścieżka prowadzi przez zewnętrzne spadziste klify pilnowane przez orły z przyczepionymi do łap długimi ostrzami (czyżby jakiś eksperyment złego Gandalfa?). Sekwencja w murach zamku jest wręcz metanarracją na temat Soulsów i kolejną autoreferencją: to labirynt drabin, rusztowań, ukrytych przejść i przeciwników miotających w nas bombami. W połączeniu z nowymi ruchami postaci – skokiem – dawało to świetne rezultaty i obietnicę kolejnej skondensowanej porcji sznytu przestrzennego FromSoftware. Niestety, sekwencja wewnątrz twierdzy była krótka.

Druga ścieżka prowadząca do zamku – główna brama – była już doznaniem sadystycznym. Pewnie dlatego chętnie ją rozbroiłem. Tu zaczynamy przygodę od czegoś w rodzaju balisty z Latrii w Demon’s Souls, bo na dzień dobry dostajemy serię pocisków, z których prawie każdy był w stanie mnie powalić. Jeśli wymanewrujemy balisty, zaczynamy przedzieranie się przez zastępy wrogów. 

Czy bossowie są trudni?

Bossowie z otwartego świata nie byli zbyt trudni, bo gracz może skorzystać z wielu wspomagaczy. Mamy możliwość przywoływania NPC na pomoc – pojawia się wtedy grupa żołnierzy, wataha wilków czy samotny mag, którzy służą nam jako towarzysze przez kilka minut. Po drugie, walka na grzbiecie wierzchowca okazała się dużym ułatwieniem, bo dzięki niemu możemy bardzo wygodnie wymanewrować większość piechoty, jak i jeźdźców oraz bestie. Smoka na jeziorze, widocznego w wielu gameplayach, ubiłem przy pierwszym podejściu. Również bossowie we wspomnianych pobocznych podziemiach nie stanowili wielkiego problemu.

Nie znaczy to, że gra będzie łatwa, bo wydaje mi się, że poziom trudności momentami potrafił skoczyć, szczególnie w przypadku niektórych bardziej ukrytych bossów lub bossów z głównej ścieżki.

Nigdy nie grałem w żadne Soulsy – czy Elden Ring to dobre miejsce, żeby zacząć?

Do tej pory na pytanie: „Od jakiej gry FromSoftware zacząć?” zwykle odpowiadałem: „Dark Souls 3”. Teraz jednak może się to zmienić, bo jak pisałem wyżej, Elden Ring wydaje się mieszanką rozbudowanych lokacji i trudnych bossów z buforującym to lżejszym i wybaczającym więcej otwartym światem. To jedna z tych gier, w których – jeśli się zatniemy – zawsze znajdziemy jakieś alternatywne ścieżki, z których można skorzystać, żeby odpocząć psychicznie albo „podlevelować” postać. 

Gra jest też najbardziej przystępna – nazwijmy to – „interfejsowo”, zaraz obok Sekiro – mamy tu mapę ze wskaźnikami lokacji czy NPC, przystępniejszy co-op i rywalizację, szczegółowe opisy statystyk postaci itd. Co ważniejsze, każda nowa mechanika jest witana odpowiednim ekranem z podpowiedziami, co jest dość nieoczywiste jak na gry FromSoftware. Z drugiej strony w dalszym ciągu twórcy nie tłumaczą wszystkiego i wciąż jest tu sporo sekretów.

Wymaksowałem wszystkie gry FromSoftware – czy Elden Ring czymś mnie zaskoczy/zawiedzie?

Wydaje mi się, że fani Soulsów znajdą tu wiele dla siebie, bo gra ma wszystkie typowe elementy, występujące w największym stężeniu we wspomnianej głównej lokacji. Sam open world wydaje się ciekawy i może skrywać sporo sekretów.

Czy fabuła jest łatwiejsza do przyswojenia?

To niestety trudno ocenić, bo spotkałem tylko kilku NPC. To, co mówili, brzmiało jednak jak mieszanka dotychczasowych pomysłów FromSoftware na narrację. Powiedzmy wprost: pierwszy napotkany NPC informuje, że możemy spróbować stanąć do walki o odzyskanie chwały, ale i tak poniesiemy porażkę, więc lepiej poddać się od razu.

Znaczna większość postaci, opisów przedmiotów i scenek przerywnikowych jest w równym stopniu tajemnicza. Nawet Melina, nasza opiekunka, która pojawia się w pewnym momencie gry, wyznaje otwarcie, że nie do końca wie lub może nam powiedzieć, jaką rolę odgrywa w toczących się wydarzeniach.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.