filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 23 sierpnia 2021, 09:30

Wiedźmin: Zmora wilka nie powala, ale jedną rzecz robi dobrze

Świat Wiedźmina nie ogranicza się tylko do Geralta i jego najbliższych. Wiedźmin: Zmora wilka dobrze to pokazuje. Niestety, film Netflixa nie ustrzegł się też błędów.

Netflix i Wiedźmin z Cavillem. Dwa lata temu zaczęła się przyjaźń niełatwa – pierwszy sezon trapiło mnóstwo bolączek – ale najwyraźniej opłacalna, bowiem platforma VOD rozbudowuje uniwersum wymyślone przez Sapkowskiego szybciej i konsekwentniej niż HBO Grę o tron (pamiętacie taki serial?). Witcher: Nightmare of the Wolf pokazuje, ile potencjału drzemie w „Wiedźminlandii”; udowadnia, że to żywa kraina z mnóstwem problemów. A jednocześnie temu filmowi daleko do ideału. Próbował bowiem złapać zbyt wiele sroczek za ogon.

Jedną z postaci, o której fani gier i książek o wiedźminie chcieliby wiedzieć więcej, od dawna był Vesemir. Podstarzały, ale wciąż dziarski mentor Geralta, troskliwy trener Ciri i jeden z ostatnich mieszkańców Kaer Morhen. Akcja Zmory wilka toczy się wiele lat wcześniej, w okresie wiedźmińskiego prosperity. Adam Jensen, przepraszam, Vesemir błąka się od zlecenia do zlecenia – aż wplątuje się w intrygę zdecydowanie przerastającą zwyczajnego zabójcę potworów. Ale i tak będzie musiał sobie z tym poradzić. Przy tej fabule ujawnia się jedna z poważniejszych dolegliwości filmu. Upchnięto tu zbyt dużo bajerów w osiemdziesięciu minutach. Oraz przesadzono ze skalą wydarzeń.

Grosza daaaaaaj wieeeedźmiiinowiiiii... - Wiedźmin: Zmora wilka nie powala, ale jedną rzecz robi dobrze - dokument - 2021-08-21
Grosza daaaaaaj wieeeedźmiiinowiiiii...

Dla wielu widzów Nightmare of the Wolf może być pierwszym kontaktem z Vesemirem. I nie zrozumcie mnie źle, postać tę przedstawiono całkiem przyzwoicie – ma pazur, poczucie humoru, własne troski i trochę charyzmy. Oraz wygląda jak Adam Jensen, któremu znudziło się czekanie na domknięcie historii w cyklu Deus Ex (no, Square Enix, wciąż na to czekam, nie schrzańcie tego tak jak z Legacy of Kain). Problem w tym, że zostaje on rzucony na zbyt głęboką wodę. To za duża, za ważna przygoda, powiązana z istotnymi dla uniwersum wydarzeniami. Zdecydowanie lepiej sprawdziłaby się trzymająca łeb przy ziemi opowieść. Kameralna, może i ze spektakularną akcją, ale bez królów, magów i wielkich elfich tajemnic. Raczej taka prosto z zakurzonego gościńca, zabitej dechami dziury. Zwykłe zlecenie, które się komplikuje. I trochę takich elementów tu jest, ale nikną one przy nazbyt poważnej historii. Zbyt poważnej jak na naszą pierwszą podróż z Vesemirem, któremu jeszcze nie ciąży Geralt, Ciri, przeznaczenie i Dziki Gon.

A to z kolei całkiem ciekawie pomyślana postać. - Wiedźmin: Zmora wilka nie powala, ale jedną rzecz robi dobrze - dokument - 2021-08-21
A to z kolei całkiem ciekawie pomyślana postać.

W każdym innym fantasy prawdopodobnie nie kręciłbym nosem, ale to jest Wiedźmin. Świat, w którym najlepiej sprawdzają się historie zakrojone na mniejszą skalę, często osobiste, niedotyczące wielkich wydarzeń. Przypomnę, że czytelnicy najbardziej chwalili sobie opowiadania Sapkowskiego, które nawet jeśli zahaczały o dwory i przeznaczenie, to jednak nie tak często, i zazwyczaj trzymały się zakurzonej drogi. To samo z Wiedźminem 3 – największą siłę stanowiły tam wątki poboczne, czasem zabawne, czasem smutne, mroczne i/lub brutalne, ale zawsze dotyczące pomniejszych, kameralnych historii (choć wątek główny dzięki relacji z Ciri też miał swoją moc). Dlatego chciałbym zobaczyć Vesemira, który błąka się po świecie w poszukiwaniu pomniejszych przygód i zleceń, nim przystąpi do swojej wielkiej gry i posiądzie mądrość.

Wraz z dużą stawką pojawiają się donośne tematy, charakterystyczne dla uniwersum Sapkowskiego. Nietolerancja, uprzedzenia, przemoc, brak chęci zrozumienia drugiej strony – a także kilka wynikających bezpośrednio z charakteru Vesemira. Dla niego ta opowieść to lekcja odpowiedzialności za siebie i innych. A przy okazji trzeba jeszcze obskoczyć intrygę, która to wszystko spina. Punktów do odhaczenia jest więc całkiem sporo i niestety, zazwyczaj film robi właśnie to – odhacza je, zamiast uczynić z nich porządną opowieść. Bo trudno pomieścić obszerną tematykę, wielopiętrową intrygę polityczną w kilkudziesięciominutowym obrazie.

Niemniej jako lekka przygoda o emocjonalnym zabarwieniu Nightmare of the Wolf sprawdza się nieźle. Szczerze? Lepiej niż serial. To inna skala, ale widać, że zarazem bardziej przemyślana historia. Na pewno przygotowano ją z większym poszanowaniem inteligencji widza niż niektóre fragmenty serialu (paskudni, kreowani pod tezę showrunnerki Foltest czy Eyck z Denesle, spłycona relacja Geralta i Jaskra), choć szkoda, że po łebkach. Niemniej akcja jest wartka, bohaterowie do polubienia, zwłaszcza zawadiacki i bezczelny Vesemir, z pyskówek dużo bardziej przypominający Geralta niż ten wykreowany przez Cavilla. Parę zwrotów akcji sprawia radochę, choć można się było ich spodziewać.

To porządna produkcja. Świetnie brzmi – naprawdę dobrze dobrano aktorów głosowych – i jeszcze lepiej wygląda. To trochę inna wizualna interpretacja „Wiedźminlandii” niż w grach, komiksach czy serialu. Może i bohaterowie są ubrudzeni oraz ludzcy, jak na dark fantasy przystało, ale śmigają w powietrzu niczym wymiatacze z Castlevanii i innych amerykańskich mutacji anime. I z podobnym radosnym, baśniowym efekciarstwem miotają czarami. Zmorę Wilka przyjemnie się ogląda, to solidne rzemiosło, ale tylko tyle. Film wyleci Wam z głowy szybciej, niż potrwa jego oglądanie. Szkoda. Vesemir zasługuje na więcej.

OD AUTORA

To był mile spędzony seans. Zmora Wilka udowadnia, że w tym uniwersum drzemie jeszcze spory potencjał. Chciałbym tylko, by został on lepiej wykorzystany, zwłaszcza gdy rozbudowuje się ten świat o nowe rewiry. Fakt, wyszło lepiej niż w serialu aktorskim, ale to wciąż nie jest to, co można wycisnąć z przygód wiedźminów. Jako człowiek związany z tym uniwersum (książki mnie wychowały, gry dały sporo radości, pomagałem przy pisaniu oficjalnego wiedźmińskiego larpa Witcher School) liczę na to, że ktoś wreszcie będzie umiał to odpowiednio rozegrać.

Chcesz ze mną pogadać o świecie Wiedźmina? Zapraszam na mój fanpage.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej