Gramy w Deus Ex: Rozłam ludzkości - sześć godzin w świecie wszczepów - Strona 3
6 godzin spędzone z Deus Ex: Rozłam Ludzkości pozwoliły mi na wyrobienie sobie wstępnej opinii na temat kontynuacji. Sequel wygląda bardzo ładnie, wciąga i poprawia to, co nie do końca zagrało w poprzedniej części.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Deus Ex: Rozłam ludzkości - gorszy bliźniak Buntu ludzkości

Fani agresywnej rozgrywki w końcu poczują większą satysfakcję. (Obrazek dostarczony przez producenta)
Największym zarzutem wobec Buntu ludzkości była konieczność walki z bossami w jeden konkretny sposób, co zostało naprawione dopiero w wydanej później wersji Director’s Cut. Tym razem twórcy gry nie będą nas zmuszać za każdym razem do wymiany ognia. Osoba, po którą zostałem wysłany do Golem City, wprawdzie nie była zbyt zadowolona z mojej obecności, ale udało mi się ją przegadać i namówić do powrotu ze mną do Pragi. Jak to się jednak skończyło, będziecie musieli przekonać się sami.
Wprowadzone zmiany nie czynią jednak gry łatwiejszą. Dzięki nowej konstrukcji poziomów (zdecydowanie uwydatniona jest wertykalność lokacji) mamy więcej możliwości skradania się, ale wciąż wymaga ono uwagi i ostrożności. Strzelanie, choć znacznie usprawnione, zmusza do taktycznego podejścia do walki. Jeśli komuś wydaje się, że nowe Deus Ex pozwala na przejście poziomu sposobem czołgu Stalina, bardzo szybko zderzy się z rzeczywistością. Są wszczepy, które zwiększają wytrzymałość oraz obronność Jensena, ale oznacza to konieczność dobrania kierunku rozwoju postaci do preferowanego stylu rozgrywki. Nowe Deus Ex nic nie straciło ze swojej złożoności, a jedynie poprawiło to, co gameplayowo nie grało w poprzedniej odsłonie.
W grze pojawił się również drobny system craftingu. Zbierając różnego rodzaju komponenty, mamy możliwość stworzenia tak przydatnych rzeczy jak biokomórki uzupełniające energię czy hipostymulanty odnawiające zdrowie.
Jak zapewne wiecie, Jensen dostał nowe zabawki (czyt. wszczepy), z których może korzystać. Ich obecność została wytłumaczona fabularnie, ale ważniejsza jest rządząca nimi mechanika. Oprócz zestawu, który już znamy, nasz protagonista ma dostęp do tak zwanych „wszczepów eksperymentalnych – technologii niosącej ze sobą pewne konsekwencje. Uaktywnienie drzewka rozwoju jednego z takich wszczepów podnosi zużycie energii u Jensena, a jej wyrównanie wymaga permanentnego wyłączenia innych eksperymentalnych wszczepów. Taki system nie pozwala na odblokowanie wszystkiego, ale w RPG-owym rozwoju postaci też nie o to chodzi, prawda? W trakcie rozgrywki kilkakrotnie miałem okazję skorzystać z nowych umiejętności, w tym pocisków Tesli, które unieruchamiają maksymalnie do czterech wrogów, i muszę przyznać, że ma to sens – nie odnosi się wrażenia, że nowe umiejętności wstawione zostały na siłę, tylko po to, żeby były.