Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
Żywot gracza nie jest łatwy – nie dość, że zewsząd atakują go duże tytuły, to jeszcze od trzeba zwrócić uwagę na małe produkcje. Wiadomo, nikt nie zagra we wszystko, w co zagrać warto – prezentujemy więc listę perełek, które przez wielu zostały pominięte.
Spis treści
- Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
- Armello
- Broforce
- Crypt of the NecroDancer
- Everybody’s Gone to the Rapture
- Hard West
- Helldivers
- Her Story
- Hotline Miami 2: Wrong Number
- Invisible, Inc.
- OlliOlli 2: Welcome to Olliwood
- Ori and the Blind Forest
- Renowned Explorers: International Society
- Ronin
- Satellite Reign
- Shadowrun: Hong Kong
- SOMA
- Stasis
- Sunless Sea
- Thea: The Awakening
- The Binding of Isaac: Afterbirth
- The Escapists
- TIS-100
- Undertale
Everybody’s Gone to the Rapture
W Everybody's Gone to the Rapture sielankowy klimat łączy się z mroczną tajemnicą i wizją końca świata.
Everybody’s Gone to the Rapture, przygodówka, która w sierpniu ukazała się ekskluzywnie na PlayStation 4, to zdecydowanie tytuł nie dla każdego. Niektórym ślimacze tempo, w jakim toczy się akcja, oraz brak celu konkretniejszego niż po prostu eksplorowanie przedstawionego świata, natychmiast obrzydzi najnowsze dzieło thechineseroom (studio znane głównie z Dear Esther, które także widowiskową produkcją nie było). Nie da się bowiem ukryć, że grze zdarza się przynudzać – i to nie raz, tylko całkiem często. Jeśli jednak pogodzimy się z faktem, że Everybody’s Gone to the Rapture swoją rozgrywkę ogranicza do chodzenia oraz słuchania dzienników audio, trafi nam się naprawdę solidna, zaskakująco dojrzała historia science fiction, którą możemy odkrywać z nowej perspektywy przy kolejnych podejściach. Zaprezentowany przez thechineseroom świat stoi na krawędzi nieuniknionej zagłady, a zanim dokona się apokalipsa, możemy po raz ostatni wyjść na zewnątrz, pozwiedzać opuszczone przez ludzi miasteczko, zaobserwować nadprzyrodzone zjawiska i poznać tajemnicę, jaka kryje się za zbliżającym się końcem. Autorzy poruszają przy tym bardzo dużo zwyczajnych, ludzkich problemów, nie skupiając się wyłącznie na aspektach science fiction. Wrażenie robi także oprawa audiowizualna: sielankowe miasteczko zostało wykonane z dbałością o najmniejsze detale, zaś aktorzy głosowi – przynajmniej w oryginalnej wersji –doskonale się spisali. Jeśli długie spacery nie przyprawiają Was o reakcję alergiczną, Everybody’s Gone to the Rapture może zaskoczyć uduchowionym klimatem oraz angażującą fabułą.