Trójkę wybierz, trójkę, panie?. Wiedźmin 2 kontra Wiedźmin 3
Wiedźmin 2 i Wiedźmin 3 obchodzą urodziny prawie w tym samym czasie. Postanowiliśmy więc powspominać Zabójców królów i Dziki Gon... a przy okazji pokusiliśmy się o porównanie obu gier.
Trójkę wybierz, trójkę, panie?
Konkludując, należałoby chyba udzielić odpowiedzi na pytanie, która gra w ostatecznym rozrachunku wypada lepiej – Wiedźmin 2 czy Wiedźmin 3? Ale nic z tego, co innego zestawiać ze sobą wybrane części składowe, a co innego całokształt. W ogólnym ujęciu oba tytuły zbyt wiele dzieli, aby dało się postawić między nimi jakiś obiektywny znak mniejszości lub większości – jest to kwestia przede wszystkim czasu, jaki minął między ich premierami, i wspominanej wielokrotnie skali. Natomiast jeśli chodzi o subiektywne odczucia, to szczerze mówiąc, prywatnie bardziej cenię sobie jednak Zabójców królów. Choć zdecydowanie nie jest to produkcja bezbłędna, w moim odczuciu CD Projekt RED zawarł w niej porównywalną ilość treści co w sandboksowym Dzikim Gonie – dostaliśmy skondensowaną, przemyślaną prawie w każdym calu dawkę emocjonującej i pełnej rozmaitych atrakcji opowieści. Tymczasem, grając w Wiedźmina 3, nie mogłem oprzeć się powracającemu co jakiś czas wrażeniu, że rozmiar tego projektu chyba trochę przerósł dewelopera – choć też bawiłem się przy nim znakomicie.
Gracze, którzy przywykli do noszenia maksymalnie 4-5 broni w pierwszym Wiedźminie, mogli być zatrwożeni ilością złomu zbieranego w "dwójce". Strach pomyśleć, jak zareagowaliby, gdyby od razu zagrali w "trójkę".
Zresztą porównywanie obu tych gier jest w gruncie rzeczy jak rozważanie, co stanowi większe zagrożenie: gryf czy mantykora? I w jednym, i w drugim przypadku mamy do czynienia ze wspaniałym, budzącym grozę, ale i szacunek stworzeniem, które wyprawi nas na tamten świat, zanim zdążymy przeliterować jego nazwę. I podobnie jest z omawianymi grami. Zarówno Wiedźmin 2: Zabójcy królów, jak i Wiedźmin 3: Dziki Gon zaliczają się do ścisłej czołówki najlepszych reprezentantów gatunku RPG (lub gier wideo w ogóle), stanowiąc zarazem chlubę w kolekcji każdego gracza, Polaka i miłośnika twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Pozostaje tylko cieszyć się, że nadwiślański kraj wydał na świat tak utalentowanych deweloperów jak ci ze studia CD Projekt RED, i życzyć sobie, by dobra passa tego zespołu trwała nadal – zarówno przy produkcji Cyberpunka 2077, jak i kolejnych tytułów. Kto wie, może w jednym z nich będzie nam dane raz jeszcze zawitać do „Wiedźminlandu”?
Krzysztof Mysiak