Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 10 listopada 2021, 16:47

autor: Szymon Liebert

Spędziłem 18 godzin w grze Elden Ring - i odpowiadam na różne pytania - Strona 4

Kiedy zaoferowano mi dostęp do wersji testowej Elden Ringa, oczywiście zgodziłem się od razu, spodziewając się przyjemnego dema na kilka godzin. Tymczasem spędziłem w tej grze 18 godzin rozłożonych na jakieś 3 dni życia.

Jak zmieniła się walka w Elden Ringu?

Walka wydaje się tu łączyć elementy wielu gier, chociaż najbliżej jej do tej z Dark Souls. Mamy tu więc rzeczy typowe, takie jak możliwość wykonywania mocnych i słabych ataków, robienia uników i bloków bronią lub tarczą czy chociażby ripostowania. Do tego dorzucono skoki, ataki z powietrza, przełamywanie postawy i bardziej precyzyjne „hitboxy” z Sekiro, a także specjalne techniki walki z Dark Souls 3 (tu nazwane „popiołami wojny”). 

Największe wrażenie zrobiła na mnie sama płynność walki i jej responsywność. Nie chodzi już nawet o jakość poruszania się postaci, tylko bardziej o wchodzenie w kontakt z przeciwnikiem. Przykładowo, gdy włócznik wyciągnie w naszym kierunku broń, nie musimy uskakiwać – wystarczy przesunąć się nieznacznie, a grot włóczni trafi w powietrze nad ramieniem postaci. Uderzając w opancerzony element wroga, czujemy, że broń się odbija, co przetestowałem między innymi na minibossie znanym jako Dyniogłowy (zgadnijcie, co ma zamiast głowy). Wielu przeciwników w grze wyciąga też w stronę gracza pochodnię – już trzymając ją przed sobą, stają się groźni, bo jeśli naskoczymy na pochodnię, nasza postać nadzieje się na nią i otrzyma obrażenia.

Ciekawe są także „popioły wojny” – specjalne umiejętności, które umieszczamy w broni. To po prostu szczególny rodzaj ataków, np. uderzenie gromem lub wiatrem, barbarzyńska szarża itd. Ciekawe jest to, że otrzymujemy teraz trzy sloty na zestawy uzbrojenia, możemy korzystać z dwóch sztuk broni jednocześnie i przekładać ją z lewej do prawej ręki albo chwytać oburącz. To o tyle istotne, że możemy mieć przypisane różne „popioły wojny” do poszczególnego oręża i szybko uzyskać do nich dostęp w trakcie walki.

Czy magia / przyzywanie NPC jest zbyt mocne i psuje grę?

Jeśli chodzi o magię, tego przetestować nie było mi dane w pełnym zakresie, ale powiedziałbym, że magowie, a także łucznicy będą raczej niezłą opcją. Zauważyłem, że wygodnie można miotać strzałami czy zaklęciami z wierzchowca i nasza postać jest dużo bardziej mobilna niż w niektórych grach FromSoftware. Same zaklęcia są mieszanką starych i nowych pomysłów (bo teraz pojawiają się „inkantacje” powiązane ze statystyką „mądrość”), więc pewnie będzie ciekawie.

Sporo pytań wzbudza za to mechanika przyzywania fantomowych NPC na pomoc. Wydaje mi się, że to po części chęć zbalansowania dużej liczebności przeciwników, wyjście naprzeciw oczekiwaniom ludzi, którzy nie chcą grać w co-opie, ale też lepsze wykorzystanie paska many, który pozostawał nieużywany, gdy graliśmy wojownikiem.

Jak działają mikstury leczące? Czy szybko się kończą?

Mikstury many, tutaj znanej jako „punkty skupienia”, oraz mikstury leczące, a raczej „butelki szkarłatnych łez”, działają podobnie jak w Dark Souls 3. Po każdym respawnie w miejscu łaski regeneruje się ich ograniczony zapas. Możemy też ustalić, ile z dostępnej puli mikstur przeznaczamy na życie, a ile chcemy dobrać na manę. Z czasem ten zapas można powiększać. Co więcej, crafting otwiera możliwość wytwarzania pewnych przedmiotów wspomagających regenerację obu tych elementów.

Jest także mechanika, która ma usprawnić grę – jeśli zabijemy całą grupę wrogów w danym miejscu, pula mikstur może zostać zregenerowana, więc teoretycznie nie musimy wracać do miejsca łaski, żeby odnowić siły.

Czy w Elden Ringu jest crafting i ulepszanie sprzętu?

Co nieco zaskakujące, Elden Ring posiada dość bogaty system craftingu, który pozwala stworzyć praktycznie każdy przedmiot wspomagający naszą postać w walce, leczeniu czy eksploracji. Żeby odblokować możliwość tworzenia sprzętu, musimy nabyć odpowiednie narzędzia i schematy u jednego z kupców. Surowce zdobywamy od pokonanych wrogów, ale też zbierając je w świecie gry – tak, jest tu teraz dużo mniej rzadszych ziółek, które możemy podnieść. Początkowo byłem nieufny wobec tego pomysłu, bo tak bardzo kojarzy się z „typowymi” grami, ale ostatecznie to chyba działa. Otrzymujemy małe nagrody za eksplorację każdego zakamarka, a z drugiej strony nie musimy polegać w stu procentach na ofercie kupców.

Ulepszanie samego sprzętu wydaje się przypominać rozwiązania z poprzednich gier FromSoftware –zdobywając odłamki kamienia kowalskiego, możemy przy ich pomocy wzmocnić siłę oręża czy tarcz. W wersji testowej robiliśmy to przy kowadle znajdującym się w jednej z lokacji, ale pojawiała się tam informacja, że mocniejsze ulepszenia może wykonać tylko kowal (na tego niestety nie trafiłem).

Jeszcze jedną ciekawą formą modyfikowania broni są „popioły wojny”. To specjalne umiejętności znane z Dark Souls 3, które teraz możemy zdobywać za pokonywanie wrogów lub znajdować w skrzyniach, a później umieszczać swobodnie w dostępnym orężu.

Czy warto się skradać?

Pytanie jest zasadne, bo skradanie pojawiło się w Sekiro, a i tak wielu fanów Soulsów je zignorowało. Wydaje mi się, że w Elden Ringu może być podobnie, chociaż sam motyw działania w ukryciu ma tu jeszcze więcej sensu. Dzieje się tak dlatego, że w niektórych lokacjach, np. w obozie żołnierzy, liczebność wrogów okazuje się ogromna. W grze występuje też mechanika, która pozwala pewnym przeciwnikom wezwać okrzykiem lub trąbką wsparcie. Przetestowałem to i muszę powiedzieć, że rezultaty są wspaniałe – gdy tylko wróg zatrąbił na alarm, naskoczyło na mnie około dziesięciu nieprzyjaciół. Czy da się ich pokonać? Oczywiście, że tak, bo mamy wymienione już nowe zdolności wspomagające. Wiele osób będzie jednak wolało rozegrać taką sytuację po cichu, a to jest jak najbardziej możliwe.

Samo skradanie działa w uproszczony sposób, ale jest funkcjonalne. Przykładowo przeciwnicy czasem nas zauważają, jednak szybko tracą zainteresowanie, jeśli nie wbiegniemy na nich frontalnie. Jest też motyw wykonywania potężnych ciosów z ukrycia (tzw. backstabów), które niekoniecznie muszą zabić wroga, ale na pewno przechylą szalę zwycięstwa na naszą stronę. System wydaje się niezły, bo nie musimy chować się w wyselekcjonowanych kępkach trawy. Pojawiają się też pewne dodatkowe przedmioty, które niemal zmieniają grę w Metal Gear Solid – co powiecie na usypiające strzały?

Sam kilkakrotnie skorzystałem ze skradania, chociażby w momencie, gdy nieoczekiwanie wylazł na mnie olbrzym. Instynktowna reakcja: wskoczyłem w pobliskie krzaczory, a olbrzym, jak gdyby nigdy nic, minął mnie i zignorował.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?