Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
Żywot gracza nie jest łatwy – nie dość, że zewsząd atakują go duże tytuły, to jeszcze od trzeba zwrócić uwagę na małe produkcje. Wiadomo, nikt nie zagra we wszystko, w co zagrać warto – prezentujemy więc listę perełek, które przez wielu zostały pominięte.
Spis treści
- Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
- Armello
- Broforce
- Crypt of the NecroDancer
- Everybody’s Gone to the Rapture
- Hard West
- Helldivers
- Her Story
- Hotline Miami 2: Wrong Number
- Invisible, Inc.
- OlliOlli 2: Welcome to Olliwood
- Ori and the Blind Forest
- Renowned Explorers: International Society
- Ronin
- Satellite Reign
- Shadowrun: Hong Kong
- SOMA
- Stasis
- Sunless Sea
- Thea: The Awakening
- The Binding of Isaac: Afterbirth
- The Escapists
- TIS-100
- Undertale
Ronin
Ronin to dzieło jednej osoby – Polaka Tomasza Wacławka, wyraźnie inspirowanego takimi produkcjami jak Mark of the Ninja kanadyjskiego Klei Entertainment w kwestii rozgrywki, zaś Tarantinowskim Kill Billem w warstwie fabularnej. Całość ma przy tym dobrze znany fanom „indyków” rozpikselowany styl graficzny. Tytuł ten łączy w sobie skradankę, dwuwymiarową platformówkę oraz grę turową i choć brzmi to jak trudny do wykonania miszmasz, oferuje naprawdę mnóstwo niegłupiej rozrywki. Wcielamy się w wojowniczkę ninja, napędzaną żądzą zemsty za śmierć swoich najbliższych – tym jednak nieszczególnie musicie się przejmować, bo akurat historia w Roninie gra trzecie lub nawet czwarte skrzypce. Tym, co sprawiło, że produkcja ta zyskała u nas miano jednej z najlepszych wakacyjnych nowinek, jest nietypowa rozgrywka: dopóki nie zostaniemy wykryci przez przeciwników, musimy skradać się przez korytarze korporacji, eliminując wrogów z ukrycia i zabezpieczając dane. Do tego momentu poruszamy się w czasie rzeczywistym, gdy jednak ktoś wreszcie zauważy naszą obecność, rozpoczyna się walka w turach: musimy korzystać z nieustannie rozwijanych umiejętności bohaterki i odpowiednio planować kolejne ruchy, by nie zostać ustrzelonym przez ochroniarzy, cyborgi oraz innych ninja. I choć każde posunięcie da się analizować bez końca, a w odpowiednim ich egzekwowaniu pomaga możliwość zatrzymania czasu, Ronin bynajmniej nie należy do łatwych tytułów – bez sporej dawki logicznego myślenia od razu zostaniemy postawieni w sytuacji bez wyjścia.