Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 5 września 2019, 15:08

Hideo Kojima – wszystko, co chcieliście wiedzieć, ale baliście się zapytać

Niespełniony filmowiec, wizjoner, showman uwielbiający droczyć się z graczami, ofiara największej branżowej afery roku 2015, człowiek, który otrzymuje poświęcone sobie zwiastuny. Hideo Kojima ma wiele twarzy, ale czy jest tym, kogo potrzebujemy?

Spis treści

Różowe lata osiemdziesiąte

Opisując swoje początki w trudnym i wciąż raczkującym świecie producentów gier, Kojima wspominał:

Branża pełna była odrzutków. Ludzi, którym gry dały drugą szansę. Spotkałem wiele osób w sytuacji podobnej do mojej, dzięki temu się zaprzyjaźniliśmy.

Hideo Kojima

To była jednak tylko jedna strona medalu. Drugą było początkowe rozczarowanie i frustracja. Młody pasjonat marzył o pracy nad produkcjami na supernowoczesną wówczas konsolę Nintendo Entertainment System (czyli pierwowzór naszego swojskiego Pegasusa), a zamiast tego przydzielono go do znacznie bardziej ograniczonych komputerów MSX oraz automatów. Nikt też się z nim specjalnie nie liczył – głównie dlatego, że Kojima nie umiał programować. Były to czasy, gdy standardem przy produkcji gier było „wszyscy robią wszystko”, więc projektant, który nie potrafił napisać linijki kodu czy przygotować kilku sprite’ów grafiki, nie cieszył się szczególnym poważaniem.

Jego sugestie zazwyczaj ignorowano, a pierwsza gra tworzona według jego autorskiego pomysłu, platformówka Lost Warld, decyzją szefostwa Konami została skasowana, zanim zdołała ujrzeć światło dzienne.

Ograniczenia techniczne wymusiły rezygnację z rozgrywki nastawionej na walkę i de facto przyczyniły się do powstania nowego gatunku. - 50 twarzy Hideo Kojimy - dokument - 2019-09-05
Ograniczenia techniczne wymusiły rezygnację z rozgrywki nastawionej na walkę i de facto przyczyniły się do powstania nowego gatunku.

W 1987 roku Kojima został poproszony o objęcie pieczy nad słabo rokującym projektem o tytule Metal Gear. Prace nad grą nie posuwały się naprzód, gdyż ograniczenia komputera MSX2, na który ta była szykowana, sprawiały problemy systemowi walki. Młody projektant postanowił to dość nietypowo obejść. Zainspirowany filmem Wielka ucieczka zdecydował się przenieść środek ciężkości zabawy. Zamiast więc na walce skupiono się na unikaniu wrogów. Tak powstał jeden z pierwszych przedstawicieli gatunku współcześnie określanego mianem „skradanek” i… nie odniósł, niestety, dużego sukcesu. Przynajmniej nie od razu i nie dzięki Kojimie.

Konami bowiem postanowiło przenieść grę Metal Gear na NES-a i zadanie przygotowania portu firma powierzyła Masahiro Ueno, który wprowadził sporo zmian. Uczynił tę pozycję łatwiejszą, pozbawił ją ostatniego przeciwnika (czyli tytułowego Metal Geara). Przez ograniczenia techniczne konsoli wersja ta prezentowała się mniej imponująco technologicznie, a kiepskie tłumaczenie popsuło nieco odbiór fabuły produkcji. Kojima przez lata otwarcie krytykował tę wersję swojej gry (co w japońskiej kulturze raczej rzadko się zdarza), ale paradoksalnie to właśnie edycja na Nintendo Entertainment System odniosła największy sukces finansowy na Zachodzie i przekonała Konami do kontynuacji cyklu.

Narodziny gwiazdy – directed by Hideo Kojima

Po Metal Gear Kojima stworzył Snatchera na komputery MSX2 i NEC-PC8801 – cyberpunkową przygodówkę o detektywie mierzącym się z cyborgami, które zabijały ludzi i następnie przejmowały ich tożsamość. Choć ze względu na ograniczenia czasowe zespół Kojimy zmuszony był wyciąć z gry finałowy rozdział opowieści, tytuł spotkał się ze świetnym przyjęciem krytyków. Chwalono dojrzałą fabułę, niespotykany poziom filmowości, grafikę, udźwiękowienie (Snatcher posiadał świetną muzykę i voice-acting), dialogi – w zasadzie wszystko, co w nastawionej na opowieść przygodówce jest istotne. Do sukcesu zabrakło tylko jednego – zainteresowania graczy. Snatcher sprzedał się słabo i dziś pamiętają o nim głównie najwięksi fani Kojimy.

Zostało jeszcze 62% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy grałeś/łaś w gry Hideo Kojimy?

Tak, w wiele z nich
41,9%
Tak, ale w jedną
24,1%
Nie jestem pewien/pewna
6,5%
Nie
27,5%
Zobacz inne ankiety
Gra, która kpi ze wszystkiego, a najbardziej z samej siebie. Poznajcie No More Heroes 3 i jej punkowego twórcę
Gra, która kpi ze wszystkiego, a najbardziej z samej siebie. Poznajcie No More Heroes 3 i jej punkowego twórcę

No More Heroes 3 to najnowsze dziecko Sudy51 – twórcy, którego dzisiaj Wam pokrótce przedstawimy. Nie powinniście pominąć tej premiery, a poniżej postaramy się wytłumaczyć, dlaczego powstanie tej gry to swoisty cud współczesnej branży.

Adam Adamowicz - człowiek, który dał nam Fallouta 3 i Skyrima
Adam Adamowicz - człowiek, który dał nam Fallouta 3 i Skyrima

Niezapomniane światy Fallouta 3 i Skyrima, pełne niezwykłych istot i miejsc, do dzisiaj potrafią budzić zachwyt. Nigdy nie zyskałyby jednak obecnego kształtu, gdyby nie jeden człowiek – obdarzony wielkim talentem artysta, Adam Adamowicz.

Siedmiu wspaniałych – bez nich branża gier nie byłaby taka sama
Siedmiu wspaniałych – bez nich branża gier nie byłaby taka sama

Gdyby zabrakło tych wizjonerów, nasze hobby nie byłoby tym, czym jest dzisiaj. Wybraliśmy siedem najważniejszych osób, którym zawdzięczamy obecny stan elektronicznej rozrywki.