autor: Adam Kaczmarek
ArmA II: Operation Arrowhead - recenzja gry
Swojskie klimaty Europy Wschodniej w Operation Arrowhead ustąpiły piaskom Takistanu. Czy Czesi z Bohemia Interactive utrzymali w rozszerzeniu do Army wysoką formę?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Uwaga, „fanboy” pociera szklaną kulę i wróży – Operation Arrowhead może być najlepszym dodatkiem w tym roku. I nie jest to proroctwo całkiem pozbawione logicznych przesłanek. Bohemia Interactive zastosowała sprytny myk, otóż do odpalenia OA nie potrzeba podstawowej wersji gry. Jest to aplikacja samodzielna. Dla wiernych fanów przygotowano również opcję integracji zawartości ArmA II z Operation Arrowehad, tworząc tym samym jedyny na rynku militarny symulator z setkami jednostek, pojazdów i rodzajów broni. Wszystko opakowano w tradycyjny sandbox, przez jednych pożądany, a przez drugich wyszydzany. Robi wrażenie?
Pierwsza rzecz, rzucająca się w oczy po uruchomieniu dodatku, to totalna zmiana klimatu. Pamiętacie swojskie tereny Czarnorusi, lasy, łąki, pastwiska, zamki i porty? W Arrowheadzie tych elementów krajobrazu na pewno nie ujrzycie. Gracz ląduje w Takistanie, wirtualnym państwie, przypominającym współczesny Afganistan. Gorące piaski, pola naftowe, mnóstwo przełęczy, kamieni oraz wiosek – to od tej pory teren naszych działań. Z jednej strony to świetne urozmaicenie (zwłaszcza, że ArmA kojarzy się bardziej z klimatami Europy Wschodniej), z drugiej spore utrudnienie, gdyż o kryjówkę przed atakującym wrogiem niezwykle ciężko. Co najważniejsze, takistańskie plenery wcale nie nudzą. Zawsze znajdzie się w nich coś ciekawego, jakiś skrawek o indywidualnych walorach przyrodniczych i militarnych. Pospacerujcie sobie na przykład w okolicy miasteczka Feruz Abad i pobliskiej kopalni – kawał mocnych wrażeń gwarantowany. Druga z lokacji umieszczonych w dodatku to zdecydowanie mniejszy od Takistanu Zargabad, który – jak mniemam – będzie terenem skondensowanych walk na krótki dystans w strefie zabudowanej. Ostatnia z map nazwana została po prostu Pustynią i przeznaczona jest do testów różnorakich jednostek. Nie można jej jednak lekceważyć – dzięki kilku prostym zabiegom może przeobrazić się w tętniące życiem miasteczko.
W ArmA II wprowadzono pewną nowość zwaną „modułami”. Owe narzędzia zmieniały rozgrywkę w zależności od preferencji gracza – upraszczały system leczenia, tworzyły losowe patrole itd. W Operation Arrowhead zakres modułów powiększył się m.in. o generator terenów zurbanizowanych. Odpowiednia konfiguracja tej opcji może zaowocować naprawdę świetnymi rezultatami. Nowo powstałą mieścinę można dowolnie nazwać, nadać jej kształt, wielkość, stopień zagęszczenia budynkami itp. Ogólnie to bardzo ciekawa zabawka dla kogoś, kto dużo czasu spędza przy edytorze misji. Sporo poprawek wniesiono również do modułu ALICE, który symuluje codzienny żywot mieszkańców. Ludzie rozmawiają ze sobą, chodzą na spacery, wracają o zmroku do domów i tak w kółko, jak w szarej rzeczywistości zdominowanej przez rutynę. W gruncie rzeczy dzięki tym usprawnieniom społeczność zrzeszona wokół serii może kreować konflikty bardziej wiarygodne i klimatyczne.