Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Wasteland 2 Recenzja gry

Recenzja gry 22 września 2014, 13:00

autor: Szymon "Hed" Liebert

Recenzja gry Wasteland 2 - najlepszy Fallout, na jakiego stać Kickstartera

Twórcy Wasteland 2 obiecywali na Kickstarterze powrót postapokaliptycznych erpegów w wielkim stylu. Czy gra rzeczywiście jest następcą Fallouta?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. klimat, klimat, klimat – posępne spojrzenie na ludzkość i czarny humor,
  2. konstrukcja świata i zadań – mniej, ale konkretniej,
  3. sympatyczny system walki – znacznie ciekawszy niż w becie,
  4. sensowny pomysł na rozwój postaci - wykorzystanie wielu umiejętności,
  5. duży rozmach gry – przygoda na kilkadziesiąt godzin.
MINUSY:
  1. paskudna grafika i niewygodny interfejs,
  2. wciąż sporo błędów technicznych – w zadaniach i działaniu gry,
  3. dziurawa jak sito polska wersja językowa – czekamy na łatkę.

Pierwszego Wasteland nie pamiętam, bo kiedy gra trafiła do sklepów w 1988 roku miałem zaledwie pięć lat. Trudno więc wymagać, żebym ekscytował się rozbudowanym postapokaliptycznym erpegiem z wyjątkowo mroczną fabułą i brutalnymi treściami. Pamiętam za to tworzonego przez tę samą ekipę Fallouta, który zadebiutował prawię dekadę później. Dla piętnastolatka to było objawienie – błądzenie po pustkowiach i rozwiązywanie problemów mutantów oraz ludzi pochłonęło mnie na dobre. Nie jestem w tym odosobniony, bo dla wielu ludzi pierwsze dwie części Fallouta są wręcz grami życia.

Brian Fargo, jeden z czołowych autorów zarówno serii Wasteland, jak i Fallout, postanowił przypomnieć swój wczesny dorobek. Dla mnie była to obietnica powrotu do końcówki lat 90-tych, kiedy prawie każda gra RPG budziła tak dużo emocji. Zadanie wydawało się niesamowicie trudne, nawet mimo ogromnego wsparcia fanów na Kickstarterze, gdzie projekt zebrał prawie 3 miliony dolarów. Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w postapokaliptycznej Arizonie, gdzie toczy się akcja Wasteland 2, mogę uspokoić – fani dostali to, czego chcieli. Najbardziej radioaktywnej gry w tym roku. Z wszelkimi tego plusami i minusami...

Przykurzona odznaka i gołębie odchody

Wasteland 2 zaczyna się w dość intrygujący sposób – nad grobem jednego ze Strażników Pustkowi, frakcji która obrała sobie za cel utrzymanie porządku w Arizonie. Mówimy oczywiście o amerykańskim stanie podnoszącym się po nuklearnym holokauście, jaki w tym uniwersum miał miejsce w 1998 roku. Niejaki As, doborowy strażnik, zginął w tajemniczych okolicznościach podczas misji naprawy sieci odbiorników radiowych. Rozwiązanie zagadki śmierci kompana i naprawa łączności to tylko punkt wyjścia dla znacznie grubszej intrygi, a przy okazji przyczynek do rozpoczęcia wielowątkowej przygody. W jej toku poznajemy koloryt postapokaliptycznego świata. Dość powiedzieć, że jest on raczej specyficzny, czego przykładem niech będą efektowni atomowi mnisi. Ta grupa religijnych fanatyków za boga obrała sobie bombę jądrową z pobliskiego silosu. Ich pomysł na utrzymanie pokoju zakłada wykorzystanie oddziałów samobójczych, uzbrojonych w granaty nuklearne. Zgodnie z założeniem: „żyjmy w pokoju, albo wysadzimy w powietrze wszystkich”.

Witajcie w Arizonie, czy raczej jej pozostałościach.

Gra pęka w szwach od podobnych motywów – połączenia posępnego spojrzenia na naturę ludzką z czarnym humorem, wymieszanego w kotle współczesnej nam popkultury. Znajdziecie tu zarówno dramat, jak i satyrę. Dziesiątki okazji, żeby poczuć odrazę, chociażby do sposobu legitymizacji władzy stosowanego przez Czerwone Skorpiony, lokalnej grupy, która chce wyprzeć Strażników Pustkowi. A także mnóstwo sytuacji, w których można się pośmiać, włącznie z parodiowaniem innych gier (postapokaliptyczny snake!). Zaglądam właśnie do plecaka mojej drużyny i co widzę? Najdziwniejszą kombinację przedmiotów z możliwych: kosz wiklinowy, uszkodzoną przenośną konsolę, kostki dla psa, kapelusz amigo, ludzką stopę, przypinkę fanklubu Wasteland i... gołębie odchody. Z tymi ostatnimi sprawa jest o tyle, powiedzmy, zabawna, że bez problemu można znaleźć kogoś, kto chętnie je kupi. Po prostu, dzień jak co dzień na pustkowiach.

Recenzja gry Colony Ship - czas na dekadencję w kosmosie
Recenzja gry Colony Ship - czas na dekadencję w kosmosie

Recenzja gry

Nie spieszyliśmy się z tą recenzją, ale było warto. Colony Ship to trzecie najlepsze izometryczne RPG wydane w tym roku, zaraz po Baldur’s Gate 3 i Aliens: Dark Descent. Szkoda tylko, że jest dostępne wyłącznie po angielsku.

Recenzja Lords of the Fallen - pokutne biczowanie po każdej śmierci
Recenzja Lords of the Fallen - pokutne biczowanie po każdej śmierci

Recenzja gry

Lords of the Fallen łatwo nie będzie miało. Po świetnym Lies of P, oczekiwania fanów gier soulslike wywindowane zostały poza skalę. Czy nasączona krwią, wodą święconą i religijnym fanatyzmem produkcja CI Games wyjdzie zwycięsko ze starcia z rywalami?

Recenzja Cyberpunk 2077: Phantom Liberty - znowu to zrobili
Recenzja Cyberpunk 2077: Phantom Liberty - znowu to zrobili

Recenzja gry

Historia Cyberpunka 2077 powoli zmierza ku końcowi. Dodatek Phantom Liberty i aktualizacja 2.0 to ostatnie akordy w tej przygodzie, pełnej zarówno zachwytów, jak i początkowych rozczarowań. Cieszę się, że finał tej epopei jest tak dobry.