autor: Marcin Łukański
FaceBreaker - recenzja gry
Nowatorskie, ciekawe, żartobliwe spojrzenie na boks. Masz ochotę nakłaść Boskiemu Romeo? Tylko w Facebreaker!
Boks to sport dla prawdziwych twardzieli. Pot, zmęczenie, grad ciosów, spragniony krwi tłum kibiców. W znanej serii Fight Night Round firma Electronic Arts starała się jak najlepiej pokazać realia tego brutalnego sportu. Wyraźnie jednak widać, że firma zapragnęła odmiany i postanowiła wyprowadzić prawy sierpowy z troszkę innej strony – animowanej.
Facebreaker to pierwsza gra stworzona przez oddział koncernu Electronic Arts o nazwie EA Freestyle, który to oddział będzie opracowywał produkcje z lekkim przymrużeniem oka i w satyrycznej, zabawnej oprawie. Facebreaker prezentuje całkowicie odmienne podejście do boksu. W grze mamy co prawda dwóch zawodników, starających się jak najszybciej znokautować przeciwnika i mamy pewnego rodzaju ring, ale na tym wszelkie podobieństwa do prawdziwego sportu się kończą. Liczy się jedynie odpowiednio szybkie „boksowanie” przycisków na padzie. Czy znaczne uproszczenie gry wyszło Facebreakerowi na dobre? Nie do końca.
Runda 1
Gra oferuje trzy główne tryby zabawy. Możliwość rozegrania szybkiej walki samemu lub ze znajomym, Brawl For It All, czyli pewnego rodzaju kampanię oraz tryb przeznaczony do rozgrywki tylko z żywymi przeciwnikami – Couch Royal. Jak widać, opcje te nie odbiegają od standardowych trybów, które możemy spotkać w niemal każdej „bijatyce”.
Najwięcej czasu spędzamy, grając w trybie Brawl For All, dzięki któremu można odblokować różne dodatki, jak nowe areny czy ukryci bokserzy. Po wyborze poziomu trudności oraz zdecydowaniu się na danego zawodnika rozpoczynamy potyczkę o kolejne pasy. Aby zdobyć tytuł mistrza animowanych walk, musimy wygrać pojedynki z każdą postacią. Poszczególne zawody podzielone są na cztery główne dywizje, na które składa się konkretna ilość walk zakończona zażartą bitwą o pas. Jeśli przegramy jedne zawody, cofamy się na początek danej dywizji i musimy jeszcze raz wziąć udział we wszystkich walkach.
W Brawl For All walczy się bardzo przyjemnie, ale niestety zmagania dość szybko się kończą, gdyż w sumie czeka nas jedynie około 12 walk. Oczywiście, aby odblokować wszystkie dodatki, trzeba przebrnąć przez ten tryb każdą z dostępnych postaci. Niestety, jest to sztuczne wydłużanie czasu zabawy i niekoniecznie musi się podobać.
Boksuj, boksuj nie przestawaj
Do wyboru dostajemy dwanaście dość charakterystycznych postaci. Mamy dziwnego, niebieskawego pana, który chyba najadł się za dużo lodu, mamy dziewczynkę, która zapewne jest wielką fanką Mr. Mansona i za cel życiowy obrała sobie upodobnienie się do swego idola, mamy potężnego jaskiniowca, któremu przerwano sen zimowy. Nie brak również Pana Skarpety z dwiema maskotkami na rękach czy grubiutkiego cwaniaczka, który całkiem skutecznie wmówił sobie, że jest ninją.
Każda z postaci jest bardzo charakterystyczna i posiada unikalne animacje wszystkich ciosów. Muszę przyznać, że bokserzy są wyjątkowo specyficzni i świetnie zrobieni. Obok zabawnego wyglądu w czasie gry obserwujemy również zabawne ciosy. Jednak niech nikogo nie zwodzą pozory. Nawet Pan Skarpeta może być śmiertelnie zabójczy.