Domy publiczne oraz sponsorzy to standard. Cyberseks i prostytucja - mroczna strona gier MMO
- Cyberseks, prostytucja i domy publiczne – mroczna strona gier MMO
- Wyginam śmiało ciało w Azeroth!
- Najstarszy zawód świata to niezły biznes
- Domy publiczne oraz sponsorzy to standard
- Wyjdziesz za mnie? No weź, to się opłaca!
Domy publiczne oraz sponsorzy to standard
Spora część społeczności danej gry nie zdaje sobie sprawy z istnienia domów publicznych w ich produkcjach. Warto tutaj zaznaczyć, że nie są one zaprojektowane przez deweloperów, a tworzone przez samych graczy. Powstają specjalne gildie, zajmujące się świadczeniem odpowiednich usług osobom, szukającym towarzystwa. Przykładowo w Final Fantasy XIV jest to pewnego rodzaju standard na niektórych serwerach.
W ramach „oferty” takiego domu publicznego, można wynająć odpowiednią postać-gracza, aby uprawiała z nami wirtualny seks. Takie domy uciech prosperują wyśmienicie, zarabiając sporo waluty na swoje utrzymanie oraz rozwój. W Final Fantasy XIV często inwestują w wystrój wnętrz oraz odpowiedni ubiór dla pań, aby klienci mieli w czym wybierać. Zróżnicowana oferta ma przyciągnąć co wybredniejsze osoby.

Szukając jedną ręką informacji do tekstu, natknąłem się na sporo wzmianek, z których wynika, że relatywnie mało osób korzystających z domów publicznych w Final Fantasy XIV liczy na cyberseks. Większość zwyczajnie ma ochotę na niezobowiązującą rozmowę, zwykły kontakt z drugą osobą, okazanie nieco ciepła lub flirtowanie przez czat. Sami klienci wolą nazywać pracownice domów publicznych gejszami (nie, pomiędzy gejszą, a prostytutką nie stawiamy znaku równości).
Niektórzy twierdzą, że płeć piękna ma łatwiej w grach MMORPG. Często można natknąć się na przypadki, gdy okazywało się, że członkiem ekipy jest kobieta i automatycznie była traktowana lepiej od innych. Z czasem dostawała lepszy sprzęt, czy więcej złota od innych, a ostatecznie Guild Master rzucał dla niej wszystko. Ostatecznie każdy w Metin 2 chciał bronić swojej szamanki, prawda?:)

Wbrew pozorom nie ma w tym nic strasznego i w zasadzie to całkiem urocza sprawa. Sam zresztą mam odruch lepszego traktowania kobiet w grach sieciowych. Należy jednak pamiętać, że łatwo możemy natknąć się na pewną skrajność. Może Was zdziwić fakt, że zjawisko sponsora (sugar daddy) również nie jest czymś obcym w grach MMO.
Moje doświadczenia z gatunku rzeczywiście potwierdzają, że sponsoring w grach sieciowych nie jest niczym obcym. Często bywa tak, że gdy ktoś odkryje, że druga osoba rzeczywiście jest kobietą, to nagle obdarowuje ją rzadkimi przedmiotami, czy zapewnia inne bonusy – taki układ praktycznie nigdy nie jest bezinteresowny. Osoba obdarowująca zazwyczaj liczy na zwrot „inwestycji”, a tutaj często o krok od cyberseksu. Drogie panie, uważajcie zatem od kogo przyjmujecie prezenty, chyba, że jesteście świadome „układu” w który wchodzicie. Panowie z kolei, jeśli chcecie się szybko wzbogacić to wiecie co robić – róbcie Blood Elfkę, zrzućcie szaty i ruszajcie na podbój Orgrimmaru! Zdziwilibyście się, ile można w ten sposób zarobić.
WYRZUCONY Z PRACY PRZEZ CYBERSEKS
W 2008 roku doszło do nietypowej sytuacji. Funcom świeżo wydało Age of Conan, czyli całkiem brutalne MMORPG w którym nagość nie była niczym dziwnym. Jeden z graczy miał problem, więc zgłosił się do Game Mastera, aby ten mu pomógł. Doszło do pewnego role-playu, który zagalopował się jednak za daleko. GM przeniósł postać swoją oraz rzeczonego gracza w bardziej kameralne miejsce, a następnie nie poskąpił niemoralnych propozycji i tekstów, które nadawałyby się idealnie do działu NSFW. Jak zakończyła się cała sprawa?
Gracz w pewnym momencie nie wytrzymał, przyznał się, że okłamał rozmówce w sprawie swojej płci (udawał kobietę), wykrzyczał "THIS IS SPARTA!" oraz oświadczył, że ma AIDS. Funcom nie było do śmiechu i postanowiło zwolnić pracownika, za złamanie zasad dotyczących obsługi klienta.

