Dead to Rights II: Hell to Pay - recenzja gry
Dead to Rights II tak na dobrą sprawę zadowoli jedynie graczy spragnionych strzelanin, w których trzeba trzymać palec na spuście i niczym innym się nie interesować. Gra bywa frustrująca.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Mam najwyraźniej okrutnego pecha, albowiem w ostatnim czasie w moje ręce trafia coraz większa liczba zręcznościówek nie wymagających zbytniego zaangażowania ze strony gracza. Tytuły te najczęściej koncentrują naszą uwagę na mniej lub bardziej efektownych pojedynkach z napotykanymi w trakcie zabawy przeciwnikami, pomijając jednak przy tym wiele innych, równie istotnych aspektów rozgrywki. Mam tu na myśli zarówno przemyślany i wciągający wątek fabularny, jak i sprytnie skonstruowane poziomy, na których można byłoby zdziałać coś więcej, poza bezmyślnym likwidowaniem nadbiegających oponentów. Recenzowany Dead to Rights II zalicza się do takiego właśnie gatunku strzelanek. Nie ukrywam, iż gra ta oferuje ciekawie zrealizowane walki, niejednokrotnie wystawiające nasz refleks na próbę. Problem w tym, iż omawiana zręcznościówka nie ma absolutnie NIC więcej do zaoferowania. Wielka szkoda, albowiem w przypadku tego typu produkcji stosunkowo skromne urozmaicenia mogłyby w zupełności wystarczyć, tak jak to chociażby miało miejsce w przypadku obu odsłon serii Max Payne.
Posiadaczom komputerów osobistych seria Dead to Rights z całą pewnością nie jest dobrze znana. PeCetowa edycja pierwszej części gry nie cieszyła się jakimś szczególnym powodzeniem. Wygląda na to, iż w przypadku omawianego sequela będzie podobnie, nawet pomimo tego, iż pod wieloma względami różni się on od swojego poprzednika. Po raz kolejny mamy okazję wcielić się w postać Jacka Slate’a, jednego z funkcjonariuszy policji miasta Grant City. W pierwszej części gry Jack szukał zemsty na osobach odpowiedzialnych za dokonanie morderstwa na swoim ojcu, próbując się jednocześnie oczyścić ze stawianych mu zarzutów. Główny wątek recenzowanej kontynuacji jest niestety nieporównanie słabszy. Tym razem mamy do czynienia z prequelem (wydarzenia rozgrywają się jeszcze przed popełnieniem wspomnianego wcześniej morderstwa), a Jack próbuje uratować zaprzyjaźnionego z jego ojcem pewnego sędziego, który został porwany przez członków nieznanego do tej pory gangu. Wygląda na to, iż producentom gry nie chciało się niczego nowego wymyślać, co zresztą można zaobserwować w trakcie zabawy, podczas gdy kolejne elementy fabuły odsłaniane są wyjątkowo rzadko i za pośrednictwem marnie zrealizowanych scenek przerywnikowych (opartych na enginie DtR). Jedynym wyjątkiem jest świetnie wykonane intro do gry, tyle że ono z przedstawianymi dalej wydarzeniami nie ma nic wspólnego.
Odnoszę wrażenie, iż przebieg właściwej rozgrywki dla większości PeCetowców może stanowić spore rozczarowanie. Pragnąłbym przede wszystkim wyprowadzić z błędu te osoby, które sądziły, iż istnieją pewne granice upraszczania shooterów obserwowanych z perspektywy trzeciej osoby. Dead to Rights II w większym stopniu przypomina „celowniczki” pokroju serii House of the Dead czy Virtua Cop, aniżeli klasyczne trójwymiarowe strzelanki.